Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
85.00 km 40.00 km teren
04:13 h 20.16 km/h:
Podjazdy: m

Najtrajd to Coolbushowa

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 3

Dziś z Dakiem dla odmiany pojechaliśmy na północ. Po wczorajszej zamule stwierdziłem, że jakaś odmiana się przyda. Ruszyliśmy terenem na Pogwizdów i potem dalej na Głogów, po drodze podziwiając jak buduje się w Polsce autostrady. W Głogowie wskoczyliśmy w rezerwacie Bór na zielony szlak. Jechałem tam w zeszłym roku i na grubszych oponach tonąłem w piachu zjadany przez komarzyce, poległem i zawróciłem. Tym razem było zadziwiająco dobrze - lekko wilgotno, jechało się bardzo dobrze, szybko, a im bliżej Kolbuszowej tym lepiej.
Ciemno zrobiło się od miejscowości Przewrotne i od tej pory zaczęły się przygody - a to mało nie wjechaliśmy w bagno (to nie California panie!), a to zgubiliśmy drogę a to znowu małe spięcie z wielkim psem. Po solidnej dawce nocnej, leśnej jazdy dotarliśmy na rynek do Kolbuszowej. Tam widzieliśmy krokodyla! Potem jechaliśmy singletrackiem (prawdziwym - Dak potwierdził, pewne info!) nad Nilem - kto zna Kolbę ten wie o co chodzi. Wyjeżdżając z krzaków napędziliśmy strachu młodocianym fanom techno, którzy myśleli, że to policja przyszła po ich piguły :). No i zaczęliśmy powrót terenem i bocznymi drogami w kierunku Rzeszowa. Też jechało się fajnie leśno-polnymi ścieżkami ale zaczęło brakować mi sił. Tak bywa jak próbuje się zrobić taką trasę o samej wodzie i 1 czekoladzie. Przekonałem Pawła do powrotu asfaltem. Jadąc już dalej szosą, omijając miejscowych najt-łokers wracających do domu po tęgim melanżu pod sklepem, w końcu dotarliśmy do Widełek i ruszyliśmy do Rzeszowa krajową 9. I tak pomykaliśmy ponad 20km, nawet nie było tak źle. Ależ ja byłem głodny! Już w Rzeszowie na Warszawskiej zaczęliśmy rozmowę o fastfoodach, gdybyśmy wleźli do jakiegoś to bym tam zostawił majątek. W domu byłem grubo po 23. Trasą jestem bardzo mile zaskoczony, Paweł robił jakieś zdjęcia to może wrzuci na blogaska o ile miał kartę w aparacie :). Wiem, że ten wpis brzmi dziwnie ale jestem zmęczony i właśnie pochłaniam tysiące kalorii.
Tutaj wpis na blogu Pawła i propsy dla pónocy :).

Na koniec mapka z Pawła endomondo:



Komentarze
kundello21
| 15:00 piątek, 11 maja 2012 | linkuj Czadowo :D
Ja to bym tam na sztywniaczku jednak, bo full to za duży kaliber.
tmxs
| 14:24 piątek, 11 maja 2012 | linkuj Teraz się tam dobrze jeździ bo jeszcze nie ma robali.
kona
| 13:56 piątek, 11 maja 2012 | linkuj Też mnie coś ostatnio nachodzi na eksploracje tamtych terenów. Jeśli nie pojadę do Pustkowa to pewnie wybiorę się na Wilczą Wole.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!