Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2012

Dystans całkowity:224.00 km (w terenie 76.00 km; 33.93%)
Czas w ruchu:13:40
Średnia prędkość:16.39 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:32.00 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
22.00 km 15.00 km teren
01:45 h 12.57 km/h:
Podjazdy: m

Naj

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 2

Przezwyciężyłem w końcu lenistwo, zdjąłem kolce i pojechałem w teren. Warunki w lasku koło Bzianki - rewelacja, wszystko zmrożone, zero błota, zero śniegu. Dodatkowo jeszcze wyczaiłem 2 taki lasek, jakiś oddalony o niecały km od tego. Trochę bardziej zasyfiony ale za to są fajne, małe ścianki i hopki, w tym jedna zbita z desek, z przelotem nad strumieniem. Tam już było bardziej mokro, z jednej ze ścianek zjechałem bokiem :). Fajny wyjazd na koniec zajebistego roku.

Skoro już mowa o końcu roku to chyba trzeba zrobić jakieś podsumowanie. No więc mijający rok upłynął w moim mtb upłynął pod znakiem dziurawej gumy :) - przebiłem dętkę chyba z 9 razy :). Mimo wszystko był to świetny czas. Nie wykręciłem co prawda planowanych 6000 km ale jak na gościa co rowerem jeździ tylko dla zabawy i głownie w terenie to myślę, że mój dystans jest całkiem ok. Nie będę podsumowywał miesiąc po miesiącu bo przy niektórych miesiącach u mnie nie ma o czym pisać. Stworzyłem sobie małą listę NAJ-ciekawszych mtb-hitów 2012:

Najlepsza wyrypa
Kurde, chyba jedyna kategoria, w której ciężko mi było wybrać, tyle tego było. Ostatecznie zwycięża czerwcowy wypad w Bieszczady bo pod wieloma względami dostarczył najwięcej wrażeń.

Największe zmęczenie
Zdecydowanie Beskid Niski - podczas nocnego powrotu do Dukli pierwszy raz w życiu byłem tak styrany, że miałem omamy słuchowe :). Dla takiego wyjazdu było warto.

Największy hardkor
Bezapelacyjnie - wymienione już wcześniej Bieszczady i tamtejsze ściany.

Największa stromizma
Najciężej niosło mi się rower przez ostatniego 200 metrów czarnego szlaku na Brzezankę. W Bieszczadach też było stromo ale tam przynajmniej było widać ścieżkę.

Największe błoto
Tutaj też jest jest tylko jeden faworyt - pasmo Jamnej, które miałem "przyjemność" zwiedzić podczas wyrypy na Pogórze Przemyskie. To była ciężka porażka - zielony szlak po "grzbiecie" okazał się bagnem. Jamną na pewno kiedyś pokonam, ale czekam na susze stulecia.
Jamna jak strumień © tmxs


Największa paryja
Moja ulubiona kategoria :). W mijającym roku przemierzyłem kilometry paryj ale tylko jedno miejsce naprawdę wprawiło mnie w trwogę. Okolice obszaru "Natura 2000", przy fragmencie niebieskiego szlaku z Sokołowa Młp. do Julina. Kilka potężnych, ciężkich do objechania młodników, przez które trzeba było się przebić. Nigdy wcześniej ani później czegoś takiego nie doświadczyłem. Na poniższym zdjęciu tam w tle widać las do którego trzeba było się przebić przez te krzaki na 1 planie :).
Co mi strzeliło do glowy żeby pchać się na ten Julin? © tmxs


Największy gorąc
Jedną z najdłuższych wycieczek w tym roku - wypad na wzgórze Patryja urządziłem sobie w jeden z najgorętszych dni w roku. Niezły masochizm ale i tak bardzo dobrze wspomina tę wyprawę - takie samotne zmaganie się z własną słabością.

Najgorsza awaria
Zerwanie haka podczas wypadu na Dynów i wracanie ponad 30 km na singlu.

Najlepszy zjazd
Każdy w terenie :).

Najlepszy zjazd asfaltowy
Kategoria trochę dziwna bo 'fajny asfaltowy zjazd' to dla mnie brzmi jak oksymoron =). Mimo wszystko zjazd z Arłamowa do miejscowości Maków na Pogórzu Przemyskim, ze względu na długość

Najlepsza nocna jazda
Odbyłem w tym sezonie kilka dłuższych najtrajdów ale najlepiej wspominam wypad do Kolbuszowej , ze względu na specyficzny klimat ;).

