Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:323.00 km (w terenie 133.00 km; 41.18%)
Czas w ruchu:19:54
Średnia prędkość:16.23 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:35.89 km i 2h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
57.00 km 37.00 km teren
04:00 h 14.25 km/h:
Podjazdy: m

Sekretne miejscówki lokalnych maratończyków

Sobota, 28 września 2013 · dodano: 28.09.2013 | Komentarze 4

Rano dzwoni budzik, a za oknem deszcz. Zrezygnowałem z dalszego wyjazdu, postanowiłem pojeździć dziś lokalnie, przynajmniej pospałem godzinę dłużej. Najpierw pojechałem do lasku na Janiowym Wzgórzu, dawno tam nie byłem. Jeżdżę tam w jednym celu - ćwiczyć ścianki. Może nie są długie jak ściana na Bani, czy bardzo strome jak ściany na Grochowicznej ale wystarczająco wymagające żeby miejscami trzeba było wyrzucić tyłek za siodło. No i jest trochę wariantów - niektóre zjazdy są proste inne wymagają trochę techniki, np żeby się zmieścić między drzewa, czy przejechać zwalony pień. Takie "ściankowe-przedszkole" w sam raz na oswajanie się ze stromizną, której w okolicy miasta jednak trochę brakuje. Trzeba tam jeździć bo jak zaczną budowę S19 to miejsce najprawdopodobniej zostanie zniszczone. Tak jak połowa Grochowicznej, niestety.
Jak już pozjeżdżałem to ruszyłem w stronę Niechobrza, żeby przejechać odcinki zeszłotygodniowego maratonu MTB Boguchwała, zwłaszcza te których nie znałem. No i zjazd w kierunku Leśnego Taboru - całkiem spoko, tak samo jak zjazd w kierunku Zgłobnia. Strzałki namalowane sprejem dość dobrze widoczne, w paru miejscach trasę znaczą opakowania po żelach :). Zabłądziłem w sumie tylko raz.

Widoki na niebieskim szlaku rowerowym gminy Boguchwała © tmxs

Na koniec pojechałem pojeździć w rejonie Grochowicznej, tym razem już 'pod prąd' trasy maratonu. Zjazd z Grochowicznej przy tym błocie byłe całkiem hardkorowy :). Po wszystkim musiałem się udać na myjkę.

A'propos błota to miałem dziś okazję przetestować coś takiego:
Bender Fender Morda Defender © tmxs

Kupiłem to chyba jeszcze w czerwcu za namową niejakiego Michaelao ale długi czas, ku mojej radości, nie było błota więc zakup sobie leżał spokojnie w szafie. Dziś z tym jeździłem i muszę przyznać, że póki co to jest to świetny bajer. Mój poprzedni błotnik, wielki, plastikowy, był montowany przy rurze sterowej. Zasłaniał prawie całe koło, przy szybszych zjazdach potrafił się telepać - nie lubiłem z tym jeździć. Po założeniu Bender Fender-a, można o nim kompletnie zapomnieć. Mały, zgrabny, dyskretny hałasuje dopiero jak opona się obklei naprawdę konkretnie - a jest to wersja XL - są mniejsze. Bardzo dobrze chroni twarz (+golenie amora jako bonus), ani razu nie zebrałem kleksa na twarz, a parę razy przejechałem przez konkretną breję :). Nie przeszkadzał mi nawet na ściankach. Rewelacyjny wynalazek. DZIĘKI MICHAŁ! :)
Fajnie się jeździło ale zapowiadany deszcz nie spadł, więc żałuję, ze jednak nie pojechałem w góry. Przewidywanie pogody to musi być ostatnio ciężki kawałek chleba - rzadko się meteorologom udaje :). Przykład: w piątek prawdopodobieństwo opadów różne serwisy oceniały 20-30% - spadło sporo deszczu. Dziś prawdopodobieństwo opadów było podawane w granicach 50-60% - poza chwilą rano to w ogóle nie padało. Jak żyć??? :)

Dane wyjazdu:
21.00 km 4.00 km teren
01:10 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Prądu!

Wtorek, 24 września 2013 · dodano: 24.09.2013 | Komentarze 0

Nawet przyjemnie się jeździło, chłodne orzeźwiające powietrze, względnie sucho w terenie. Niestety muszę sobie wyrobić nawyk ładowania baterii do latarki, bo dziś po 5 km mi padła i jeździłem na jakimś marnym 5%.

Ciekawostka:
Marek Konwa, tegoroczny mistrz Polski w XC jakiś czas temu, gdy stał się posiadaczem Ibisa Mojo HD, na Facebooku napisał, że planuje występ w zawodach enduro. Byłem bardzo ciekawy jak mu pójdzie i w końcu się doczekałem - wystartował w sobotę w Enduro Trophy w Myślenicach. Odcinki podjazdowe wygrał, w zjazdach był 4, w klasyfikacji generalnej był na 2 miejscu za Marcinem Motyką - weteranem tych zawodów. Chyba nieźle jak na 1 start.

