Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tęgie rozkminy

Dystans całkowity:508.16 km (w terenie 156.00 km; 30.70%)
Czas w ruchu:28:56
Średnia prędkość:17.56 km/h
Suma podjazdów:1894 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:33.88 km i 1h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
18.00 km 8.00 km teren
01:10 h 15.43 km/h:
Podjazdy:218 m

Już wkrótce wszystkie wasze KOMy na Stravie będą należeć do mnie

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · dodano: 21.04.2016 | Komentarze 2

I to nie przez nową generację EPO, a przez to, że mam nowy rower (?). I kto mi teraz podskoczy?

Panie to je jeszcze rowyr czy już motur na prund?
Panie to je jeszcze rowyr czy już motur na prund?

Ajfon wbudowany
Ajfon wbudowany

Żartowałem. Dzięki uprzejmości mojego szanownego kolegi Łukasza miałem dziś okazję przejechać się na ebajku - Treku Powerfly-u FS. Ciekawe doświadczenie. Napęd elektryczny w tym ... yyy ... pojeździe ... wspomaga pedałowanie. Jest kilka trybów od eco po turbo. Jak się rusza z turbo to ma zrywa jak motorynka :D. Wspomaganie działa do 25 km/h. 2 machnięcia korbą i mam 30 na budziku, całkiem nieźle jak na tak ciężki ... wehikuł. Jeździłem tylko po płaskim ale na podjazdach to musi żreć porządnie. Za to jak prądu braknie to musi być katastrofa. Co jeszcze rzuciło mi się w oczy podczas tych kilku minut podczas których obcowałem z tym ... pojazdem ... to na bank pieruńska waga (ponoć 21 kg), takie sobie geo ramy i brak tapirowanej główki.
Za mało jeździłem, żeby sobie wyrobić jakieś zdanie ale daleki jestem od jednoznacznej krytyki tego ... pojazdu. Przyczyna jest prosta. Mówią, że wiek jest tak naprawdę kwestią wyboru, a ja wybrałem być wiecznie młodym, niestety biologii się nie oszuka. Jedyna cecha fizjologiczna, która mi się z wiekiem polepszyła to metabolizm alkoholu. Może więc nadejść w życiu taki czas, że będę zbyt słaby na mtb melanż. Wtedy taki ... środek transportu ... jest jakimś tam rozwiązaniem. No i nie oszukujmy się - kto by nie chciał zrobić wyrypy 200km i 5000m w pionie po Beskidzie? Dzięki tym .... jednośladom ... to będzie możliwe, nie tylko dla największych cyborgów.
Tak to sobie rozkminiłem, a potem poszedłem pojeździć na moim przedpotopowym Trensie.

Dane wyjazdu:
18.50 km 0.00 km teren
01:15 h 14.80 km/h:
Podjazdy: 77 m

Reverb skończył się na kill them all

Wtorek, 8 marca 2016 · dodano: 08.03.2016 | Komentarze 1

Wybrałem się dziś przewietrzyć trochę Trancea. Nie jeździłem na nim 2 miesiące. Powinienem unikać takich przerw bo po takim czasie jeżdżenia na sztywniakach mulistość fula jest wręcz przytłaczająca. Jak ktoś mi jeszcze raz powie, że zawieszenie maestro nie pompuje przy pedałowaniu to śmiechem zabiję! Do sztywnych szosowych podjazdów bez włączenia platformy w damperze nie podchodź. Dziś krótka przejażdżka mająca na celu regulację ciśnień w kołach i amorach. Czuję, że mogę w końcu wrócić do kiery o małym wzniosie.
Była to też pierwsza jazda na nowej sztycy. Zamieniłem Giant Contact Switch 2015 na ... Giant Contact Switch 2016. Beka? Przecież RockShox Reverb jest królem a cała reszta obsysa. Tak myślałem przez parę lat to teraz już nie koniecznie. Zebrałem o tym garść przemyśleń, którymi teraz chciał bym się podzielić.

