Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:98.36 km (w terenie 62.00 km; 63.03%)
Czas w ruchu:08:59
Średnia prędkość:10.95 km/h
Suma podjazdów:2478 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:24.59 km i 2h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
01:00 h 10.00 km/h:
Podjazdy: m

Ciężkie stunty

Piątek, 26 października 2018 · dodano: 04.11.2018 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
39.47 km 30.00 km teren
04:14 h 9.32 km/h:
Podjazdy:1519 m
Rozbójnicy:

Babia Góra Agentura

Sobota, 20 października 2018 · dodano: 22.10.2018 | Komentarze 0

Pierwszy raz z Babia Góra Trails zetknąłem się przypadkiem w sierpniu. Wtedy - głownie ze względu na specyficzne okoliczności - nie bylem specjalnie zachwycony. Tydzień temu otwarli ten agenturalny przybytek, więc postanowiłem przyjrzeć się z bliska jak to wygląda w praktyce. Gdy wylądowaliśmy w Zawoi na parkingu pod "Koroną Ziemi", było jeszcze całkiem pusto ale było już widać pierwszych jebojów. To co rzuciło mi się w oczy po wyjściu z auta to infrastruktura. Budynek z wc i prysznicami, 2 myjki ciśnieniowe do dyspozycji i to całkiem za darmo -  nie sposób tego nie docenić.

Prawilna infrastruktura
Prawilna infrastruktura

No ale nie przyjechałem tu zażywać kąpieli. Po krótkim nieogarze ruszamy na tzw Tabakowy. Do startu szlaku prowadzi dość mozolny i długi asfaltowy podjazd, naprawdę radosny zwłaszcza dla tych co mają na przedzie zębatkę 34T :D. Sam Tabakowy został opisany przez twórców jako ścieżka 2-kierunkowa, podjazdowa zjazdowa. Trochę nas to dziwi, bo szlak miejscami jest dość wąski.

Wjazd na tabakowy
Wjazd na Tabakowy

Szlak wiedzie w okolice Mędralowej, snuje się trochę po lesie bukowym (pełno mokrych liści), iglastym (susza) i otwartych przestrzeniach. Nawierzchnia to zbita glina, bez żadnych betonowych dodatków. Twórcy twierdzą, że ścieżka została zaprojektowana żeby nie dało się tu nabrać zbyt dużej prędkości. Kilka takich spowalniaczy jest nam dane zobaczyć po drodze. Oto przykład jednego z nich:

Spowalniacz, z lądowaniem za jakieś 6 metrów
Spowalniacz, z lądowaniem za jakieś 6 metrów 

Ciekawa decyzja projektowa :D. Cóż - pozostaje zaufać twórcom. Ścieżka prowadzi aż do samej granicy gdzie łączy się ze szlakami po słowackiej stronie. Te słowackie są już niestety z szarego gównolitu ale jechaliśmy nimi kawałek. Ktoś tu albo odwalił fuszerkę albo robota jest nieskończona. Kruszywo jest sypkie i nieutwardzone, rozłazi się się. Brak profilowanych zakrętów. Brak oznaczeń. Jeśli prace trwają to powinien być  zakaz wjazdu - wtedy byśmy się tu nie pchali. Ewidentnie po naszej stronie wyszło to lepiej.

Po Słowackiej stronie coś poszło nie tak ..
Po Słowackiej stronie coś poszło nie tak ...

Tabakowy spodobał nam się na tyle, że postanowiliśmy nim zjechać. Trzeba przyznać, że przynajmniej bandy są tak zrobione, żeby nie dało się w nich nabrać prędkości. Sam zjazd jak dla mnie lepiej się zapowiadał, niż w praktyce wyszedł. Myślę, że będzie dużo ciekawszy jak trochę podniszczeje i wyjdą korzenie i kamienie heheh.
Po zjeździe wracamy z powrotem ale już tylko do czarnego szlaku, który wiedzie na Kolisty Groń (1114 m.n.p.m). Tu porzucamy trialsy na rzecz zjazdu zielonym szlakiem pieszym do przełęczy Klekociny. Ależ to jest sztos. Nawet pomimo tego, że krótko po starcie musieliśmy przepuścić sporą grupę turystów pieszych. Przed zjazdem Paweł kręcił nosem na ten szlak, bo pewnie marzyło mu się kółeczko więcej po agenturze, ale widziałem, że na dole się jarał :D. Podobnie jak mi znaną z wcześniejszego wypadu tzw "Grzędą na Wełczoniu", którą zjeżdżaliśmy niedługo później. 

