Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:226.74 km (w terenie 72.00 km; 31.75%)
Czas w ruchu:16:34
Średnia prędkość:13.69 km/h
Suma podjazdów:5549 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:25.19 km i 1h 50m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
51.81 km 8.00 km teren
02:25 h 21.44 km/h:
Podjazdy:707 m
Rozbójnicy:

Deszczowy slalom

Środa, 25 lipca 2018 · dodano: 25.07.2018 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
28.34 km 16.00 km teren
03:20 h 8.50 km/h:
Podjazdy:1139 m
Rozbójnicy:

Ciężki gnój

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 23.07.2018 | Komentarze 5

W ostatnim wpisie z wyrypy wyraziłem dziecięco naiwne życzenie nie jeżdżenia już w tym sezonie w błotnych warunkach. Niestety, zeszły tydzień to łapa na ryj od pogody - opady, burze i lokalne podtopienia. W piątek do ostatnich chwil walczyłem sam ze sobą żeby olać wyjazd, żeby jechać na szosę ale wobec konkretnej propozycji wyjazdu w Bieszczady - przegrałem. Ostatecznie wylądowaliśmy w Bystrem pod Baligrodem i zaczęliśmy od OS3 z zawodów enduro 2017. Muszę tu zaznaczyć, że moi szanowni koledzy Sebastian oraz Paweł wykonali tu kawał ciężkiej, solidnej roboty sprzątając tą nieznakowaną ścieżkę na wiosnę aby mi się dobrze po niej jeździło. Niestety ich wysiłek pragną zniweczyć lokalni leśnicy ewidentnie szykując w okolicy jakąś wycinkę. Być może ten jeden z najbardziej wymagających technicznie zjazdów na Podkarpaciu przestanie istnieć. Oes został przecięty drogą zrywkową. Wierzę, że moi szanowni koledzy kolejny raz poświęcą swój cenny czas, żeby uczynić ten zruinowany fragment przejezdnym dla mnie. Ode mnie, jako wyznawcy idei "NEVER DIG, ALWAYS RIDE" zawsze mogą liczyć na błogosławieństwo, wsparcie duchowe oraz ciepłe słowo hihihihi. A tak serio - ubrudziłem tu sobie dziś dłonie podczas usuwania zwalonego spruchniałego drzewa heh.
Niestety pogłoski o tym, że ostatnie ulewy oszczędziły Bieszczady okazały się mocno przesadzone. Mieliśmy dziś tu do czynienia z gnojem okrutnym. No może poza właśnie OESem 3. Tu nie było błota, było po prostu bardzo ślisko. Zjazd poszedł mi fatalnie, gorzej niż w zeszłym roku gdy jechałem w stanie maligny. Niezliczona ilość nieogarów, uślizgów, podpórek, fragmentów poza kontrolą, zderzenie pięści z drzewem i jedna spektakularna gleba, w dokładnie tym samym miejscu co rok temu. Żaden zjazd w tym sezonie mnie tak nie sponiewierał, a przecież bywało naprawdę ciekawie. Chciałbym mieć ten odcinek pod domem - wtedy nauczył bym się dobrze jeździć ale była by to bolesna nauka. 
Był plan katować ten zjazd nawet i cały dzisiejszy dzień ale na dole daliśmy sobie z tym spokój i pojechaliśmy na wycieczkę po okolicznych szlakach, a konkretnie na Chryszczatą.
Droga na Chryszczatą
Droga na Chryszczatą
Coś, nie wiem co
Coś, nie wiem co

Z Chryszczatej zjeżdżaliśmy czerwonym do jeziorek. Podchodziłem tędy w 2014 i zawsze chciałem to zjechać. Ten szlak jest turbo zajebisty. Nawet w tych wybitnie błotnych warunkach świetnie się na nim bawiłem. Im bliżej jeziorek tym robi się ciekawiej. Co prawda w porównaniu z OS3 czy OS1, który jechaliśmy poźniej - to zaledwie spacerek po parku ale naprawdę warto było to zjechać by potem wrócić na Chryszczatą po własnych śladach.
 
Duszatyn #1
Duszatyn #1 
Duszatyn #2
Duszatyn #2
Grzyb
Grzyb

Stąd już była krótka piłka. Zjazd czerwonym szlakiem by w połowie drogi do przełęczy Żebrak odbić na żółty do Rabego. Tzw OES1 z zawodów 2016. Żółty jest dość wymagający nawet w suchych warunkach, a co dopiero w takim błotnym dresingu jak dziś. Muszę przyznać, że nawet sobie do pewnego momentu dobrze tutaj radziłem, aż do zjechania całej stromizny. Potem zaczął się płaski, okrutnie błotnisty odcinek gdzie zupełnie ugrzązłem. Przed samą bazą namiotową jeszcze doszła do tego jakaś zrywka. Jak najechałem na leżące gałęzie pod którymi było błoto, to wręcz wydarło rower spode mnie i jeszcze zdążyłem usiąść okrakiem na tylnej oponie. Auć, brzydki faul. Na dole przy strumieniu można było trochę umyć rower albo buty ale szczerze pisząc ja chciałem włożyć do tej zimnej wody coś zupełnie innego uahahahahahahah.