Gianta Connecta 2015 wyżebrałem za darmo gdy kupowałem nowy rower. Ta sztyca na 1 rzut oka reprezentuje biedę i wygląda paździeżowo - miałem ją więc w głębokiej pogardzie. No ale skoro dostałem za darmo to wziąłem. Docelowo miałem wymienić ją na Reverba Staeltha, jak tylko finansowo się trochę odkuję. Tymczasem już pierwsze jazdy przekonały mnie, że ta sztyca śmiga lepiej niż mój stary Reverb! Udało mi się znaleźć 2 zasadnicze wady:
- kiepskie jarzmo na 1 śrubę - siodło potrafiło zmieniać kąt podczas jazdy, w najmniej odpowiednich momentach. Sprawę załatwiło skręcenie jarzma z użyciem pasty zwiększającej tarcie
- tylko 100mm skoku - niby tylko 2.5 cm mniej niż reverb ale przy ramie Lce robi to sporą różnicę. Ustawienie wysokości siodła to w tym przypadku kompromis - albo za nisko przy podjeżdżaniu albo za wysoko na zjeździe
Gdy dowiedziałem się, że Connect 2016 ma być pozbawiony tych wad to wiedziałem że kupię. No i faktycznie - sztyca ma solidne jarzmo na 2 śruby jak Reverb i jest dostępna w 3 wersjach: 100, 125 i 150mm. Sebek mi ją założył i jestem bardzo zadowolony. Zobaczymy jak będzie dalej ale na razie jaram się jak oznaczeniem zielonego szlaku na Połomę! ;)

Giant Connect 2015


Ok ale jak to się ma do Reverba? Oto 6 przyczyn dla których Connect jest lepszy od Reverba:

1. Cena - RockShox to bandyci w białych kołnierzykach, łupią tych biednych mtbowców nie od dziś. Nowy (taki z pudełkiem, nie zdemontowany z nowego roweru) Reverb Stealth  z dolnym prowadzeniem przewodu o średnicy 30.9 kosztuje jakieś 1300-1400 zł. Nowego Connecta można dorwać za 50-60% tej ceny. Pomyślcie tylko ile zostaje na testowanie etanoli.
2. Kupując Reverba musisz zadecydować, czy chcesz sztycę z dolnym prowadzeniem przewodu, czy kabel przy jarzmie. Oczywiście wersja Stealth jest droższa. Connect nie ma tego problemu, jest dwa-w-jednym a konwersja polega na przełożeniu linki i odwróceniu wewnętrznego kardridża - zajmuje około 15 minut i może ją zrobić każdy i to nawet na trzeźwo.
3. Kupując Reverba musisz się zdecydować na manetkę prawą lub lewą. Manetka Connecta jest uniwersalna.
4. Manetkę Reverba bardzo łatwo uszkodzić zahaczając o coś albo nierozważnie stawiając rower do góry kołami. Oczywiście manetka do Reverba kosztuje majątek. Manetka Connecta jest praktycznie niezniszczalna.
5. W Connect sztyca z manetką jest połączona zwykłą linką i pancerzem jak do przerzutek. Reverb ma specjalny, hydrauliczny przewód, który oczywiście jest KOSZMARNIE drogi (150 ziko to badziewie bangla, rokszoks powaliłooooo?). Do tego płyny, zestawy odpowietrzające itp, itd. Nokaut.
6. Budowa wewnętrzna Reverba jest dość skomplikowana. Dużo tam uszczelek, ślizgów. Oczywiście to wszystko w oryginale jest KOSZMARNIE drogie (zaskoczeni?). Niektórzy, jak np serwis Wicha we Wrocławiu, dorabiają te elementy we własnym zakresie ale mimo wszystko serwis jest skomplikowany. Connect w swoim wnętrzu ma nierozbieralny kardridż. Jak się coś zepsuje trzeba ten kardridż wymienić, co można zrobić samemu w 10 minut. Trudno powiedzieć co wychodzi taniej ale wg mnie to plus dla Connecta za banalny serwis.

Właściwie jedyną przewagi Reverba nad Connectem to: waga (Connect jest jakieś 100 gram cięższy) oraz to, że Reverba kują w wielu średnicach a Connect to tylko 30.9. Także przy montażu w większej dziurce trzeba kombinować z adapterami.
Reverb to nadal świetna sztyca. Niestety polityka cenowa firmy RockShox zmusza do szukania tańszych alternatyw. Oczywiście o prawdziwej wartości Connecta pogadmy za 2 konkretnie przejeżdżone sezony ale na razie wygląda to bardzo obiecująco. Tak to sobie rozkminiłem przy szklaneczce Dżoniego Habela -DYNÓW FINEST, SINGLE MELT & BARREL.


Dane wyjazdu:
53.60 km 30.00 km teren
03:15 h 16.49 km/h:
Podjazdy:685 m
Rozbójnicy:

-10 milimetrów przyjemności

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 5

Nie ma co ukrywać, że mój rower najlepsze lata ma już za sobą. Okazało się jednak, że jest sposób by relatywnie tanim kosztem staruszka torchę unowocześnić. I nie mam tu na myśli wsadzenia 29 calowych kół. Hasło klucz: tuleje montażowe. Takie coś na czym mocuje się damper do ramy przy pomocy śrub. Można je wymienić na tzw tuleje offsetowe, czyli takie w których otwór na śrubę jest przesunięty względem środka tulei o kilka mm.

Już słyszę jak ziomki mówią: no dobra ale po co? znowu coś wymyślasz!

O nie nie nie. Tym razem to ma głębsze uzasadnienie. Otóż zamontowanie takich tulei w odpowiedni sposób powoduje skrócenie długości montażowej dampera, co sprawia:

a) wypłaszczenie główki ramy o około 1.5 stopnia
b) obniżenie suportu o około 10mm

Teraz słyszę jak gadają: co ty dajesz? co to za śmieszne wartości? milimetry? dziesiętne części stopnia? Więcej byś zyskał przekładając szerszą oponę na z przodu na tył. ;)

Hehehe, spoko, ja też kiedyś myślałem, że im wyżej suport tym lepiej ale tak nie jest. Już tłumaczę. Obydwa te parametry wpływają na stabilność na stromiznach, w zakrętach oraz przy dużych prędkościach. Aktualnie w rowerach all-mountain kąt główki ramy (ang skrót: HA) to zakres 66-67.5 stopni, a Force ma przyjemnie brzmiące ale mocno starodawne 69. Natomiast wysokość suportu w tym rowerze to jakiś kompletny kosmos - prawie 35 cm. A niższy support to środek ciężkości niżej i bardziej do tyłu. No dobra, nie będę się dalej tlumaczył. Kupiłem tuleje za 140 zł z przesyłką. W późny czwartkowy wieczór zabrałem się za robotę. Zacząłem od zapodania 50 mililitrów podkarpackiego destylatu dla kurażu, żeby wzmóc precyzję oraz opanować to nieznośne drżenie rąk. Potem już tylko młotek, imadło, bum-bum-bum, yep-yep-yep i modyfikacja stała się faktem. Trochę się męczyłem bo miałem o 0.5cm za krótkie imadło ale pieściłem, pieściłem aż zmieściłem.

Tuleja ofsetowa
Tuleja ofsetowa - przód

Wizualnie rower zmienił się dość zauważalnie. Nie miałem czasu tego przetestować aż do dzisiaj. Na dzisiejszą, lokalną ustawkę z chłopakami jechałem doświadczając mieszanki strachu i podniecenia. Warunki jazdy być może nie sprzyjały - mega błoto - ale wytłukliśmy się dość konkretnie w fajnej atmosferze, czas więc na pierwsze wnioski. Z tymi tulejami jest jak …. na 2 randce … można sobie pozwolić na DUŻO, DUŻO więcej. Rower jest o wiele stabilniejszy, nie miota nim tak mocno przy większych prędkościach. Na ostateczną ocenę przyjdzie czas jak zjadę jakieś chore faki ale na tę chwilę nowe oblicze Forca bardzo mi pasuje. Dodatkowo jako bonus rama przestała skrzypieć! Tyle wygrać. W tym roku dzień dziecka wydarzył się dla mnie wyjątkowo wcześnie.

Błotna robota
Błotna robota

Przy okazji polecam  bardzo ciekawy blog, który natchnął mnie do tej zmiany. Gość pisze o sprzęcie, że nawet ja  (chyba) rozumiem. Polecam:

http://www.1enduro.pl





Dane wyjazdu:
5.00 km 0.00 km teren
00:15 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Koncert życzeń

Czwartek, 7 maja 2015 · dodano: 07.05.2015 | Komentarze 5

No i cały środowy wieczór spędziłem na ogarnianiu roweru. Nienawidzę tego. Oczywiście nie pomogło, pewnie trzeba by kolejny raz wymienić osłony łożysk. Jak się kiedyś wkurzę, to zespawam wahacz :D.  Czas powoli rozglądać się za nowym rowerem. Niestety mam masę pilniejszych wydatków ale może uda się coś ogarnąć końcem tego roku lub początkiem nowego. Może wcześniej ale to musiała by się trafić mega okazja, bo teraz rowery są najdroższe. Zacząłem internetowe poszukiwania, bo szczerze mówiąc nie byłem na bieżąco z tym całym cyrkiem zwanym „przemysłem rowerowym”. Moje wymagania:

1. Chcę oczywiście rower „all-mountain” ale jeszcze nie zdecydowałem czy ma być bardziej „all” (140mm skoku), czy „mountain” (160mm skoku, bardziej płaski kąt głowki ramy i stroma podsiodłówka)
2. Koła 650b
3. Napęd 2x10, korci mnie 1x11 ale chyba jeszcze nie dorosłem
4. Reverb - bez komentarza
5. Uginacze najlepiej od Rox Shoxa, na przedzie chcę nowego Pike’a na tyle Monarcha, raczej te bardziej dopakowane wersje
6. Najnowszy system ESPEDE ..... hehe

Puściłem wodze fantazji. Wyobraziłem sobie, że kasa nie gra roli. W takim przypadku pewnie wybrał coś z tej piątki:

1. Giant Reign 27.5 LTD - rower w idealnej konfiguracji wg powyższych wymagań. Trudno mi znaleźć jakieś minusy tego roweru. Wolny na szosie? kogo to obchodzi. Nie wiem tylko czy nie jest zbyt "enduro" jak na mnie. Nie godzien jestem :).
2. Giant Trance 27.5 - seryjnie chyba nie ma tego roweru na Pike-u więc trzeba by składać ewentualnie postawić na Foxa. Ogólnie tańszy od Regina. Geo bardziej jak Force. 
3. Canyon Strive AL 6.0 - podobny do Reigna LTD ale na lepszym osprzęcie i ciut tańszy (katalogowo). Jedyny problem to fakt, że ciężko go by było obejrzeć przed zakupem w Rzeszowie.
4. Rose Uncle Jimbo - o marce Rose Bikes dowiedziałem się niedawno, mają fajny internetowy kreator konfiguracji roweru. Niestety sprzedają tylko internetowo, więc znowu był by kłopot z obejrzeniem u mnie w mieście.
5. Rose Granite Chief - jak wyżej ale mniejszy skoki mniej "enduro" geometria.

Inne interesujące: Norco Range, Romet Tool, Kross Moon, Focus Sam, Radon Slide.

Jak ktoś ma jakieś sugestie lub rady to chętnie wysłucham :).


Dane wyjazdu:
11.23 km 0.00 km teren
00:35 h 19.25 km/h:
Podjazdy: m

Balsam

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 18.04.2015 | Komentarze 2

Konkretnie odpocząłem przez ostatnie 6 dni ograniczając aktywność fizyczną do niezbędnego minimum. Rany się goją. Jest taka pijacka, pradawna mądrość żeby leczyć się tym co zaszkodziło. Niestety, aby się do niej zastosować to musiał bym żreć świętokrzyskie kamienie. Zbyt ciężkostrawne nawet jak dla mnie. Postawiłem więc na sprawdzony środek. Skoro coś jest wystarczająco mocne aby pomóc przetrwać zimę to pomoże na wszystko. Oto zastosowane panaceum.

250 mililitrów Podkarpackiego Stylu
250 mililitrów Podkarpackiego Stylu

Doskonałej jakości bieszczadzki balsam przeznaczony do użytku wewnętrznego. Taka wewnętrzna balsamizacja znieczula skuteczniej niż ketonal, traumal, morfina. Przepędza smutki, działa antystresowo, antyseptycznie, usuwa wolne rodniki, wzmacnia ciało i ducha. Produkt lokalny, podkarpacki, z czystym smieniem polecam. Tylko od sprawdzonego dostawcy i w odpowiedniej dawce oczywiście.
Dziś byłem już wystarczająco silny aby zdjąć rower z wieszaka na ścianie, pojechałem więc rozprostować kości. DJ Janusz powraca. Do zobaczenia na szlaku.


Dane wyjazdu:
21.00 km 1.00 km teren
01:15 h 16.80 km/h:
Podjazdy:233 m

5 10 dojechane

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 5

No to pogoda dojechała warun konkretnie. Góry pod śniegiem. Na te chwilę wygląda to gorzej niż w styczniu. Suche warunki najwcześniej końcem miesiąca i to przy dobrych wiatrach. Dobrze, że zdążyłem już w tym roku zapodać sobie Beskid bo był bym zły :).
Jakiś czas temu obiecałem sobie, że będę na bloga wrzucał różne moje "sprzętowe" recenzje. Przemysł rowerowy jak chyba żaden inny obrósł wieloma mitami, przesądami, półprawdami i zwykłymi kłamstwami. Żyjemy w świecie sponsorowanych postów i marketingu szeptanego. Nie, żebym kogoś oceniał - różne rzeczy się robi dla pieniędzy, nawet jeśli w trakcie trzeba zatykać nos.
Mimo wszystko szczera opinia użytkownika, który nie siedzi nikomu w kieszeni stanowi jakąś wartość. Dodatkowo, mam rzadki dar umiejętności przyznania się, że kupiłem gówno, a nie każdy to potrafi. Nie mam też problemu czegoś pochwalić. Albo na początku pochwalić, by potem zjechać jeśli nie wytrzyma próby czasu. Motywuje mnie to, że najczęściej czytanym artykułem na moim blogu jest recenzja kamerki CamOne, którą kiedyś niemiłosiernie ale chyba merytorycznie zjechałem. Ludzie wchodzą tu z Googla szukając opinii, być może udało mi się zaoszczędzić komuś nerwów i pieniędzy. Ile ja bym dał żeby przeczytać taką reckę przed zakupem tego badziewia :). Chciałem dziś napisać kolejny raz o moich butach - Five Ten Freerider. Pisałem już o nich ale wtedy były prawie nowe, a dziś są już praktycznie dojechane. Myślę, że taki wpis może dać komuś pojęcie ile taki but faktycznie wytrzymuje. Ja np zadawałem sobie takie pytanie przed zakupem. Internet jest pełen recenzji ale najczęściej po max miesiącu używania. Ja w moich butach jeździłem nieco ponad 2 lata, ponad 11000 km, ponad 660 godzin "roboczych" (dane ze statystyk BikeStats). Użytkowałem je na pedałach platformowych HT AN30A w temperaturach od -15 do +30 stopni często w mokrych waunkach, czasem używałem też ich prowadząc auto. Prałem je wielokrotnie ale jakoś szczególnie ich nie pielęgnowałem. Buty nadal się trzymają niestety, w prawym pękła skóra z boku (najprawdopodobniej od wypychów :D):



