Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:290.00 km (w terenie 116.00 km; 40.00%)
Czas w ruchu:18:43
Średnia prędkość:15.49 km/h
Suma podjazdów:1006 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 40m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.00 km 0.00 km teren
00:40 h 19.50 km/h:
Podjazdy: m

Zero terenu

Wtorek, 26 listopada 2013 · dodano: 27.11.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
22.00 km 12.00 km teren
01:15 h 17.60 km/h:
Podjazdy: m

Pachnie końcem sezonu

Sobota, 23 listopada 2013 · dodano: 23.11.2013 | Komentarze 1

Trochę popadało i w terenie zrobił się syf. Jutro ma lać, w przyszłym tygodniu ma padać śnieg. Posypanie ulic solą oznacza, że fula trzeba schować do szafy, dlatego też zabrałem się za składnie zimówki. W sam raz się nada na 'wyrabianie bazy' czy jakoś tam.

Dane wyjazdu:
39.00 km 20.00 km teren
02:33 h 15.29 km/h:
Podjazdy: m

Nie jestem na bieżąco

Wtorek, 19 listopada 2013 · dodano: 19.11.2013 | Komentarze 1

Z tym co jest na topie w temacie "nocne jazdy". Moje latarki były trendi 2 lata temu ale przy najnowszych, chińskich cudeńkach Pawła i Piotrka to wyglądają na tandetne zabawki. Miałem dziś okazję pojeździć nocną z chłopakami i nie dość, że im lampa świeci, to jeszcze im noga podaje. Ja zamulam, że aż boli ale tak to bywa co roku na jesieni, gdy częściej oglądam szklaneczkę whisky niż siodełko roweru. Dodatkowo wracam do Nevegala na tył, bo dźwięk wydawany przez High Rollera na asfalcie normalnie krzywdzi mnie w móżg :).
Dzieciak wymiatacz:


Dane wyjazdu:
69.00 km 29.00 km teren
05:00 h 13.80 km/h:
Podjazdy:1006 m

Herby tam i z powrotem

Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 3

Po zawirowaniach z planami ostatecznie udało mi się załatwić podwózkę w jedną stronę do Strzyżowa. Postanowiłem zaatakować rezerwat Herby, który w tym roku już odwiedziłem ale skoro nadarzyła się okazja, to czemu by nie skorzystać. O 9 wyruszyłem, ze Strzyżowa i przez Dobrzechów, Markuszową i Kozłówek dotarłem do rezerwatu. Herby o tej porze roku, to miejsce o całkiem innym klimacie niż w lecie.
Herby w jesiennej odsłonie #1 © tmxs

Jeździ się ciężej ze względu na mokre liście i korzenie ale za to dzięki "łysym" drzewom, miejscami są fajne widoki na okolicę. Dodatkowo widać teraz dobrze jak strome w tym miejscu jest północe zbocze pasma. Ciekawe czy jest jakiś nielegal singiel gdzieś tam w dół, jeśli nawet, to dzisiaj był nie do znalezienia przez zalegające liście, momentami wręcz gubiłem niebieski szlak.
Herby w jesiennej odsłonie #2 © tmxs

Przejechałem rezerwat w kierunku zachodnim, spotkałem biegacza oraz rowerzystę bez kasku. Zacząłem zjazd w kierunku miejscowości Jazowa, bo jak pchałem pchałem tu rower w zeszłym roku to wydawało mi się, że jest stromo, ale szczerze mówiąc to nie jest. Zjechałem prawie do pierwszych zabudowań ale stwierdziłem, że mi mało, więc ruszyłem z powrotem. Dobrze się bawiłem, co bardziej techniczne odcinki zjeżdżałem sobie po kilka razy.
Herby w jesiennej odsłonie #3 © tmxs

Jak dojechałem do wschodniego krańca rezerwatu dalej czułem niedosyt. Opróżniając plecak z prowiantu myślałem czy by nie pojechać całego pasma Jazowej ale jednak chęć powrotu do domu przed zmrokiem przeważyła i ruszyłem w kierunku Rzeszowa. W Czudcu spotkałem Piotrka i Pawła, którzy lecieli na Strzyżów. Do domu wróciłem dojechany jak po 120km w lecie. Zimno i brak jazdy ostatnio robią swoje, chyba pora już myśleć o następnym sezonie.
Jeszcze coś dla "sprzętowych ladacznic": mój tylny Nevgal lekko się rozdarł, a i bieżnik już się wytarł, testowałem dziś więc na tyle Maxxis High Rollera.