Tak było dzisiaj
Tak było dzisiaj
Kto to teraz umyje świntuchu?
Kto to teraz umyje świntuchu?

I to by było na tyle - wróciliśmy do samochodu. Krótka wyrypa ale ze względu na panujący warun niektóre kilometry powinny się liczyć podwójnie :). Fajna przygoda, ale następnym razem przy takim warunie to raczej pójdę na szosę. Takie błoto wybitnie mi nie leży, jeździłem coś takiego dużo w zeszłym sezonie i mam dość. Nie chciał bym żeby te czasy wróciły. Szlaki mnie dziś trochę poobijały ale w tych warunkach takie historie przytrafiają się nawet najlepszym :D 
https://www.instagram.com/p/Blj_RvJHEr6



Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:30 h 18.00 km/h:
Podjazdy:121 m

Przetarcie nowych klocków

Czwartek, 19 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
25.83 km 2.00 km teren
01:10 h 22.14 km/h:
Podjazdy:362 m

Otoczony przez mężczyzn w leginsach nie składam broni, walczę do końca ;)

Środa, 18 lipca 2018 · dodano: 18.07.2018 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
17.95 km 0.00 km teren
00:50 h 21.54 km/h:
Podjazdy:256 m

Srogie baty od tęgiej pucówy

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 15.07.2018 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
17.42 km 10.00 km teren
01:34 h 11.12 km/h:
Podjazdy:402 m

Odmóżdżacz

Czwartek, 12 lipca 2018 · dodano: 12.07.2018 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
33.96 km 22.00 km teren
03:50 h 8.86 km/h:
Podjazdy:1600 m
Rozbójnicy:

I był Beskid i były słowa ... i była wódka 60-cio procentowa

Sobota, 7 lipca 2018 · dodano: 09.07.2018 | Komentarze 2

Tak się składa, że sporo w tym roku kibluję w Wyspowym. Jeszcze mi się nie opatrzył, tak jak wszystkie inne na wschód od niego. To jeden z tych dni, że powinienem zostać w domu zamiast iść na rower. Czułem się wybitnie parszywie. Dieta bogata w etanole nie wpływa pozytywnie na odporność mojego organizmu - z wiekiem odczuwam to coraz bardziej. No ale jak akurat wypada wolny dzień na wyjazd to trzeba spiąć poślady, zacisnąć zęby, nafaszerować się grubymi pigułami i jechać. 100 ton wyspowego gruzu samo się nie przewali. Dzisiejszą wyrypę rozpoczęliśmy podobnie jak ostatnią w 2017 - na przełęczy Rydza Śmigłego, tym razem jednak ruszając zielonym szlakiem w kierunku Łopienia (951 m.n.p.m). Na szczyt tej widokowej górki dociera się stąd sprawnie i szybko.

Spacerowicz jakiś
Spacerowicz jakiś 

Na pierwszy ogień poszedł zjazd zielonym szlakiem do dobrej. Jest taka substancja chemiczna, która potrafi postawić na nogi nawet obłożnie chorego. To adrenalina. Liczyłem, że ten zjazd mi jej dostarczy na tyle, żebym poczuł się lepiej. No cóż ... było tak sobie. Emocjonujące momenty mierzone są tu w sekundach. Krótkie fajne, sekcje przeplatane zrywkowym badziewiem. Pozostałości dawnej świetności. Nie planuję tego powtarzać, choć jak na rozgrzewkę to nie było tak źle. Teraz nadszedł czas na najgorszy odcinek tej wyrypy, około 10km asfaltem. Gdy podjeżdżaliśmy do parkingu w Wilczycach, pod szlakiem na Ćwilin zobaczyłem ich już z daleka. Groźne spojrzenia, zacięte miny, myślałem, że to donieccy separatyści. Niestety gorzej, bo to byli endurofcy, w tym jeden z tych najbardziej niebezpiecznych - na rowerze firmy Dżajant. Trzymając bezpieczny dystans pogadaliśmy chwilę, gadka szmatka o rowerach, miejscówkach. Niby spoko goście ale gdy odjechaliśmy w swoją stronę odruchowo sprawdziłem czy mam jeszcze portfel ;).
Po tym sympatycznym i ubogacającym kulturowo  wydarzeniu wskoczyliśmy na zielony szlak w kierunku pasma Jasień/Kutrzyca/Krzystonów. Generalnie to aż do Krzystnowa to było typowe pasmowe męczenie wora góra dół po szerokiej drodze leśnej. Jakieś tam zjazdy po drodze były ale proste jak pewna czynność fizjologiczna nie zawsze służąca rozmnażaniu.