Tymczasem w DH Puchar Świata zdobył Steve Smith. Pamiętam go z filmu "The Seasons", chyba z 2008 roku, już wtedy wymiatał. Polecam obejrzeć jak w swoim ostatnim przejeździe po prostu wciągnął nosem tor w Leogang-u:


Dane wyjazdu:
70.00 km 25.00 km teren
03:50 h 18.26 km/h:
Podjazdy: m

Drogi do nikąd

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 1

Niesiony wczorajszą zajawką postanowiłem dziś też pojeździć. Odczuwałem trochę trudy wczorajszego dnia więc wybrałem się na północny wschód, pokręcić trochę po płaskim przez okoliczne miejscowości.
Stary spichlerz w Łące © tmxs

Szukałem nowych dróg ale dziś instynkt mnie zawodził i cały czas trafiałem na drogi kończące się w środku pola i musiałem wracać. Dodatkowo zapomniałem, że między Łąką a Łukawcem od jakichś 123 lat, czy jakoś tak, kolejne pokolenia budowniczych budują wspaniałą autostradę i przejazdu teren nie ma.
Cud współczesnej techniki w szczerym polu © tmxs

Nie wiem skąd ale ubzdurało mi się, że w Łukawcu jest kładka przez Wisłok. Niestety - albo mi się coś pomyliło albo ją rozebrali - musiałem jechać terenem wzdłuż Wisłoka na most w Czarnej. Pojechałem kawałek zielonym szlakiem i objechałem całą ścieżkę przyrodniczą "Las Dąbrowski - Pod Grabiną". Powrót do Rzeszowa miał przebiegać asfaltem ale w okolicy Wólki Podleśnej znudziła mi się jazda pod ten wiatr i zacząłem kombinować co zmusiło mnie do przeprawy po kamieniach przez rzekę, jazdy wałem i przez tereny prywatne, śmiesznie było :).

Dane wyjazdu:
66.00 km 40.00 km teren
04:50 h 13.66 km/h:
Podjazdy: m

Wielki powrót zajawki

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 3

Ostatnio nie miałem za bardzo ochoty na jazdę, podobnie było dziś rano. Gdy okazało się, że jednak mam dzień wolny oraz, że deszcz raczej nie będzie padać postanowiłem jednak coś dziś pojechać. Pierwotnie miałem pojechać coś lokalnie ale stwierdziłem, że sezon na dobrą jazdę się kończy więc poszukam szczęścia gdzieś dalej. Wziąłem jedną z moich dawno planowanych tras - wybór padł na Park Krajobrazowy Pasma Brzanki, zebrałem się szybko, rower w samochód i w drogę. Tym razem nie zabrałem nikogo, było już dość późno jak podjąłem decyzję, poza tym chciałem się z czymś zmierzyć samotnie, żeby zapomnieć o ostatnich kilku rowerowych niepowodzeniach no i żeby udowodnić sobie, że jeszcze coś tam mogę samotnie podołać :). Wyruszyłem z parkingu w Ujazdach, żółtym szlakiem, który początkowo prowadzi na Liwocz. Byłem tu już w tym roku ale wtedy to był punkt kulminacyjny wyprawy dziś ledwie początek.
Na Liwoczu (562mnp) © tmxs

Jadąc dalej z Liwocza opuściłem Podkarpacie i wjechałem w Małopolskę. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony odcinkiem żółtego szlaku Liwocz -> Brzanka. Przejezdny, naprawdę dobrze oznaczony.
Rysowany kamień © tmxs


Naprawdę dobrze mi się tu dziś jechało. Najlepsze momenty to zjazd z Liwocza i odcinek od Ostrego Kamienia prawie do samej Brzanki.
Lubię pomniki upamiętnające zwycięstwa © tmxs

Było trochę mokro, miejscami trochę walki z koleinami. Większość szlaku nie jest jakoś bardzo wymagająca technicznie czy kondycyjnie ale dla mnie - zmęczonego sezonem i jeszcze bardziej bez formy niż zwykle, to nawet dobrze.
Ciekawe czy ktoś zjechał z Ostrego Kamienia rowerem?
Ostry kamień - Pasia (527 mnp) © tmxs

Większość szlaku to jazda po lesie ale miejscami widać było zarysy pasm Beskidu Niskiego i jakichś wzgórz - kompletnie nie znane mi okolice. W okolicy najwyższego punktu Brzanki jest fajna wieża widokowa:
Wieża widokowa na Brzance (536mnp) © tmxs

Przy dobrej pogodzie bez problemu widać z niej Tatry, dziś niestety widoczność była bardzo kiepska i ledwo było widać zarysy pasm Beskidów: Niskiego i Żywieckiego.
Panorama z wieży © tmxs

Podjechałem kawałek do najwyższego punktu wzgórza, miałem ochotę zatoczyć koło miejscowym zielonym szlakiem pieszym, który wyglądał mi na kawał dobrego mtb ale z braku czasu wróciłem kawałek żółtym i zjechałem niebieskim do miejscowości obejrzeć skałę Borówka. Wygląda to trochę jak mini wersja rezerwatu Prządki:
Skała Borówka © tmxs