Celowo pomijam kategorię Największa gleba bo wolę nie rozpamiętywać takich rzeczy :). No i w ten sposób wyszła mi lista najbardziej pamiętnych momentów sezonu 2012. Oby 2013 był conajmniej tak samo dobry. Na koniec jeszcze parę niepublikowanych fotek (głownie od Daka i Kundella) z tych ciepłych, słonecznych dni:

Jazda po strumieniu w okolicach Zabratówki © tmxs


Gogołowski Dział © tmxs


Niebieski szlak, odcinek między Przemyślem a Kalwarią Pacławską © tmxs


Rezerwat Bór © tmxs


Paportna, Bieszczady © tmxs


Przejazd przez bród w Kalwarii Pacławskiej © tmxs


Force na myjce, po robocie. Błota w tym sezonie nie brakowało © tmxs


Dane wyjazdu:
39.00 km 2.00 km teren
02:00 h 19.50 km/h:
Podjazdy: m

Bez tytułu

Sobota, 29 grudnia 2012 · dodano: 29.12.2012 | Komentarze 2

Kronikarski obowiązek każe odnotować, że jeździłem dziś rowerem. Szału nie było, wlokłem się asfaltem przez miejscowości: Kielanówka, Nosówka, Błędowa Zgłobieńska, Trzciana, Bratkowice, Mrowla, Pustków. Znudzony jazdą po płaskim asfalcie pod wiatr, zamiast jechać na Rudną odbiłem terenem prosto do Rzeszowa. Trochę brei i lodu, na szutrze wytłukło mnie tym rowerem tak, że nie mogłem zebrać myśli. Nie wiem czy to przez ten rower, czy przez jazdę po asfalcie, czy to zimno mnie tak poniewiera ale ostatnio po wycieczkach ~40km jestem dość zmęczony. W lecie po takim dystansie w terenie czułem niedosyt. Być może jestem po prostu w tak kiepskiej formie.

Dane wyjazdu:
47.00 km 0.00 km teren
02:28 h 19.05 km/h:
Podjazdy: m

Breja i wiatr

Czwartek, 27 grudnia 2012 · dodano: 27.12.2012 | Komentarze 1

Na szosach i ddrach niezły syf, w ternie gdzieniegdzie jeszcze gorszy. Jak by tak parte dni podeschło to może, by coś z tego było ale nie będzie bo od jutra waracają deszcze, śniegi i mrozy. Jeszcze kwartał zimy i potem powinno być już dobrze.

Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
01:23 h 19.52 km/h:
Podjazdy: m

Lenistwo

Sobota, 22 grudnia 2012 · dodano: 24.12.2012 | Komentarze 0

Nie chciało mi się zdejmować kolców ani nie chciało mi się tłuc na nich po suchym asfalcie do najbliższego śniegu. Pojechałem sobie więc trochę suchą szosą, wyjątkowo bez plecaka bo nie chciało mi się go pakować. Temperatura była pewnie koło -5 może mniej ale nie wiem bo nie chciało mi się mierzyć. Mimo fatalnej pogody to przez tęsknotę za rowerem, jak już się rozgrzałem to nie chciało mi się wracać. Nie chciało mi się też robić tego wpisu na bajkstasie, chyba pierwszy raz czekałem z tym aż 2 dni.

Ukazał się ostatni odcinek serii "Four by three" o Anthertoanch:
http://www.redbull.com/en/bike/episodes/1331579860233/four-by-three-the-family-film
można sobie zobaczyć jakiego potwora zbudowali gdzieś na walijskich wzgórzach.

Wykopałem też filmik od Contoura (kamerki które chcą być konkurencyjne dla gopro) - krótki edit z "Where The Trials Ends" - zawiera kilka scen, które nie załapały się do filmu:



Dane wyjazdu:
15.00 km 9.00 km teren
00:58 h 15.52 km/h:
Podjazdy: m

Na kolcach

Niedziela, 9 grudnia 2012 · dodano: 09.12.2012 | Komentarze 6

Stało się - założyłem oponę z kolcami. Ta zima zanosi się na długą, pozostaje więc się przystosować. Wyskoczyłem na plac zabaw na szybki test. Przyczepność o wiele większa tak samo jak opory toczenia :D. Newegal 2.5 naszpikowany kolcami, pancerna opona do DH waży grubo ponad 1kg. Dźwięków jaki ten potwór wydaje na asfalcie nie da się porównać z niczym innym. Zrobiłem parę kółek po placu zabaw i wróciłem. Tam aż się prosi o kilka nowych linii, czuję, że na wiosnę będzie saperka i ogień :).
Dziś było dużo zimniej niż wczoraj.
Goporo wypuściło fajną migawkę z tegorocznego Rampage-a. Na końcu widać, że Darren Berrecloth jeździ to w .... ochraniaczu na zęby :). Nigdy o tym nie myślałem ale pewnie dupnięcie z takiego wielkiego dropa może pozbawić uzębienia :).