Drzewo jak drzewo ale są znaki PTTK więc ... JARAM SIĘ
Drzewo jak drzewo ale są znaki PTTK więc ... JARAM SIĘ

Skalista grań Wełczonia zaprowadziła nas z powrotem do Zawoi, skąd mieliśmy atakować główne atrakcje miejscowych trialsów. Najpierw jednak wróciliśmy na parking do auta ,a tam tłumy. Endurowcy tańczą. Endurowcy śpiewają. Endurowcy w kolorowych ciuchach łażą po drzewach ... eeee nie ...., to tylko jesienne liście. Klimat mi nie służy, rzuca mi się na mózg. W górach było tak spokojnie. Opuszczamy tę jedynie pozornie wesołą i wyluzowaną enklawę i kierujemy się na Mosorny Groń. Zamiast szlakiem podjazdowym korzystamy z szutrówki, która choć bardziej stroma to jednak też bardziej ekonomiczna, a czas zaczyna nas gonić. Na podjazdówkę wskakujemy dopiero przed polaną Zima Dziura. Z polany żółtym szlakiem docieramy do miejsca gdzie startuje Sokolica. Jest to typowy, szejpowany floł trial, więc kompletnie nie mój klimat, choć muszę przyznać, że jakoś lepiej mi się widział od bielskiej Rock'n'Rolli. Mimo wszystko - zjeżdżać takim szlakiem do samego dołu to tak jak by spuścić tą całą mozolnie wypracowaną wysokość w brudnym, miejskim kiblu. Traktujemy ten fragment jedynie tylko jako dojazdówkę do położonego niżej Diablaka. Diablak - szlak czarny, czyli jak napisano na stronie projektu "dla enduro ekspertów". Tak naprawdę to jest odświeżona i podrasowana tzw Zimna Dziura - stary nielegal, który częściowo poznałem w sierpniu. Nie mam wątpliwości, że to fajny zjazd ale byłem już utarty, zmarźnięty i przemoczony że jedynie się tu zwoziłem. W lesie było już ciemno, jakoś nie mogłem wbić się w klimat. Zielony i Wełczoń podobały mi się jednak bardziej. Poza tym uważam, że jeśli by ten szlak powstał w Bielsku to wg tamtejszej skali trudności był by co najwyżej czerwony. Do Dziabara mu daleko. Na koniec zjeżdżamy jeszcze na sam parking najłatwiejszym - Rydzowym, czyli takim flołem dla dzieci i konczymy na dziś. 
Ogólnie cała miejscówka jest spoko ale mam nadzieję, że to nie koniec. Olbrzymi potencjał jest w tym trenie. Oby dołożyli tu jeszcze dużo ścieżek w stylu Diablaka i lepszych. Wtedy będzie tu naprawdę grubo. Mnóstwo kasy w to wpakowano, a tymczasem, ja osobiście uważam, że ścieżki na Branisku wykopane przez Słowaków na zajawce, za dobre słowo, były dużo ciekawsze. No ale one nie są "zrównoważone".
Wartościowy, syty był to wyjazd. Pewnie ostatni w tym sezonie. Na podsumowania sezonu jeszcze przyjdzie czas ale po zmianie czasu już mi się nie będzie chciało pchać w tę noc, zimno i liście.


Dane wyjazdu:
21.38 km 20.00 km teren
01:55 h 11.15 km/h:
Podjazdy:482 m

Jesienne rondle

Niedziela, 14 października 2018 · dodano: 14.10.2018 | Komentarze 0

Plany na ten weekend były wielkie i szlag je trafił. Pozostało jedynie pojeździć po czudeckich vertach. W lasach tłumy ludzi, rowerów i motorów. Akurat mx grupa pałowała na vertach. Nic do nich nie mam bo dzięki nim powstają w tych okolicach najlepsze miejscówki ale jakoś nie miałem zajawki na wdychanie spalin. Pojechałem więc szukać miejscówek, gdzie mogli byśmy pokopać w zimie rondle w stylu słowackim. Widziałem w lesie kolesia na ebajku - znak czasów. Na koniec jeszcze 2 pętelki przez ścianki - i to było dziś najlepsze.
Tu narazie jest śmietnisko ale będzie rondlowisko:






Dane wyjazdu:
27.51 km 12.00 km teren
01:50 h 15.01 km/h:
Podjazdy:477 m

Rondelek

Niedziela, 7 października 2018 · dodano: 07.10.2018 | Komentarze 0