Skały dziś zdominywały relację :) © tmxs

Żeby tam dotrzeć pchałem rower pod górę jakieś 200m ale powrotny zjazd wynagrodził mi trudy. Całkiem stromo + śliskie korzenie + kręto - zdecydowanie najtrudniejszy technicznie i zarazem najbardziej miodny odcinek dzisiaj.
Dalej już powrót do samochodu szutrami i asfaltami. Miałem jeszcze raz atakować Liwocz zielonym szlakiem ale byłem zbyt dojechany - 1500m przewyższenia zrobiły swoje. Wróciłem zmęczony ale zadowolony z odnalezienia zgubionej gdzieś ostatnio radości z jazdy.
Na koniec chciał bym pozdrowić niezwykle sympatycznych panów 'Juska' oraz 'Mjetka' ze 'strefy kibica' przy sklepie spożywczo-przemysłowym nr 799 w Wisowej-Jodłowej ;).

Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km teren
01:05 h 21.23 km/h:
Podjazdy: m

Jakieś tam kaemy

Środa, 18 września 2013 · dodano: 18.09.2013 | Komentarze 3

Ciemno, zimno, mokro, długie ubranie i asfalt do tego. Mimo wszystko ze względu na brak jazdy ostatnio - było bardzo fajnie. Dzięki nowym hamplom mogłem się pobawić w piwoty na przednim kole.

Sporo fajnych, niespotykanych ujęć:


Dane wyjazdu:
17.00 km 1.00 km teren
01:00 h 17.00 km/h:
Podjazdy: m

Szara rzeczywistość rzeszowskiego ddra

Piątek, 13 września 2013 · dodano: 13.09.2013 | Komentarze 2

Załatwić parę spraw i jako, że jestem smakoszem, koneserem takich atrakcji pojechałem obczaić nowe, miejscami jeszcze nie dokończone ddry na lubelskiej.

Dane wyjazdu:
31.00 km 14.00 km teren
01:39 h 18.79 km/h:
Podjazdy: m

Trzeba coś jeździć bo słabo

Czwartek, 12 września 2013 · dodano: 12.09.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
17.00 km 7.00 km teren
01:00 h 17.00 km/h:
Podjazdy: m

Miał być Beskid

Wtorek, 10 września 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0

... i Bieszczady w większej ekipie ale spieprzyłem ustawkę i pozostało mi króciutkie kręcenie po najbliższej okolicy. Za-CodeR-owałem rower i pojechałem docierać klocki. Te hample są niesamowite, na przedni muszę uważać bo jak to się dotrze to bez problemu można będzie przelecieć przez kierę. Warto też poćwiczyć pady w przód :). Muszę przyznać, że dziś miałem trochę dawnej radości z jazdy. To że jestem słaby to już całkiem odrębna kwestia.
Fajne video z Bearclawa slopa:

http://www.redbull.com/us/en/bike/stories/1331610369255/bearclaw-invitational-full-story-video

Tak w ogóle to Rempejdż blisko! :)

Dane wyjazdu:
21.00 km 5.00 km teren
01:20 h 15.75 km/h:
Podjazdy: m

Bomba, petarda, katapulta

Czwartek, 5 września 2013 · dodano: 05.09.2013 | Komentarze 1

Ostatnio jakoś nie mam zajawki na jazdę. Nie wiem czy to z powodu ostatnich strat w sprzęcie czy wyciąłem może w tym sezonie o jedną glebę za dużo ale brak mi już energii jaką miałem na wiosnę. Przeczuwam, że przedawkowałem Stravę i zaniedbałem turystykę. Takie jazdy jak Beskid czy ostatnia wycieczka do Leżajska sprawiają mi frajdę ale po okolicy toczę się jakoś smętnie.
Musiałem wymienić tylny hamulec bo w stary Hayes po 12000 km złapał 2cm luz pionowy na klamce i do tego zaczął brzydko popuszczać z zacisku. Najtańsza tarcza 160mm Shimano przeznaczona do klocków żywicznych również szału nie robiła. Wybór padł na Avid Code R + tarcza 180mm, hamulce jak by nie było do frirajdu. Dziś po skróceniu przewodu w Rebike wybrałem się na krótkie testy na Słocinie i jestem bardzo zadowolony. Nawet niedotarty i na żywicznych klockach, ten hampel to prawdziwy rzeźnik, można nim orać skały i ścinać drzewa. Moc czterech tłoczków, modulacja i ergonomia klamki sprawiają, że stare Hujesy zdają się być wystruganym z patyka mizernym g*wnem. Żałuję, że nie wymieniłem od razu przedniego, w sumie to nawet żałuję, że nie zrobiłem tego jakiś rok temu.
Tymczasem w DH, Minaar obronił mistrzostwo świata chociaż zjazd kończył na flaku, Gee poza pierwszą piątką, a Hill, Smith, Gwin, Hart bardzo daleko po glebach. Mick Hannah pokazał, że jest życie poza GT ;) i zdobył wicemistrzostwo. Ciekawe zawody.