Dane wyjazdu:
30.00 km 21.00 km teren
02:28 h 12.16 km/h:
Podjazdy: m

Chciałbym mocno nabluzgać na zimę

Sobota, 8 grudnia 2012 · dodano: 08.12.2012 | Komentarze 2

Niestety po dzisiejszym dniu nie mogę. Nie sądziłem, że to napiszę ale było fajnie. Wyruszyłem dość późno jak na mnie. Wiedziałem, że ze względu na czas oraz porę roku nie mam dziś kompletnie szans na jakąkolwiek dłuższą trasę, więc wybrałem się na "plac zabaw". Na miejscu okazało się, że jest całkiem przejezdnie.

Plac zabaw zimą © tmxs


Większość ścieżek ktoś przejeździł jakimś lekkim quadem, widziałem nawet ślady opon rowerowych. Objeździłem wszystkie linie nudząc się trochę ale potem znalazłem sobie zajawkę na wchodzenie w zakręty z poślizgiem. Jeden z odcinków singla ma fajne 2 zakręty lewo, prawo następujące po sobie, coś jak szykana w F1 :), strasznie jarałem się jeżdżąc to pługiem. Zrobiłem chyba kilkanaście okrążeń. Gdzieniegdzie było dość ślisko i niebezpiecznie, miejscami nie mogłem podjeżdżać bo tylne koło się ślizgało ale miałem z tej jazdy dużo frajdy. Stwierdziłem, że skoczę jeszcze na wzgórze górujące nad Bzianką. Niestety od połowy szuter był kompletnie nie tknięty przez żadne koło i miejscami jechało się ciężko ze względu na lód w koleinach.

Między Bzianką a Woliczką © tmxs


No ale jak to pisał Paweł na swoim blogu - w śniegu warto czasem trochę popchać. Wymachy kończynami też się sprawdzają - dziś pomogły mi na zmarźnięte palce lewej nogi. Po dotarciu na górę czułem się normalnie jak bym zdobył biegun północny :).

Na górze, zwykle widać stąd Rzeszów ale nie dzisiaj © tmxs


Zacząłem zjazd w kierunku Świlczy. Zjazdy to teraz niezły hardkor. Jeszcze w zeszłym tygodniu w nocy leciałem tu na pełnej a teraz się toczyłem walcząc o utrzymanie w siodle. Okoliczne szutry są bardzo nasłonecznione, w lecie wysychają bardzo szybko ale w zimie nawet przy lekkim mrozie śnieg na nich topnieje, a w nocy zamarza. Cały zjazd pod cienką warstwą śniegu miałem lity lód. Bo dojechaniu do pierwszych zabudowań zawróciłem na górę tą samą drogą co zjeżdżałem. Staram się unikać asfaltu i zasolenia jak mogę. Znowu wgramoliłem się na górę i zacząłem zjeżdżać do Bzianki tą samą drogą, którą 40 minut wcześniej podjeżdżałem. Wiedziałem, że będzie ciężko i było - znowu koleiny i lód. Jazda na opuszczonej sztycy, często podpierałem się nogami, nie miałem ochoty na glebę na zamarźnięte błoto. Po drodze wpadłem kolejny raz na plac zabaw i zrobiłem jeszcze kilka okrążeń.

Znowu plac zabaw, trochę już rozjeżdżony przezemnie © tmxs


Pewnie dalej bym tam jeździł ale zrobiłem się głodny. Po drodze jeszcze bardzo miły zjazd ze Słonecznego Stoku, w zimie nabiera on nowego oblicza :).
Fajny był ten wypad. Mimo wszystko jednak zimy nie pokochałem. Oby do marca!

