Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:400.00 km (w terenie 185.00 km; 46.25%)
Czas w ruchu:24:07
Średnia prędkość:16.59 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:36.36 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
01:30 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Wiosna za progiem

Czwartek, 29 listopada 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0

Tylnie koło forca dałem do naciągnięcia szprych, a wieczorem mała wycieczka po szosie. Na takie assfalty przydało by się coś na większych kołach. Było ciepło, nic nie zapowiada, że za parę dni mają nadejść mrozy i padać ma z nieba biała kaka.

Na hardtailu:


Dane wyjazdu:
28.00 km 10.00 km teren
01:32 h 18.26 km/h:
Podjazdy: m

Próbował wrócić

Środa, 28 listopada 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0

Długo oczekiwany, wielki powrót - Dak, człowiek, który ściankom się nie kłania, wsiadł na rower mtb bo 4 miesiącach pogrążenia w rolkowej dewiacji ;). Zostałem wytypowany by towarzyszyć mu w pierwszej przejażdżce po tak długiej absencji. Myślałem, że trochę go przegonie na podjazdach ale niestety - zawiodłem się, Paweł nadal podjeżdża jak rasowy cyborg. Jak widać to łajdaczenie się na tych rolkach pozwala całkiem nieźle utrzymać formę ;). Pojechaliśmy w lajtowy teren z jednym naprawdę bardzo przyjemnym i nawet długim zjazdem.

Nowy edit gości z EnduroMe

Dane wyjazdu:
65.00 km 40.00 km teren
04:11 h 15.54 km/h:
Podjazdy: m

Błoto, błoto, jeszcze więcej błota

Sobota, 24 listopada 2012 · dodano: 24.11.2012 | Komentarze 4

Po standardowej, piątkowej rozkminie - jechać czy nie jechać, na szczęście wypadło, żeby jechać. W sobotę o 9:30 ruszyliśmy spod reala z Pawłem i Łukaszem. Celem miał być Strzyżów ale w trakcie jazdy wyszło, że braknie nam dnia, więc skończyło się tylko na Czudcu i rezerwacie Wielki Las. Jazda do Wielkiego Lasu nową trasą, na całym dystansie, od Rzeszowa do rezerwatu jest może ze 2km asfaltu. Jedzie się głownie polami co niestety ma swoje ciemne strony - po ostatnich opadach gleba jest bardzo wilgotna i koła toczą się po tym jak po gumie do żucia i to dość skutecznie nas spowalniało.

Kapcie robiły się szerokie © tmxs


Szutry w rezerwacie to w tej chwili jedna wielka, rzadka breja. Powoli do mnie dochodzi, że na pył u kurz przyjdzie czekać pewnie przynajmniej do kwietnia.

Rezerwat Wielki Las © tmxs


Skręciliśmy na ścieżkę dydaktyczną w rezerwacie. Dawno tu nie byłem a to taki mały bajkpark - single, schodki, mostki. Teraz przy błocie i śliskich liściach nie ma takiej frajdy z jazdy po tym, jak w lecie ale chłopakom się podobało, jechali to pierwszy raz.

Goście pokazują sobie coś ciekawego © tmxs


Później zjechaliśmy do Czudca, szukając nowych dróg i znaleźliśmy jedną - stromy zjazd w okolice ulicy strumykowej, po bardzo śliskim błocie. Długi podjazd z powrotem do rezerwatu podjechałem w całkiem znośnym jak na mnie tempie - w sensie nie umierałem tak bardzo i nie modliłem się o szybki koniec :).

Wielki Las MTB © tmxs


Dalej jazda na Przedmieście Czudeckie i oczywiście tytułowe 'jeszcze więcej błota'. Powrót przez Grochowiczną ale inaczej niż zwykle - znaleźliśmy parę fajnych ścieżek z potencjałem na przyszłość i przede wszystkim - nie skalanych ciężkim sprzętem. Niestety w dobie szalejących wycinek i budowy dróg, ostatnio bardzo ciężko o takie w tej okolicy.