Te buty są słynne w świecie, głownie ze względu na podeszwę. W moich obie podeszwy są już trochę zużyte, but nadal idealnie trzyma pedzia. Na zdjęciu tego nie widać ale wyrwy jednak są dość głębokie.



Pęknięcie dało by się pewnie naprawić u szewca, z podeszwą niestety już nic nie da się zrobić. Do końca sezonu pewnie dojeżdżę ale wkrótce stanę przed koniecznością zakupu nowych. Zastanawiam się czy te 3 sezony, które wytrzymają buty to dużo? Jaka jest trwałość przeciętnego buta SPD, jakiegoś niedrogiego Shimano? Ktoś z kolegów ESPEDOWCÓW podzieli się doświadczeniami? Ile wytrzymują te wasze ciżemki do stepowania? Oczywiście chodzi o buty użytkowane do mtb:) Pytam z czystej ciekawość, bo nie wyobrażam sobie, żebym kupił coś innego niż kolejne 5 10. Stety/niestety to w kwestii butów pod platformy nie ma zbyt dużego wyboru: Tevy są trudnodostępne, Shimano AM 41 o wiele za gorące (przymierzałem kiedyś), Giro Jacket są droższe nawet od FiveTenów (hahahaha), a Scotty dojechałem kiedyś w 10 miesięcy. Pozostaje jedynie 5 10 i polowanie na promocje.


Dane wyjazdu:
38.60 km 0.00 km teren
01:53 h 20.50 km/h:
Podjazdy:313 m

Niskoprocentowa ergonomia kokpitologii

Wtorek, 13 stycznia 2015 · dodano: 13.01.2015 | Komentarze 9

W zimie, jak co roku, więcej myślę o rowerze niż na nim jeżdżę. To myślenie z reguły owocuje jakimś konkretnym sprzętowym upgrejdem. Tak narodził się pomysł na reverba, hample 4-tłoczkowe, krótki mostek o sporym wznosie itp. Generlanie zawsze coś wymyślę. Tej zimy szło mi bardzo trudno. W sumie to osiągnąłem praktycznie idealną konfigurację mojego roweru i nie miałem pojęcia co zmienić. Przecież nie będę pakował napedu 2x10, czy kół 650b do tej ramy. Nagle mnie olśniło: KIEROWNICA GŁUPCZE! Od Whistler aż po Śląsk, na editach wszyscy jeżdżą na szerokich, a ja mam marne 700mm do tego kozę o wzniosie 30mm. Chciałem się przekonać jak to jest jeździć na szerokiej kierze. Oczyma wyobraźni widziałem jak wyrypowe ziomki się ze mnie śmieją, jak śmieli się z moich nowych opon, ale co mi tam. Większość z nich to zatwardziali ESPEDOWCY, TŁENTYNAJNEROWCY albo goście co zakładają szerszy kapeć na tył bo "przecież na żużlu tak jeżdżą" (hehehehe). Sami jeżdziecie na 600mm pokurczach, także sory Panowie - i tym razem pójdę swoją drogą. Podobno szersza kiera to lepsza sterowność - tego jeszcze nie wiem ale za to wygląda zajebiście. Poza tym wąska kiera dla gościa który w barach jest choć trochę szerszy do kurczaka to prawdziwa męka - odczuwam to jeżdżąc na trekingu. Jak janush pomyślał tak zrobił i stałem się szczęśliwym posiadaczem kierownicy Dartmoor Nitro 800mm.