Na koniec jeszcze małe ogłoszenie parafialne dla tych co mają fejsbuka. Profil AnthillFilms (ci od filmów rowerowych) organizuje konkurs na najlepsze zdjęcie rowerowe. Do wygranie nie byle co - zjazdówka Trek Session 9.9 sygnowana logiem Strength In Numbers. Podobno Trek wykuł tylko 2 takie ramy. Zachęcam do dodawania własnych zdjęć. Ja już dodałem jedno, z wodnych, wiosennych zabaw na Zabratówce, autorstwa Daka ( o dziwo - wyraził zgodę na publikację:)). Jak ktoś chce zobaczyć to trzeba kliknąć ten LINK - zainstalować aplikacje fejsbukową i moja fotka to ta w lewym górnym rogu wśród innych zdjęć, zatytułowana - "Water ride". Szans na wygraną już nie mam ale jeśli się podoba to będę wdzięczny za każdy głos.

Dane wyjazdu:
44.00 km 29.00 km teren
02:38 h 16.71 km/h:
Podjazdy: m

Ukryty potencjał rezerwatu Bór

Sobota, 1 grudnia 2012 · dodano: 01.12.2012 | Komentarze 4

Zapowiadało się, że ten dzień będzie stracony dla mtb. Wszyscy straszyli prognozami pogody. W nocy się obudziłem to padał śnieg z deszczem. Rano mokro, zimno. Ustawka z chłopakami na 9:30 nie doszła do skutku, szkoda bo miałem dziś plan odwiedzić przysiółki wenecja i bania :). Koło 11 zaczęło się rozpogadzać więc stwierdziłem, że jadę sam. Postanowiłem jechać na północ bo bardzo dawno tam nie byłem. Od ulicy Krakowskiej terenem dotarłem do Pogwizdowa. Remont przejazdu pod torami koło cmentarza chyba powoli się już kończy.

Po prostu pociąg :) © tmxs


Dalej przez pola w kierunku Głogowa Młp. Znowu mi przyszło jechać koło budowy autostrady. Gdy jechałem tu w czerwcu wyglądało to tak:

Autostradę podmywa? © tmxs


Teraz wygląda to tak:

Jak to u nas budowano autostrady © tmxs


Na żywo wygląda to gorzej - powierzchnia 'jezdni' zaczyna być pofalowana. W sumie to ja się nie znam na budowie autostrad - może tak ma być :)? Wygląda na to, że po otwarciu niezwykle ważnego fragmentu który połączył Stobierną z Miłocinem na resztę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać :).
Dotarłem do rezerwatu Bór. Byłem tu baaardzo wiele razy, głownie przejazdem. Raz próbowałem eksplorować okolicę ale przegrałem z komarami i piachem. Widziałem jednak kilka ciekawych ścieżek odchodzących od głównej drogi i dziś zamiast jechać dalej postanowiłem się im przyjrzeć. Hmmm... jak by to napisać - nawet na płaskiej północy można pojeździć naprawdę dobre mtb. Dla okolicznej ludności jest to coś w rodzaju parku i jest tu multum dobrze wydeptanych ścieżek - nawet dziś było tu trochę spacerowiczów. Nie jest to teren górzysty, zwłaszcza w kontekście tego co jest na południe od Rzeszowa, trzeba dużo pedałować ale jest trochę wzniesień. Znalazłem tu multum singli, w tym jeden zjazdowo-podjazdowy, który na bank spełnia nawet najbardziej zaostrzone kryteria certyfikatu 'singlowatości' Daka. Jeździłem po okolicy 1.5 godziny a mam wrażenie, że jest tam jeszcze sporo fajnych ścieżek, których nie zaliczyłem.
Dodatkową atrakcją tam jest mini ścianka. Po tym co jeździłem w Bieszczadach albo co jest na Bani to w sumie nawet trudno nazwać to ścianką - dość krótki i stromy odcinek naszpikowany korzeniami, po zjechaniu którego wpada się prosto na śliski mostek (albo do rzeki jak ktoś lubi). Dziś był dodatkowo mokry i przysypany liśćmi. Dla mnie to dobre miejsce do ćwiczenia - dziś zjechałem tam 7 razy. To + ładnych pare km po singlach i leśnych drogach sprawiło, że naprawdę się wyszalałem. Pewnie bym jeszcze tam dłużej pojeździł ale zaczął mi zagrażać zmrok więc wróciłem do domu odwiedzając stare polne drogi w okolicach Tajęciny, Jasionki i Trzebowniska. Cieszyłem się, że choć było mokro to rower prawie czysty. Muszę częściej tam wpadać.