Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:368.00 km (w terenie 153.00 km; 41.58%)
Czas w ruchu:23:32
Średnia prędkość:15.64 km/h
Suma podjazdów:2770 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:33.45 km i 2h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.00 km 15.00 km teren
02:10 h 18.92 km/h:
Podjazdy: m

Gdzieś tam

Wtorek, 29 października 2013 · dodano: 29.10.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
57.00 km 35.00 km teren
03:40 h 15.55 km/h:
Podjazdy: m

Syndrom dnia następnego

Niedziela, 27 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 2

Dopada mnie po każdym, dobrym MTB melanżu. Objawia się to tym, że okolice Rzeszowa wydają mi się wtedy kolarsko mało atrakcyjne - bo jak tu jarać się jakąś Słociną skoro w głowie się ma jeszcze zjazd z Holicy? Mimo wszystko wybrałem się dziś na poszukiwanie dobrego MTB i znalazłem je w cierpiszowskich lasach.
W kąciku filmowym opowieść o Adamie Billinghurst-cie, który postanowił zjechać milion mil najszybciej jak możliwe. Aby to osiągnąć zużył 3 komplety gripów, 4 komplety klocków hamulcowych, 4 razy wymieniał komponenty zawieszenia i złapał 7 kapci. Dodatkowo dojeżdżał jeden komplet opon na tydzień :).


Dane wyjazdu:
37.00 km 31.00 km teren
04:11 h 8.84 km/h:
Podjazdy:1685 m

Po prostu Bieszczady

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 5

Aktualny sezon uważam za dość udany ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju - w tym roku nie byłem z rowerem w Bieszczadach. Gdy więc pojawiła się okazja, oraz akrobata chętny do uczestnictwa (Dak) to się długo nie zastanawiałem. Zeszłoroczny wypad był zajebisty więc bardzo się jarałem kolejną możliwością pojeżdżenia w ciężkim terenie. Wystartowaliśmy z okolic miejscowości Pszczeliska, niebieskim szlakiem karpackim w kierunku Magury Stuposiańskiej. Na niebieski karpacki mam permanentne uczulenie bo stoczyłem z nim niezliczoną ilość walk, sądziłem jednak że bieszczadzkie odcinki nie mogą być jakieś bardzo złe, a tu jednak na początek nowe doświadczenie - brodzenie po kostki w bagnie przez kilkadziesiąt metrów. Buty zamoczone, co przy niższej temperaturze oznaczało by kłopoty ale dziś akurat było +16 więc luz. Jak skończyło się bagno to zaczęła się stromizna i tak przez następne kilka km zamiast 'bike-stats' był 'bike-walk', no ale to Bieszczady w końcu! Wszystko zawalone liśćmi i było dość mokro, mimo wszystko zjazd tutaj przypuszczam, ze był by dobry ale ktoś powinien grabić te liście z singli hehe. W okolicy skrzyżowania z zielonym szlakiem ze schroniska Koliba, zaczęła się już sucha jazda po grzbiecie, choć chwilami po osie w tych cholernych liściach.
Okoliczności przyordy na Magurze Stuposiańskiej © tmxs

Co mnie martwiło to pochmurny poranek - z Magury powinno być dość dobrze widać połoniny - niestety nie było widać prawie nic, silny wiatr rokował jakieś nadzieje na poprawę. W końcu dotarliśmy na szczyt.
Magura Stuposiańska (1016 mnp) © tmxs

Początek zjazdu do miejscowości Dwernik to mega ściana. Ja odpuściłem, Paweł naprawdę dobrze walczył ale ostatecznie też musiał skapitulować. Stromy, bardzo wąski i kręty singiel, mokry, zawalony liśćmi, momentami dziury mogące pochłonąć koło, większość zakrętów kończy się na drzewie. Nawet w suchych warunkach było by tam ciężko. Dalej jest już dużo lepiej, nawet pomimo tego, że w pewnym momencie zgubiliśmy szlak (klątwa niebieskiego karpackiego) i musieliśmy wracać do góry jakąś zniszczoną drogą zwózkową gdyż refleksja przyszła zbyt późno :). Dalej już długi i urozmaicony zjeździk, na koniec mordy nam się śmieją. Paweł zerwał linkę w tylnej przerzutce ale takie są koszta MTB melanżu!
Bieszczadzki potok © tmxs