Tendencja wzrostowa, za rok będzie 1000mm
Tendencja wzrostowa, za rok będzie 1000mm

Trochę się bałem o jakość wykonania, bo zakup po taniości, ale Dartek nie odbiega w tym aspekcie od posiadanych przeze mnie produktów Ritcheya czy Eastona, poza tym to podobno polska firma. Czy warto płacić x2 albo x3 tyle za kilkadziesiąt gramów lżejszą kierę markowego producenta? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ja Nitro polecam. Potrzebowałem jeszcze jakichś fajnych barendów. Plastikowe kapsle jakie miałem w dotychczasowej kierze nie wytrzymały procesu wyjmowania, chociaż starałem się być delikatny jak nigdy. Dobre barendy na śrubie rozporowej kosztują KILKADZIESIĄT ZETA!!!!! Cholerni producenci zdarli by ostatni płat skóry z grzbietu biednego bajkera. Nie miałem ochoty znowu płacić tym bandytom :). Myślałem, myślałem, od tego myślenia zaschło mi w gardle. Poszedłem po łyk czegoś mocniejszego, otworzyłem barek i wpadłem na pomysł. Nie przepadam za niskoprocentowymi napojami ale czasem znajdują zastosowanie. Wziąłem korek po winie, przeciąłem go na pół i powstałe kawałki wbiłem w kiere gumowym młotkiem. Spasowały idealnie. Z daleka wygląda jak ze szczerego złota, może farbnę go na czarno? Waga rozwiązania iście PRO :D. Jest profit, jest prestiż. Opatentuję i zacznę sprzedawać szosowcom :D.

Alko-Haj-end barend TMX soluszyn, 125PLN/pare, sygnowane przez Lensa, JEDYNE TAKIE!
Alko-Haj-end barend TMX soluszyn, 125PLN/pare, sygnowane przez Lensa, JEDYNE TAKIE!

Wszystko fajnie ale postanowiłem pójść jeszcze dalej i rozwiązać problem ergonomii kokpitu. Jak się ma manetki szimano, hample od avida, a sztyce od roxshoxa to ciężko to poustawiać inaczej niż na drodze śmierdzącego kompromisu. Sytuacja komplikuje się gdy chce się mieć manetkę od reverba jedynie słusznie - czyli od dołu kiery. System match-maker avida/roxshoxa oraz i-spec shimano oczywiście ze sobą zupełnie nie grają. Dało się jakoś to ustawić ale nie miałem pełnego komfortu użytkowania klamki hampla 1 palcem. Myślałem o tym od dawna ale teraz zdecydowałem się to zrobić - odkręciłem monitory od manetek przerzutek. Teraz udało mi się wszystko ustawić idealnie. Końcowy efekt:

Kokpitowy mininmalizm, zen, taj-czi - tak się robi al mołtajn
Kokpitowy minimalizm, zen, taj-czi - tak się robi al mołtajn

Przydało by się jeszcze skrócić kable, wymienić licznik na bezprzewodowy. Czekam na pierwszą jazdę. Być może mi się to nie spodoba. Być może bez monitorów będę robił masakryczne przekosy. Być może będę jeszcze ciął ta kierę boszem, a nawet wydzierał z rury ten korek. Nie wiem - okaże się w praktyce. Póki co z wizualnego efektu jestem bardzo zadowolony.


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Podjazdy: m

Sezon mistrz

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 10

Myślałem, że dziś wezmę się w garść i wyskoczę na rower ale szczerze pisząc to mi się nie chce. Z drugiej strony mijający sezon zasługuje na chociaż kilka zdań podsumowania. To zdumiewające, że mając na głowie tak wiele spraw, tyle zajętych weekendów i przy tak kiepskim pogodowo na Podkarpaciu lecie, udało mi się pojechać tak dużo konkretu. Sensem mojego jeżdżenia są całodniowe wyrypy było ich sporo i na każdej działo się coś fajnego ale nie mogę się oprzeć pokusie stworzenia krótkich rankingów. 