Pasmowe męczenie wora
Pasmowe męczenie wora
Wyspowy gruz
Wyspowy gruz
Szlakowa rynna
Szlakowa rynnaTraktor enduro
Traktor enduro
Luboń Wielki
Luboń Wielki

Na uwagę zasługuje tu kawałek zielonego szlaku spod bazy namiotowej na południe. Jest tu kilka minut naprawdę wysokiej jakości zjazdu - polecam. Na tym odcinku Paweł empirycznie przekonał się co to znaczy dobić RS Liryka hehe. Niestety dobry zjazd szybko przechodzi w szutrówkę i z tego miejsca wróciliśmy z powrotem na pasmo, skąd też całkiem miło zjechaliśmy do na przełęcz Przysłopek. Stąd tak jak na jesieni gruzem wypychaliśmy na Polanę Stumorgową. I wtedy objawił nam się ON. Chyłkiem z nienacka wyskoczył przed nas zza trawiastego winkla. Oniemiałem. MY BIEDNE, ZACOFANE ANALFABETY, PÓŁNAGIE I PÓŁDZIKIE CHOPY Z PODKARPACIA JESZCZE CZEGOŚ TAKIEGO NA OCZY NIE WIDZIOŁY! Myśleliśmy, że takie stworzenia istnieję jedynie w internetowych memach. ENDUROWIEC NA E-BAJKU! Gdy ja byłem w szoku, Paweł widział co z nim zrobić. Postanowił rzucić mu wyzwanie na bardzo ostrym podjeździe do granicy rezerwatu Mogielica. Porównując siły: Paweł miał rejna na sprężynie, gość miał śnieżnobiałe skarpety i silnik w rowerze. Ależ to była pasjonująca walka! I gdyby nie fakt, że gość wjechał w tą sekcję kilkadziesiąt metrów przed nami to Paweł zlał by go tam jak świeżaka. Tak kończą E-BAJKERZY. Pozdrawiam kolegę :D.
Trochę pośmialiśmy ale teraz czekał nas najgorszy odcinek drogi na Mogielicę - wypych po ścianie. Na szczęście tym razem bez mokrych liści poszło nawet sprawnie. Na moich oczach gość próbował to podjechać na quadzie ale musiał skapitulować przed potęgą Matki Natury i Ojca Gruza. Na Mogielicy niestety - dość dużo turystów. 

Najgorszy moment w drodze na Mogielicę
Najgorszy moment w drodze na Mogielicę

Polana Stumorgowa
Polana Stumorgowa
Widok z wieży
Widok z wieży
Czekaliśmy aż się zrobi trochę luźniej by zacząć szlak niebieskim w kierunku Jurkowa. Dobrze, że nigdy wcześniej tego szlaku nie widziałem na oczy, np podchodząc go w górę. Bo gdyby tak było, to na propozycję zjazdu nim - zwyczajnie, grzecznie bym podziękował, przeprosił i odjechał w przeciwnym kierunku uprzednio zmieniając majtki na czyste. A tak jadąc "on sight" nie miałem wyjścia i musiałem z tym walczyć! Ten szlak rzucił mnie w wir zmagań z korzeniami i głazami w stromej rynnie. To były jedne z najbardziej intensywnych 2 minut w czasie mojej egzystencji na tym świecie. W sumie poza jednym miejscem gdzie uśliznęło mi się przednie koło i musiałem sobie pomóc nogą to udało mi się to zjechać ale jak to zrobiłem - nie wiem. Rzucałem się w te głazy jak szmata i jakoś to poszło. 

Powszedni chleb
Powszedni chleb ostatnio

Przyznaję, że po tym odcinku byłem trochę wstrząśnięty. Wg rad Pawła dalszej części tego szlaku nie było sensu jechać, bo to zwykła droga leśna, także wróciliśmy z powrotem na górę by zająć się żółtym szlakiem do Słopnic. Dla mnie to był najlepszy zjazd ubiegłego sezonu i tym razem też mnie nie zawiódł. Może nie ma tam jakichś trudnych elementów ale to naprawdę długi zjazd pełny różnorodnych sekcji pełnych wspaniałej rowerowej zabawy. Jechało mi się go nawet lepiej niż rok temu. W jednym miejscu musiałem przepuścić grupkę turystów - co jest OKEJ, zawsze tak robię bo tak trzeba. Niestety, w innym, bardzo wąskim miejscu musiałem dosłownie czmychnąć w krzaki przed grupą motocrosowców którzy na pełnym piecu pałowali pod górę - co jest OKEJ jakby mniej. Ale było-minęło - kolejna wyrypa zrobiona. Co jest fajne to fakt, że w tym roku jeszcze nie jeździłem w ciężkim gnoju - i mam nadzieję, że już tak zostanie.


Dane wyjazdu:
22.58 km 13.00 km teren
02:00 h 11.29 km/h:
Podjazdy:659 m

Vertu vertu

Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 04.07.2018 | Komentarze 4

Kolejna środa na vertah. W zeszłym tygodniu wysłuchałem uwag mistrza Pawła nt tego co mogę polepszyć, wziąłem to na poważnie i faktycznie - dziś śmigałem tu pewnie jak nigdy. Czasem warto, żeby ktoś ocenił z boku. Może w końcu mi się znudzi :) Szukałem nowych zjazdów w okolicy ale nie znalazłem nic ciekawego a strava wcięła mi kawałek traka.

Dane wyjazdu:
19.85 km 1.00 km teren
00:55 h 21.65 km/h:
Podjazdy:303 m

Zew kalesonów #1

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · dodano: 03.07.2018 | Komentarze 0