Haj roler
Haj roler © tmxs

Oponę kupiłem tanio jeszcze w zimie ale ponieważ z Nevagala byłem bardzo zadowolony, leżała w piwnicy i czekała na swoją kolej. Grubość 2.35 Maxxisa to jak 2.1 Kendy, poza tym to mieszanka gumy 42a (Nevegal dla porównania: 70a) - czyli bardzo miękka, przyczepna, wręcz lepka nawet w dotyku. Faktycznie muszę przyznać, że w ternie trzyma bardzo dobrze niestety na asfalcie jest gehenna! O ile Nevegal brzmiał jak meserszmit luftwaffe, to dźwięki wydawane przez tą gumę przywodzą mi na myśl pojazd gąsienicowy. Co to będzie w upale? Raczej się nie przekonam, bo pewnie zetrę ją przed latem :). To prawdziwie górska opona - nie powinna w ogóle kalać się asfaltem. Reasumując w Maxxisowej nowomowie: -20 for asfalt clajbing skills, +10 for dżeneral rołling rezistance, +40 for łet condiszyns dołnhil ołwer ruts and roks.


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
00:30 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Dycha

Wtorek, 12 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
54.00 km 20.00 km teren
03:29 h 15.50 km/h:
Podjazdy: m

Buszując w Borze

Sobota, 9 listopada 2013 · dodano: 09.11.2013 | Komentarze 0

Ze względu na deszcz, który miał spaść rano nie oddalałem się dziś daleko od Rzeszowa. Najpierw pojechałem poślizgać się na Janowe Wzgórze. Lasek przysypany liśćmi wygląda tak łagodnie, w rzeczywistości pod tymi liśćmi kryją się niespodzianki. Jakoś nie chciałem jechać dalej na południe ze względu na błoto, ruszyłem więc w stronę rezerwatu Bór. Po drodze szukałem jakichś nowych szutrówek w okolicy Rudnej.
Singiel nad klifem jak w jakiejś Kaliforni © tmxs

Koło autostrady nadal pracuje ciężki sprzęt ale znalazłem jakąś norę prowadzącą na drugą sroną.
Idę w stronę światła © tmxs

Po Borze pośmigałem, znalazłem parę fajnych, nowych ścieżek, a także kolejną zapomnianą miejscówkę lokalnych dirtowców z bandą, hopką i fajnym zjazdem po korzeniach.
Nie ma to jak korzenie na zjazdach © tmxs

Było spoko jak na przedzimową dojazdówkę.

Dane wyjazdu:
83.00 km 35.00 km teren
05:16 h 15.76 km/h:
Podjazdy: m

Przedawkowałem Wilcze

Sobota, 2 listopada 2013 · dodano: 02.11.2013 | Komentarze 1

Miałem dziś jechać coś całkiem innego ale lenistwo podparte gorszymi prognozami pogody wzięło górę. Najpierw nie chciało mi się wstawać gdy budzik zadzwonił, później nie chciało mi się pakować do auta i tak oto podjąłem decyzję, że pojadę dziś sobie jakoś inaczej na Wilcze. Już pomijam fakt, że musiałem przez to 2 razy delektować się urokami Budziwója oraz, że wpakowałem się dziś w największą paryję w tym roku (Wilcze żółtym od Ujazdów - nie jedzcie tą "drogą"!) - trasa wynudziła mnie strasznie. Przejechałem ponad 80km i nie zrobiłem ani jednego zdjęcia. Nie spodziewałem się, że wrócę na endorfinowym haju, jak tydzień temu z Bieszczadów ale liczyłem na ciut większą satysfakcję z jazdy. Takie trasy są dobre na wiosnę, gdy jest cieplej i człowiek jest spragniony mtb.