Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:64.02 km (w terenie 48.30 km; 75.45%)
Czas w ruchu:07:40
Średnia prędkość:8.35 km/h
Suma podjazdów:2426 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:16.00 km i 1h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.81 km 13.81 km teren
01:30 h 9.21 km/h:
Podjazdy:448 m
Rozbójnicy:

Zazieleniło się

Piątek, 26 kwietnia 2019 · dodano: 27.04.2019 | Komentarze 2

Cyplowe historie, czyli "ale co tu się stało" część 14345345:





Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
01:00 h 9.00 km/h:
Podjazdy:300 m
Rozbójnicy:

Lapsy po cyplu

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · dodano: 18.04.2019 | Komentarze 1

Czasem i tak trzeba naprawiać szkody powstałe podczas jazdy w terenie:




Dane wyjazdu:
19.49 km 19.49 km teren
02:10 h 9.00 km/h:
Podjazdy:601 m

Cypel i kameiniołom

Sobota, 13 kwietnia 2019 · dodano: 16.04.2019 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
21.72 km 15.00 km teren
03:00 h 7.24 km/h:
Podjazdy:1077 m
Rozbójnicy:

Powrót za jeden uśmiech

Sobota, 6 kwietnia 2019 · dodano: 11.04.2019 | Komentarze 5

W tamtym roku nie byłem ani razu w Niskim, więc w tym może coś nadrobię. W wysokich górach nadal śniegi, za to na dukielszczyźnie warun suchy aż się kurzy. Oczywiście pomimo tych kilku tygodni suszy deszcz miał spaść właśnie jak ja mam wolny dzień na rower. Fatalizm. Nie uprzedzajmy faktów. Mimo nie najlepszej prognozy wcześnie rano ruszamy z Łukaszem z Dukli w kierunku Cergowej (716 m.n.p.m). Wpadamy na żółty szlak gminny, a tam łany czochu niedźwiedziego po horyzont. 

Czosnek niedźwiedzi
Czosnek niedźwiedzi

Leziemy tym żółtym, sprzed lat pamiętam tu srogi wypych ale o dziwo na grań dostajemy się dziś zdumiewająco łatwo. Coś jest nie tak. Chwila rozkminy i wychodzi na to, że przebieg szlaku po ścianie za studzienką został zmieniony i puszczony dużo łatwiejszym i łagodniejszym wariantem. Na szczęście stary wariant jest nadal mocno widoczny (razem z zamalowanymi znakami) i przejezdny. Jaram się bo w planie był powrót właśnie tędy. A że nie wyszło ... ? Nieważne. Przyczyną przeznakowania szlaku jest zapewne ułatwienie turystom dostępu do nowej wieży widokowej, która w końcu powstała na samym szczycie góry.

Wieża nówka sztuka
Wieża nówka sztuka

Wieża powstawała dłuższą chwilę. Śledziłem ten proces i w pewnym momencie myślałem już że skończy się na samych fundamentach - no ale finalnie jest. Solidna konstrukcja w stylu wież które widziałem w Gorcach. Byle wiaterek tej konstrukcji nie ruszy, a i korzystać z niej można spokojnie nawet z lękiem wysokości i przestrzeni. Pisano, że są słabe widoki ale akurat dziś było całkiem OK. Pewnie ze względu na brak liści.

Widok z wieży #1
Widok z wieży #1
Widok z wieży #2
Widok z wieży #2 
Widok z wieży #3
Widok z wieży #3

Chcieliśmy zjeżdżać czerwonym szlakiem do Nowej Wsi, a tu wita nas zakaz wstępu ze względu na wycinkę. Z krzaków dochodzą dźwięki pił motorowych. Jakoś za bardzo nie miałem ochoty na modyfikacje trasy, więc decydujemy się śmignąć drwalom pod nosem. Pierwsze kilkaset metrów, do skrzyżowania z żółtym szlakiem jest zupełnie rozwalone przez tą zrywkę, potem jest odcinek przez gęstą, szarpiącą tarninę, ale dalej mamy już naprawdę długi i miodny singletrack prawie do samego dołu. Niski to chyba najmniej kamienisty Beskid, także mamy tu dość płynny floł, ale za to miejscami jest kręto. Lubię ten szlak i pewnie jeszcze nieraz będę tu atakował. Po zjeździe jedziemy na zielony szlak ciągnący się pobliskim pasmem Czerteża.

Cergowa od południa
Cergowa od południa
Przy pustelni św Jana z Dukli
Przy pustelni św Jana z Dukli

Pogoda powoli zaczyna się sypać. Sam zielony zaczyna się obiecująco, od wspinaczki stromą ścianką i kawałkiem trawersu. To niestety jedyny odcinek dla którego warto może jeszcze kiedyś zahaczyć o tę ścieżkę. Zdjęcie tego nie oddaje ale tu jest naprawdę spore nachylenie i kilka interesujących kamieni.

Ścianka na zielonym
Ścianka na zielonym

Dalej już szału nie ma. Długo jest płasko, po tkwiących w ziemi kamieniach. W sumie fajne i techniczne by to było, gdyby nie fakt, że szlak jest zawalony gałęziami i słabo oznaczony. Dalej jest jest już zwykła droga leśna. Łudziłem się, że jeszcze coś tu fajnego zjadę, bo na mapie szlak do asfaltu schodzi stromo. Niestety zamiast ścieżki mamy tu okrutnie poharataną drogę zrywkową. Pozostało cieszyć się, że nie ma błota.

Tu był kiedyś nawet fajny zjazd
Tu był kiedyś nawet fajny zjazd
Pasmo Czerteża, Dziurcz
Pasmo Czerteża, Dziurcz

Opuszczamy to nieszczęsne pasmo, bez żalu. Wspinamy się dalej zielonym szlakiem na Ostrą(687mnpm). Na szczycie zaczyna już konkretnie lać. Zjeżdżamy stąd przez rezerwat, czarną ścieżką. I to był kozak, fajny singielek, trochę korzeni i kamieni. Chociaż głazy były już mega mokre i w paru miejscach był tu dobry dens, a ja niewiele widziałem przez zaparowane w ulewie okulary - to doceniam te zmagania. Warto będzie go kiedyś powtórzyć. Uciekamy na parking pod wiatę. W planie był powrót przez Piotrusia i Cergową ale w tej ulewie to nie ma sensu. Książęta jak my nie jeżdżą po górach w ulewach, zwłaszcza jak jest 10 stopni Celcjusza. Mieliśmy więc przed sobą perspektywę powrotu 13km na parking, w ulewie, drogą krajową, wśród tirów pędzących na Barwinek. Przerabialiśmy już takie akcje. Podchodzę do tego na spokojnie. No ale Łukasz jest bardziej zaradny i przedsiębiorczy. Proponuje, że złapie stopa do Dukli i przyjedzie po mnie autem. No cóż, chcącemu nie dzieje się krzywda, przyjmuję więc to poświęcenie. Nie dawałem mu zbyt wielu szans. Obstawiałem, że posiedzę trochę pod wiatą, pośmieje z niego jak moknie przy drodze, a potem i tak trzeba będzie jechać z korby. No ale widocznie nie doceniłem męskiej urody wielce szanownego kolegi bo zabiera go już pierwsze auto hehe. Nie wiem co obiecał kierowcy za przysługę ale fakt jest taki że po 20 minutach przebieram się już w suche ubranie i tak kończymy ten wyryp. Szkoda, że pogoda go tak przerwała, ale jest tu po co wrócić, zwłaszcza jak w wyższych górach zima.