Ten pojazd błoto ogarnia © tmxs


Zaczynam być zmęczony tą jesienną jazdą - grubym ubiorem, wszechobecnym błotem i chłodem. Na dodatek jak co sobotę - kolejki na wszystkich okolicznych myjniach, także forc wisi na ścianie w mieszkaniu oblepiony gliną :). Oby do kwietnia.

Dane wyjazdu:
16.00 km 10.00 km teren
00:53 h 18.11 km/h:
Podjazdy: m

PIMP maj suspenszyn!

Czwartek, 22 listopada 2012 · dodano: 22.11.2012 | Komentarze 2

Udało się. Rozkręcenie, smarowanie, założenie oringów, dokręcenie kluczem dynamometrycznym i zawiecha już działa jak nowa. Dziś miałem wolny dzień więc chciałem coś pojeździć. Planowałem dalszy wypad na północ ale jak wyjechałem z domu zaczęło kropić więc pojechałem sobie pośmigać po singalch 'placu zabaw', żeby w razie dramatu zawrócić. Deszcz siąpił, a jak dojechałem do lasu to rozpadało się na dobre. Mimo wszystko nie rezygnowałem i zrobiłem parę kółek, przejechałem co lepsze. Zrezygnowałem jak zaczęło mi się lać z daszku kasku. Do domu wróciłem konkretnie przemoczony ale zadowolony z działania zawieszenia.

Pojawił się 2 odcinek filmowej mini serii "Four by Three" o rodzeństwie Anthertonów. Na ten odcinek czekałem najbardziej bo jest o Danie Anthertonie, który aktualnie jeździ na GT Sanction, rowerze bardzo podobnym do mojego w zawodach enduro. Dan opowiada o powrocie po ciężkiej kontuzji i podjęciu decyzji o startach w formule enduro (wcześniej jeździł bmx, dh, 4x). Decyzja chyba była słuszna biorąc pod uwagę, że bardzo dobrze sobie radził w serii zawodów Superenduro. Filmik trochę długi (10 minut) ale polecam obejrzeć zwłaszcza tym, którzy jeszcze nigdy nie widzieli relacji z wyścigu Mega Avalanche lub podobnego.



Dane wyjazdu:
14.00 km 0.00 km teren
00:34 h 24.71 km/h:
Podjazdy: m

DDRopsychoza

Wtorek, 20 listopada 2012 · dodano: 20.11.2012 | Komentarze 1

W sumie to była dziś dobra pogoda na nocną jazdę, szkoda, że miałem tak mało czasu. Jutro muszę rozkręcić zawieszenie Forca, przesmarować i założyć nowe oringi, tak jak niegdyś zrobił mi Paweł. Zawieche zamierzam skręcić kluczem dynamometrycznym a jeden z gwintów zabezpieczyć locktitem, co z kolei radził mi Łukasz. Mam nadzieję, że to uodporni to kalifornijskie zawieszenie na polskie jesienno-zimowe warunki pogodowe. Ostatnio zapodałem filmik z europejskich zawodów enduro, a dziś dla odmiany coś zza oceanu. Oregon Enduro Series Race #1 ale nie relacja ale prezentacja trasy. Można posłuchać rad lektora nt doboru opon czy minimalnej wartości skoku, która ma dać frajdę z jazdy po tym.