Pod względem miodności zjazdów:
1. WYSOKI DZIAŁ - dla mnie najbardziej adrenalinowy wypad, chętnie to powtórzę w drugą stronę, chociażby żeby obejrzeć sobie tę ściankę na Osinie.
2. MAŁPOLSKA CZĘŚĆ BESKIDU NISKIEGO - z Popowych Wierchów muszę zjechać jeszcze raz, bo czasem mam wrażenie że ten ukorzeniony, stromy singiel mi się przyśnił
3. PRZEHYBA - kawał konkretnej, górskiej jazdy w środku listopada  ... szkoda, że ze względu na zmianę czasu musieliśmy tak gonić by zdążyć przed zmierzchem

Dodatkowo chciałem jeszcze wyróżnić żółty szlak "Olechowski" w Górach Słonnych, zjazd z Zamczyska w Górach Świętokrzyskich , Cergową za całokształt oraz ściankę na Falowej - te momenty również zapadły mi głęboko w pamięci. Oczywiście ranking jest mocno subiektywny - dane zjazdy wydały mi się miodne/trudne w danej chwili, nie wiadomo czy tak będzie jak pojadę to drugi raz. Na ocenę wielu wyjazdów niestety negatywnie wpływała pogoda, która w tym roku była najlepsza w marcu, październiku i listopadzie ehhehehe.

Pod względem atrakcyjności turystycznej wyjazdów ranking wygląda zupełnie inaczej:
1. Szlakiem nieistniejących, bieszczadzkich wsi - wycieczka dająca sporo do myślenia: Rosolin, Krywe, Tworylne
2. Szlakiem nieistniejących, beskidzkich wsi - tym razem strona łemkowska: Polany Surowiczne, Jasiel
3. Beskid Sądecki - fenomenalne widoki na Tatry i Pieniny

Interesujące było też zwiedzanie parku Blizna.

Fajną pamiątką po sezonie jest kilkaset gigabajtów nagrywek z CamOne i GoPro. Niektórych nigdy nie publikowałem, np z wypadu na Otryt czy Przehybę (a na nich wiele brudnych sekretów hehe). Z nudów skleciłem krótki bieda-edycik podsumowujący. Ten sezon był jak fragment refrenu umcyk-umcyk podkładu muzycznego - HAJ AL DE TAJM ;).


Chciałem podziękować moim towarzyszom, MTB-wojownikom, z którymi przemierzałem dzikie, podkarpackie (i nie tylko) ostępy. Przelewaliśmy wspólnie pot, błoto, a czasem i krew :). Dzięki za wiele wspólnych melanży, a nie zawsze były to single jak w Whistler Bajkpark. Często były to błotniste kleszczowiska, paryje z krzakami po szyję, a dokoła wilcy i niedźwiedzie :). Daliśmy radę, bez Was nie przejechał bym nawet połowy tego! Pozdrawiam również moich hejterów hehehe.

2015 będzie jeszcze lepszy!

Tak naprawdę wszystko co napisałem powyżej to wierutna bzdura, grubymi nićmi szyta ściema, niskich lotów propaganda sukcesu. Nikogo nie oszukam. Wystarczy spojrzeć na mój BikeStats baton by przekonać się, że miałem gówniany sezon. PRĘDKOŚĆ ŚREDNIA ZNACZĄCO NIŻSZA NIŻ W POPRZEDNICH LATACH, CO ZA DNO! Treningowy i żywieniowy reżim, miesiące wyrzeczeń i setki strzykawek z EPO poszły na darmo. Robiłem co mogłem i taki wstyd! Dodatkowo kompletna stagnacja w moich wynikach w lokalnych maratonach! Pod koniec sezonu zacząłem przyjmować końskie dawki koksu,  by wykręcać lepsze czasy na Stravie i NIC NIE POMOGŁO! Nie dla mnie tytuł King of Malawa! Chyba w przyszłym roku kupię sobie rower na dużych kołach (29 mało - idę od razu w 32) i pedałka z drucikami. Porażka … ;)






Dane wyjazdu:
95.79 km 40.00 km teren
05:40 h 16.90 km/h:
Podjazdy: m

Nowosielce - borek

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 11.11.2014 | Komentarze 9

W poniedziałek 4 godziny dłubałem w rowerze starając się wyeliminować trzaski. Wyczyściłem i nasmarowałem haki, rozkręciłem całą zawiechę i wsadziłem wszystkie części zamienne jakie miałem. Udało się - nie strzela. Co było źle - nie wiem. Wszystko było dokręcone i pod smarem. Przypuszczam, że osłony na łożyskach pivotów z czasem się wycierają i to powoduje te hałasy. Niestety wymieniłem już ostatni komplet jaki miałem. Nie wiem co będzie jak znowu to się wytrze - te części są coraz trudniej dostępne i trzeba płacić jak za prezydenta. Gdyby nie to zawieszenie, które wymaga troski jak niemowlę to mógłbym jeździć tym rowerem po wsze czasy. Nie podniecam się dużymi kołami :), nie potrzebuję amortyzacji z 1000 regulacji ale potrzebuję mniej obsługowej maszyny. W przyszłym roku trzeba będzie coś pomyśleć.

Miałem dziś jechać w góry, potem na Babicę - ostatecznie pojechałem obczaić miejscówkę Borek w Nowosielcach pod Przeworskiem. Po internetach krążyły ostatnio filmiki jak goście czeszą tam fajne bandy. Wzgórze jest niewielkie ale "konstruktorzy"wycisnęli z niego wszystko co się dało. Kilka naprawdę zadbanych tras z bandami i hopkami - nawet dziś tam grabili liście :). Linie bez kompromisów, gdzieniegdzie bez czikenlajnów - czasem trzeba polecieć. Trochę się pobawiłem i popatrzyłem co goście tam wyczyniają. Trochę nie moja zajawka ale chciałbym mieć takie coś pod domem. Szkoda, że to tak daleko od Rzeszowa.

Dzisiejsza jazda dowiodła, że z formą jestem w dołku. Taką dolinę ostatnio przeżywałem chyba w maju. Pewnie za wcześnie w tym roku zamieniłem izotonik na munszajna. W moje ręce wpadło ostatnio kilka naprawdę wysokiej klasy, okolicznych destylatów, prawdziwe, podkarpackie złoto no i zamiast bikestats zrobił się alkostats :). A przecież to jeszcze nie czas. Trzeba się w nadchodzącym tygodniu wziąć za siebie to może dane mi będzie jeszcze w tym roku pojechać jakiś dobry RAP.

Tymczasem w serialu hbo Wataha mafia wozi się osobówkami po zaporze w Solinie, a po okolicznych wsiach bojówki dresiarzy leją zakapiorów :D. Ostatni odcinek wkrótce - będzie mi brakowało tych cotygodniowych gwałtów na umyśle :).

Dane wyjazdu:
33.96 km 0.00 km teren
01:38 h 20.79 km/h:
Podjazdy: m

Emocje jak na rybach

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 2

Ten lipiec to kompletna, pogodowa porażka.
Wypożyczyłem na jakiś czas GoPro Hero 3+ Black Edition, żeby mieć porównanie zanim zdecyduję się na zakup. Chyba jednak zbyt łagodnie potraktowałem CamOne :D. To urządzenie to zupełnie inna jakość pod każdym względem. Kilka luźnych spostrzeżeń:
+ ta kamera nawet z wyłączonym trybem SuperView mam o wiele szersze kąty obiektywu niż CamOne w każdej płaszczyźnie
+ jakość nagrań i zdjęć to zupełnie inny świat, nawet nie ma co pisać
+ kamera, obudowa, mocowania - to też całkiem inna planeta jeśli chodzi o wykonanie i materiały, widać, że ma tu się do czynienia z najwyższą jakością, a cały sprzęt od elektroniki po 'dezajn' został przemyślany przez tęgie głowy
+ mocowania działają! wszystko do siebie pasuje bez wysiłku - czyli jednak można
+ bateria trzyma ze 2 razy dłużej
Ok, teraz trochę o negatywach:
- po początkowej fascynacji jakością nagrań zacząłem dostrzegać, że jednak przez duży kontrast i jakieś wbudowane filtry obraz jest trochę przekolorowany, aż za ostry i cukierkowy momentami do pożygu. Jest co prawda tryb protune, który umożliwia wyłączenie tych 'wspomagaczy' i uzyskanie 'surowego' nagrania, które potem można odpowiednio do potrzeb 'dopieścić' programowo. Do tego potrzeba jednak mieć idealnie dostrojoną przestrzeń barw monitora i pewnie dużo czasu, żeby to rozkminić, także pobawię się tym jak będę miał swoją
- oprogramowanie gopro na kompa działa dziwnie, generuje mi 3 minutowe filmy w 'jakości youtube' ważące po ...900MB - no ale tu pewnie ja coś jeszcze nie ogarniam
- w CamOne po podłączeniu do komputera przez można usuwać pliki z karty, a w GoPro jedynie kopiować. Żeby usunąć plik trzeba sformatować całą kartę z menu urządzenia ewentualnie wyjmować kartę i używać czytnika - trochę porażka
- oprogramowanie na telefon działa wolno i wymaga zabawy z przełączaniem sieci Wifi - średnio wygodne
- pilot to wg mnie zbędny gadżet bo łączy się przez Wifi, a ja nie zamierzam jeździć z routerem sieci bezprzewodowej na głowie :)

Chciało by się zrobić jakiś konkretny edit tym sprzętem, a tu pogoda taka z czapy. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek wrócił jeszcze do nagrywania z CamOne, to nie ma sensu. Szczerze pisząc to ciężko mi będzie oddać to Gopro :D. CamOne  definitywnie idzie na handel, cała nadzieja w moich ludziach za oceanem, że znajdą mi jakąś używaną 3+ za akceptowalną cenę.