Po postoju i zebraniu od Pawła cennych lekcji odnośnie nawigacji w terenie, ruszamy na drugą 'gehennę', górę o wielu nazwach: Holica-Dwernik Kamień. Prowadzi na nią ścieżka przyrodnicza, po zboczu wystawionym na działanie wiatru, więc w przeciwieństwie do podejścia na Magurę jest sucho i mniej liści.
Dodatkowo straszą niedźwiedziami :).
Żarty się skończyły, niedźwieź brunatny a nie jakieś tam dziki © tmxs

Poza wielbicielami spotkań z misiami, polecam tę górę wielbicielom dobrego MTB - czyli stromych zjazdów po korzeniach i kamieniach. Tego typu atrakcji jest tam prawdziwe bogactwo, a szlak jest dość dobrze utrzymany.
Holica DH, chociaż aparat wypłaszcza to tak, że wyglądam jak bym jechał po rzeszowskich plantach :) © tmxs

Walka o unikęcie gleby trwa © tmxs


Po wyczerpującym podjeździe/podejściu docieramy na szczyt. Turystów jest sporo ale wszyscy powoli już schodzą, więc przejmujemy miejscówkę. Widoczność kiepska ale i tak jest miazga.
Widok z Holicy (1004 mnp) © tmxs

Tam byliśmy:
Magura Stupośiańska widziana z Holicy © tmxs

Paweł robi naprawdę fajne zdjęcia:
W końcu to Holica - Dwernik - Kamień © tmxs

Dalej zjazd na zachód, równie dobry i długi niczym ten z Magury więc zajawka kipi gęsta. Potem spory kawałek malowniczą stokówką ale w końcówce zjeżdżamy jeszcze kawałek szlaku, którym wcześniej podchodziliśmy - po konkretnej kamiennej rąbance.
Dalsza droga do schroniska Koliba wiedzie przez kolejne fajne miejsce, przełęcz Nasiczniańską:
Przełęcz Nasiczniańska © tmxs

Z koliby w okolice parkingu na którym stał nasz samochód wiedzie szlak rowerowy nazwany Bieszczady Extreme. Przy schronisku wisiała tabliczka, że jest on zamknięty ale nie mieliśmy za bardzo innej opcji więc jedziemy nim jakieś 2 km do miejscowości Bereżki. Szczerze pisząc to przed jazdą myślałem, że będę mógł wyśmiać to całe 'extrim' ale szlak jest naprawdę dobry. Nie ma jakichś stromizn ale prawie cały czas w dół, kamienie, duża ilość korzeni, mostki, przejazdy przez potoki no i oczywiście liście wprowadzające ten rozkoszny element losowości - jazdy w ciemno :). Jakież mogą być powody 'zamknięcia' tego cuda? Jedno zwalone drzewo i kilka brakujących desek w mostkach? Kolejny szlak godny polecenia ale jedźcie tam szybko, zanim te mostki się całkiem zawalą :). Mimo krótkiego dystansu do auta wróciłem mocno dojechany. Ogólnie słabo mi się dziś podjeżdżało, Paweł za to szybko wraca do formy. To była najlepsza wyrypa tego roku.


Dane wyjazdu:
48.00 km 15.00 km teren
02:25 h 19.86 km/h:
Podjazdy: m

Chce się jeździć

Czwartek, 24 października 2013 · dodano: 24.10.2013 | Komentarze 2

Po wymianie tulei dogbone i środkowej zębatki korby rower śmiga jak nowy. Zwłaszcza wymiana tulei znacznie poprawiła komfort jazdy bo zawieszenie znowu działa tak jak lubię, bez żadnych luzów. Jak rower działa dobrze to jest ochota do jazdy, dawno już nie pojechałem na tygodniu takiego dystansu jak dziś. Pogoda idealna, szkoda, że nie mogę pojeździć w dzień.

Big mountain video w starym stylu:


Dane wyjazdu:
36.00 km 6.00 km teren
02:00 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Nocą

Wtorek, 22 października 2013 · dodano: 22.10.2013 | Komentarze 0

Ostatnio jeżdżę tylko nocą, lipa trochę ale innej opcji nie ma. Dobrze, że jest sucho. A tak MCGarry zdobywał srebrny medal na Remepejdżu - video robi wrażenie :)


Dane wyjazdu:
22.00 km 3.00 km teren
01:04 h 20.62 km/h:
Podjazdy: m

Miałem problem

Poniedziałek, 21 października 2013 · dodano: 21.10.2013 | Komentarze 1

Podczas czyszczenia zawieszenia GT w zimie, dokonałem naprawdę niebywałej rzeczy. Wyrobiłem śruby mocujące dogbone-a ... obie. Cały sezon starałem się o tym nie myśleć, odkładając problem na później. Niestety, po ostatniej wizycie w Rebike powiedzieli mi, że mam luzy na tulejach, które są wprasowane w ten element. Swoją drogą to nie wiedziałem, że tam są jakieś tuleje - człowiek uczy się przez całe życie. Objawiało się to tak, że przy mocniejszym depnięciu w pedała korba lekko ruszała się do przodu, podobnie przy najechaniu na przeszkodę przy większej prędkości. Prawie jak dodatkowe mm skoku zawieszenia ale jazdy to zbytnio nie uprzyjemniało :D. Od tej pory problem wyrobionych śrub spędzał mi sen z powiek - momentami już widziałem ramę w koszu. W zeszłym tygodniu stwierdziłem, że nie ma co czekać i dałem rower do Rebika. Tam się nie szczypali... miejscowi ninja jednej ze śrub URWALI ŁEB, drugiej SKRĘCILI KARK i mój problem przestał istnieć. Tak po prostu, mistrzostwo!, kamień z serca. Grunt to znać odpowiednich ludzi :).
Dawno nie było Superenduro, więc:


Dane wyjazdu:
30.00 km 5.00 km teren
01:30 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Największa, marketingowa ściema

Poniedziałek, 14 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 3

Tak, według fejsbukowego profilu mtb.pl, bliżej nieokreśleni 'niektórzy' nazywają RedBull Rampage. Oglądając niedzielne zawody zastanawiałem się o co im kutfa chodzi :). Cały dzień byłem w podróży, wróciłem zmęczony i myślałem, że nie wytrzymam do końca transmisji ale jak zobaczyłem backflip Cama Zincka na Oakley to zbierałem szczękę z podłogi i cała senność minęła. Potem jeszcze McGarry dołożył do pieca robiąc flipa nad Canyon Gapem. Sporo się działo - przejazdy Lacondeguya, T. McCaula, Agassiza ... długo by wymieniać. Wygrał Kyle Strait (na GT hehe) zostając pierwszym zawodnikiem w historii, który zwyciężał te zawody 2 krotnie. Suicide No-Hander który zrobił na Oakley-u był zdecydowanie mniej efektowny niż wspomniane backflipy ale w rempejdżu ocenia się cały zjazd a nie tylko jeden trik. Mimo wszystko to dla mnie Zink jest mega kozakiem serii i ma najwięcej spektakularnych akcji na koncie (360 z 2010, czy chociażby niezbyt udany przelot nad Canoyon Gapem w 2012). Samo widowisko o wiele lepsze niż rok temu - jestem fanem.

A ja sobie przejechałem dziś parę km. Jakoś nie mam motywacji jeździć po nocy samemu i burzyć spokoju 'przyszłych małżeństw' braszkujących w samochodach zaparkowanych po krzakach.

Dane wyjazdu:
15.00 km 4.00 km teren
00:50 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Od jutra Remejdż!

Czwartek, 10 października 2013 · dodano: 10.10.2013 | Komentarze 0

Rempejdż startuje już jutro serwisy rowerowe zalane są filmikami z treningów i fotami 'ficzerów' jakie zbudowano na potrzeby zawodów. Jak dla mnie Oakley w tym roku wygląda naprawdę konkretnie.
Rempejdż jest w Utah, a u mnie lipa i brak czasu na jazdę. Dwa weekendy wypadają mi kompletnie, na tygodniu też ostatnio nie mam czasu. Szkoda, bo warunki do jazdy są z tych najlepszych.
Marek Konwa zjeżdża naprawdę szybko:
&feature=youtu.be

Dane wyjazdu:
44.00 km 30.00 km teren
03:46 h 11.68 km/h:
Podjazdy:1085 m

Jesienny Bez-kit po GieDoEsDoBe

Sobota, 5 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 1

W sobotę pojechałem do Dukli ale jednak nie na jakiś tam maraton, a na wyrypę. Towarzyszył mi Paweł, który powraca do MTB po 123 latach samowolnej banicji i uskutecznianiu rolkowo-nartowej herezji. Stwierdziliśmy, że pojedziemy coś lajtowego, a więc wybór padł na Beskid Niski, a ściślej mówiąc Beskid Dukielski. Jak na lajtową trasę przystało rozpoczęliśmy od .. 6km podjazdu żółtym szlakiem :) - miejscami dość stromego i technicznego ze względu na koleiny i błoto. Bardzo podobał mi się ten odcinek. Po jakimś czasie dotraliśmy do Głównego Szlaku Beskidzkiego - jak wiadomo na GSB raczej nie ma lipy, trochę tłuczemy się po lesie i zjeżdżamy do Chyrowej.
Cerkiew w Chyrowej © tmxs

Tu jemy posiłek w wypaśnej wiacie, z dużym paleniskiem, ewidentnie przystosowanym pod wypiek dzików :). Po krótkiej przerwie jedziemy dalej na zachód.
Magura Chyrowa © tmxs

Zbliżenie na pasące się na stoku stado owiec ;) © tmxs

Dziś był mocno podjazdowy dzień, prawie cały czas pod górę. W okolicy wzgórza Polana (651mnp) zaczynają się widoki na wzgórza Magurskiego Parku Narodowego, okolice Dukli, pogórze Strzyżowskie, Liwocz.
Ponętne kształty Cergowej :) © tmxs

Trochę dalej na zachód, dzięki czujnemu oku Pawła możemy nawet zaobserwować dość odległe Tatry. Dla takiego ignoranta jak ja, podróże z Dakiem są naprawdę kształcące :). Poza tym Paweł robi naprawdę zajebiste zdjęcia.
Tatry w oddali © tmxs

Jazda po Łysej Górze (641 mnp) to już widoki takie, że nie wiadomo, w którą stronę patrzeć. Ostatecznie docieramy do punku widokowego na Grzywackiej Górze, skąd widać naprawdę kawał Podkarpacia. Pogoda super ale było dość chłodno i naprawdę mocno wiało. Wieża to konstrukcja taka sobie - przy tym wietrze dość mocno kiwała się na wszystkie strony tak, ze można nabawić się ataku choroby morskiej :). Wyleźliśmy na górę ale ja długo tam nie wysiedziałem, ze względu na lodowaty wiatr, piździło naprawdę konkretnie.
Z wieży Paweł obwieszcza całemu światu powrót do MTB, dzieją się cuda, zwierzęta mówią ludzkim głosem, po niebie przelatuje kometa © tmxs

A to ja, skromny kronikarz uwieczniający tę wiekopomną chwilę © tmxs

Magurski Park Narodowy zdaje się być na wyciągnięcie ręki, na północy wyraźnie widać Liwocz, Sucha Góra, pasmo Jazowej i Klonowej Góry zdają się stąd być takie niewielkie. Polecam to miejsce i polecam ten odcinek GSB ale w odwrotnym kierunku bo jest dużo bardziej zjazdowo.
Widok z wieży w kierunku Łysej Góry © tmxs

Widok w kierunku Magurskiego Parku Narodowego © tmxs

Zjechaliśmy do Nowego Żmigrodu. Chcieliśmy jeszcze przyatakować Górę Franków, najwyższy szczyt Gór Iwielskich ale polna droga z mapy urwała się w krzakach więc wróciliśmy do Dukli.
To był naprawdę dobry wyjazd. Myślałem, że Paweł po tak długiej przerwie będzie zaczynał z 'janusz level' ale okazało się, że jednak tak bardzo nie zardzewiał i nadal potrafi konkretnie szarżować na zjazdach i podjazdach :). To była naprawdę dobra wyrypa.


Dane wyjazdu:
16.00 km 4.00 km teren
00:51 h 18.82 km/h:
Podjazdy: m

Spokojnie

Czwartek, 3 października 2013 · dodano: 03.10.2013 | Komentarze 0