Dane wyjazdu:
67.00 km 35.00 km teren
04:07 h 16.28 km/h:
Podjazdy: m

Z liścia

Sobota, 17 listopada 2012 · dodano: 17.11.2012 | Komentarze 0

Ostatnio mam trochę nowego sprzętu na pokładzie. Ostatecznie rezygnuje z opon Schawalbe Nobby Nic. Cholernie długo zastanawiałem się nad wyborem gum. Ostatecznie postawiłem na wariant oszczędnościowy: na przód trafił stary Kenda Nevegal 2.35 a na tył dokupiłem także Nevegala ale w rozmiarze 2.1. Jadąc po asfalcie te opony wydają dźwięki jak niemieckie Meserszmity podczas nurkowania ale w terenie jest o wiele pewniej. Natomiast wracając do Nobby Niców - te opony mają tylko jeden plus: naprawdę lekko toczą się po asfalcie. Trochę za mało jak na oponę do MTB. Zajeździłem 2 komplety takich opon, wymyśliłem im kilka alternatywnych nazw:
* Schwalbe Mud Lover-y - bo bardzo szybko zapychają się błotem
* Rozrzutniki Gnoju - bo wyrzucają liście, patyki, błoto wysoko w powietrze - co boleśnie odczuwają ci co czasem jadą za mną
* Nobby Slicki - bo na błocie są kompletnie nieprzewidywalne i trzymają tak samo jak sliki w moim drugim rowerze
* Śmierdzące Kompromisy - bo ta opona jest takim kompromisem - ni to na asfalt ni to na teren, za cenę względnie dobrego toczenia po asfalcie uzyskano taką sobie przyczepność w terenie.
W porównaniu do Nevegali ta opona jest naprawdę mocno przeciętna. Mój następny zestaw opon to będzie Maxxis Minion na przód, Maxxis High Roller tył, albo 2x Maxxis Highroller 2, ale to pewnie za rok, jak zajeżdżę Nevegale.

Dodatkowo byłem zmuszony do zmiany tylnej piasty - konusy w mojej xt umarły już dawno i zostały z nich jedynie nędzne szczątki. Owocowało to tym, że piasta po skręcniu i nasmarowaniu łapała luzy po kilkudziesięciu km. W tych okolicznościach założenie tylnego koło tak aby się w miarę kręciło było ciężką sprawą. Stwierdziłem, że nie ma co przepłacać za drogie i trudnodostępne konusy do piasty, która i tak szału nie robi, więc wsadziłem Novateca na łożyskach. Teraz kółeczko toczy się po prostu genialnie :). Musiałem też zmienić szprychy i tarczę bo nie mogłem znaleźć odpowiadającej mi piasty na centerloku.

Dziś wybrałem się przetestować te wynalazki. Poranna mgła nie nastrajała do jazdy ale mgła to może zatrzymać lotniska a nie rowerzystę :). Pojechałem sobie na Przylasek. Dawno tam nie podjeżdżałem więc była okazja porównać osiągi. Jak jechałem tam w marcu to w nie których miejscach umierałem na młynku, a dziś - nie wiem czy to ta nowa piasta czy jednak trochę forma poszła w górę bo było parę przełożeń wyżej :). Ile? Nie powiem, żeby nie wzbudzać uśmiechów politowania na twarzach koksów, którzy czasem zaglądają na mojego blogasa :). Jak wyjeżdżałem z domu było cholernie zimno ale jak dojechałem do Hermanowej to świeciło słońce i było gorąco, karton po winie marki Cavalier w przydrożnym rowie przywołał miłe wspomnienia z czasów dawnych - sielanka! :). Z Hermanowej nowo odkrytą, leśną ścieżką przetransferowałem się do Nowego Borku. Jazda teraz po nieznanym lesie to taka trochę loteria - liście przykrywają wszystko, nie widać drogi, można wjechać w pełną wody koleinę, śliski korzeń, pniak. Liście wolę jednak na drzewach :).

Jesinne Mokłuczka © tmxs


Podjeżdżając z Nowego Borku na Mokłuczkę było tak ciepło, że momentami miałem wrażenie, że to marzec i że będzie już tylko cieplej. Niestety - podmuchy zimnego wiatru przypominały mi,że to listopad oraz, że nadchodzą miesiące zimowej kupy.
W opuszczonym PGRze w Mokłuczce coś się dzieje - budynek odnowiony, dookoła pracuje ciężki sprzęt.

Kruszy skały ;) © tmxs


Z Mokłuczki dobiłem do zielonego szlaku na Hyżne, z którego jednak za jakiś czas odbiłem na czarny szlak do Dylągówki. Zjazd w kierunku stadniny Antosiówka bardzo widokowy, żałowałem, że chwilę wcześniej padły mi baterie w aparacie. Z Dylągówki dobiłem do niebieskiego szlaku, którym przedostałem się na Matysówkę, z której zjechałem do Rzeszowa błotnistymi serpentynami czarnego szlaku. W Rzeszowie przeżyłem szok temperaturowy - zimno, ciemno, mgła a to dopiero 14:30. Podobno było tu tak cały dzień. Warto było ruszyć zadek za miasto, żeby nacieszyć się słońcem. Dodatkowo wypatrzyłem kilka ciekawych miejsc, które warto odwiedzić.

Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
00:40 h 18.00 km/h:
Podjazdy: m

Myjnia, smarowanie ...

Wtorek, 13 listopada 2012 · dodano: 14.11.2012 | Komentarze 1

O rower czasem niestety trzeba zadbać a nie tylko katować.
Fajna relacja z zawodów enduro Mavic Trans-Provence 2012:



Dane wyjazdu:
64.00 km 40.00 km teren
04:10 h 15.36 km/h:
Podjazdy: m

Listopadowe mtb

Sobota, 10 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 1

Słabo coś mi się jeździ ostatnio. W formie to ja nie bylem nigdy ale teraz jestem od tego stanu bardzo bardzo daleko. Zamulam. Wyciągnąłem dziś na wyrype 3 chłopa (Michała, Pawła i Łukasza) i tak im zamulałem przez kilkadziesiąt km. Dobrze, że choć pogoda była całkiem przyjemna jak na ten znienawidzony miesiąc. Zwiedziliśmy Grochowiczną, Kopalinę, Sołonkę itp, oczywiście jadąc głównie terenem.

Goście kampią na Kopalinie © tmxs


Ja dziś jakoś bez mocy i ochoty do rowerowych zabaw. A jak patrzę jak taki Michał czy Paweł pokonują podjazdy to się czuję przy nich taki malutki. Podobno, żeby robić postępy to trzeba jeździć z lepszymi od siebie - no więc może w przyszłości to zaoowocuje :).

Widok z Kopaliny w kierunku Rzeszowa © tmxs


Ogólnie to jechałem dziś jak bym chciał to wymęczyć i pójść spać. Raz się zerwałem na leśnym singlu - jechałem pierwszy, wszędzie liście, ścieżkę ledwo widać. W pewnym momencie zauważyłem, że singiel skręca w prawo to i ja chciałem skręcić, ale wyszło trochę zbyt gwałtownie - opona nie dogadała się z liśćmi i miękko na liściach i błocie wylądowałem na prawym boku :D. Co gorsza zaraz za mną jechał Michał i nie miał jak wyhamować więc też się wyłożył - miło z jego strony, mógł po prostu po mnie przejechać :). Dobrze ze Paweł i Łukasz jechali znacznie dalej za nami bo mielibyśmy niezły karambol, a tak to wyszła chyba najmniej bolesna gleba z jaką miałem w życiu (a trochę ich było) :).
Wilczek pokazał nam całkiem miły zjazd z Kopaliny do Baryczki i równie przyjemny podjazd pod Sołonkę. Na torze DH w Babicy mieliśmy okazję zobaczyć jak jakiś młodzian ogarnia tamtejsze, całkiem spore hopki. Wracając przez Grochowiczną na zgubiliśmy na chwilę Łukasza, na szczęście się znalazł. Do domu jakoś się dowlokłem. Oto moi niestrudzeni towarzysze:
Paweł:
Nadjeżdża Paweł © tmxs


Łukasz:
Nadjeżdża Łukasz © tmxs


I Michał, który jest zbyt szybki dla mojego aparatu :):

Po bandzie © tmxs


Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
01:10 h 18.86 km/h:
Podjazdy: m

Suchaszosa

Czwartek, 8 listopada 2012 · dodano: 08.11.2012 | Komentarze 2

Spalanie kalorii. Kolejny przyjemny filmik z fajnymi widokami (odnośnie dyskusji pod moim ostatnim wpisem - za skarpety tych bajkerów nie odpowiadam ;):



Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
01:00 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Szhosuffka

Wtorek, 6 listopada 2012 · dodano: 06.11.2012 | Komentarze 4

Gt Force odpoczywa, więc dziś jazda po assfalcie. Nudy. Sztywniak na slikach to sam podjeżdża. Wpis o niczym, to choć wrzucę jakiś filmik - dziś taki jakie najbardziej lubię: żadnych asfaltów, dwupułek, fulfejsów i 5m dropów, ot po prostu enduro: