Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
92.81 km 61.00 km teren
07:15 h 12.80 km/h:
Podjazdy:2416 m

Gdyby MTB było zbrodnią dożywocie bym siedział

Wtorek, 24 czerwca 2014 · dodano: 25.06.2014 | Komentarze 12

Nie wytrzymałem. Po 2 pod rząd weekendach ‚weselnych’ byłem strasznie zamulony, rozdygotany i roztrzęsiony. Przyłapałem się nawet na tym, że idąc ulicą w głowie brzmią mi weselne piosenki … umcyk umcyk, na na na na - WTF???? Dopadło mnie MTB-delirium, a na to jak wiadomo jest tylko jedno lekarstwo - MTB melanż w czystej formie i postaci, w końskiej dawce. By zażyć tego panaceum udałem się do ‚krainy Dolinian’ - Leska, na spotkanie z Dakiem, z którym już dawno nie jeździłem. Zeszłej zimy narysowałem sobie traskę ‚tour-de-Solina terenem, ale wiodła ona w na sporym dystansie niesławnym szlakiem niebieskim-karpackim. Opisy tamtejszych paryj, gęstwin oraz innych utrudnień znalezione na innych blogach, skutecznie zniechęcały mnie do podjęcia tego wyzwania. Paweł, który zna te tereny bardzo dobrze - zaplanował także trasę dookoła zalewu - ale lepszą, bardziej przejezdną, ciekawszą, ale też dłuższą i o wiele bardziej wymagającą. Może bez jakichś hardkorów ale zaprojektowana na konkretne sponiewieranie się - czyli coś w sam raz dla mnie na dzisiejszą odmułę.
Ruszyliśmy z leśnego parkingu w paśmie Żukowa, gdzieś między Ustjanową a Łobodzewem. Na początek kilka kilometrów podjazdu leśną, szutrową drogą i docieramy na najwyższy wierzchołek pasma - Holicę (762 m.n.p.m), nieopodal którego znajduje się punkt widokowy na Bieszczady Wysokie, Jawor, Solinę.

Punkt widokowy na Żukowie
Punkt widokowy na Żukowie

Po paru kilometrach jazdy pasmem zjeżdżamy leśną drogą do terenów nieistniejącej wsi Sokołowa Wola. W 1921 roku wieś liczyła 66 domostw i 388 mieszkańców. Pozostało po tym jedynie kilka nagrobków na zarośniętym cmentarzu.

Tu była kiedyś Sokoła Wola
Tu była kiedyś Sokołowa Wola

Cmentarz w Sokołowej Woli
Cmentarz w Sokołowej Woli

Zjechaliśmy do Czarnej Dolnej coś zjeść. Klimaty końca świata - np old-skulowa, stara tablica z nazwą miejscowości koloru białego :D. Stąd ruszyliśmy zielonym szlakiem na Moklik (675 m.n.p.m). Znajduje się tu punkt widokowy na tereny kolejnej, nieistniejącej wsi - Rosolina (w 1921 roku: 27 domów/194 mieszkańców). Dziś nie ma tu kompletnie nic poza ładnymi widokami na pobliskie pasmo Otrytu.

Tu był kiedyś Rosolin
Tu był kiedyś Rosolin

Zjazd z Moklika zielonym szlakiem mnie zaskoczył. Miało dziś nie być hardkorów, a tu stromy i kręty singielek. Miodzio, ale po błocie ciężko było by to zjechać. Zażywszy doskonałego zjazdu zwiedzamy dalej - położoną nieopodal jaskinię Jahybta. Jaskinia może nie jest zbyt duża ale za to położona w przełomie potoku Czarny, wśród olbrzymich wyłomów skalnych.

Przełom Czarnego, jaskinia Jahybta
Przełom Czarnego, jaskinia Jahybta

Zjeżdżamy do miejscowości Polana gdzie zwiedzamy najstarszą cerkiew w Bieszczadach i zaczynamy podjazd na pasmo Otrytu w okolice Przełęczy pod Hulskiem (778 m.n.p.m). Szutrowy podjazd zdawał się nie mieć końca! Jakieś 6-7 km mozolnego kręcenia. Dalszy zjazd do Sękowca, też szutrem - długi ale jakość bez rewelacji. Po postoju przy sklepie w Zatwarnicy jedziemy dalej do kolejnej nieistniejącej wsi - Krywe (1921r. 73 domy/459 mieszkańców).  Zdobywamy wzgórze Ryli (622 m.n.p.m), z rewelacyjnym widokiem na dolinę wsi oraz pobliski Smerek.


Tu kiedyś było Krywe
Tu kiedyś było Krywe

Smerek
Smerek

W samej dolinie na wzniesieniu znajdują się całkiem dobrze zachowane ruiny cerkwii oraz dzwonnicy, a także ruiny dworu. Bardzo klimatyczne miejsce.

Krywe - ruiny cerkwii
Krywe - ruiny cerkwii

Z Krywego udajemy się w kierunku zachodnim, jadąc wzdłuż Sanu. Odcinek trasy dość ciężki - koleiny, błoto, kamienie skutecznie utrudniają jazdę. Prawdziwa dzicz. Docieramy do kolejnej wsi - Tworylne (1921r: 119 gospodarstw z 721 mieszkańcami). To miejsce uchodzi za jedno z najdzikszych w Bieszczadach i muszę przyznać, że zasługuje na swoją reputację :D. Musimy ostro przedzierać się przez pokrzywy, osty i wszelkiej maści paryje. Krzaczory miejscami sięgają prawie 2 metrów. Przedzieramy się. Przydały by się maczety albo jakiś ciężki sprzęt.

Atrakcje jednego z najdzikszych miejsc w Bieszczadach
Atrakcje jednego z najdzikszych miejsc w Bieszczadach

Tu było kiedyś Tworylne
Tu było kiedyś Tworylne

Tworylne - ruiny stajni dworskiej
Tworylne - ruiny stajni dworskiej

Na terenie wsi znajduje się trochę ruin: dzwonnica, krypta, dwór, stajnia, gospodarstwo, cmentarz, strażnica - ale większości są to fundamenty lub piwnice.

Tworylne - ruiny dzwonnicy
Tworylne - ruiny dzwonnicy

Trochę tu pobłądziliśmy ale znaleźliśmy drogę i jedziemy dalej wzdłuż Sanu. Od tej strony wieś jest łatwiej dostępna, droga o wiele lepsza niż od strony Krywego, miejscami nawet fajny singiel. 

Wzdłóż Sanu
Wzdłuż Sanu

Docieramy w okolice Rajskiego, gdzie musimy skrócić planowaną trasę bo zaczęło się robić późno. Objeżdżamy Tołstę (749 m.n.p.m) po południowym stoku fajnym szutrem i z Bukowca jedziemy już asfaltem w stronę Soliny przez Wołkowyję i Polańczyk. Przez większość trasy towarzyszą na widoki na zalew Soliński. "Krupówki" przy zaporze prawie puste, tak samo jak deptak.

Zapora Solińska - połódnie
Zapora Solińska - południe 


Zapora Solińska - północ
Zapora Solińska - północ

Po kilku kilometrach mozolnej asfaltowej jazdy docieramy w końcu do samochodu. 2400 metrów przewyższenia konkretnie mnie sponiewierało. Na parkingu miałem ochotę puścić pawia ale trzymałem fason do końca :D. Cały dzień na zjazdach miałem lipę bo zawieruszyły mi się gdzieś okulary na rower i jechałem w przeciwsłonecznych, dla mnie zdecydowanie za ciemnych zwłaszcza w lesie. Do domu wróciłem skonany po 23. Mimo wszystko rewelacyjna wyrypa - po 2 tygodniach mtb lipy - tego właśnie potrzebowałem. Większość fotek (te lepsze) do tego wpisu bezczelnie ukradłem Pawłowi.


Video:




Komentarze
tmxs
| 19:21 sobota, 28 czerwca 2014 | linkuj Warto przyjechać w Biesy na rower - praktycznie są tu doskonałe warunki i na szosę i na rower trekingowy i na mtb.
Monica
| 20:05 piątek, 27 czerwca 2014 | linkuj Rewelacyjne widoki i relacja. Moim marzeniem jest, by pojeździć po Bieszczadach na rowerze, lub choćby w ich okolicy i z widokiem na nie ;-)
tmxs
| 17:54 piątek, 27 czerwca 2014 | linkuj Parę lat temu rozkminiałem ten ten temat :)
19Piotras85
| 13:24 piątek, 27 czerwca 2014 | linkuj Nie spodziewałem się takiej wyczerpującej odpowiedzi ;) dzięki
tmxs
| 21:09 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj Dzięki Chłopaki :).

Historia tych terenów jest skomplikowana i bardzo krwawa. Przed II wojną były zamieszkiwane głownie przez Łemków (Beskid Niski) i Bojków (Bieszczady) - wschodnio-słowiańskie grupy etniczne. Trudno powiedzieć o tych ziemiach, że były rdzennie polskie - niemniej jednak przed wojną wszystkie miejscowe nacje współistniały we względnym pokoju. W 1945 roku wojna się skończyła ale na tych terenach walki trwały nadal - Ukraińska Powstańcza Armia walczyła o utworzenie na tych ziemiach niepodległego państwa. Masowe wysiedlenia Ukraińców wgłąb ZSRR miały miejsce tuż po wojnie oraz później w ramach tzw akcji "Wisła". Wysiedlenia miały na celu pozbawienie zaopatrzenia, schronienia i zaplecza werbunkowego UPA chowającego się po lasach aczkolwiek o ich sens historycy spierają się do dziś (zwłaszcza o Wisłę). Wysiedlano nie-polskie grupy etniczne, oraz rodziny mieszane. Wysiedlenia były przymusowe - ludzie dostawali krótki czas na spakowanie części dobytku, a mienie było przejmowane na poczet wojska, niszczone lub zwyczajnie szabrowane - robiono wszystko by wysiedleńcy nie mieli już do czego wracać. Niektóre wsie były podobno palone przez samo UPA aby zapobiec osiedlaniu się na tych terenach Polaków. Skala była dość duża - akcja "Wisła" wysiedliła około 140 tyś ludzi.
W dużym skrócie i uproszczeniu tak to wyglądało. Kiedyś tereny wręcz tętniące życiem - dziś kompletna dzicz. To były mroczne, skomplikowane, trudne w ocenie czasy ale jednak było tu mniej krwawo niż np. na Wołyniu.
19Piotras85
| 20:28 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj Super trip, podobają mi się Twoje opisy! Ps. co się stało z tymi wszystkimi wsiami których już nie ma? Ma to związek z II WŚ?
Mic
| 19:51 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj kapitalnie:)
tmxs
| 19:48 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj Racja. Póki co Bieszczady, Beskid Niski, Góry Sanocko-Turczańskie jeszcze się bronią przed urbanizacją ale kto wie jak długo.
yazoor
| 19:01 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj Świetna trasa a tereny no cóż aby jak najdłużej pozostały takie odludne, bowiem rośnie tendencja do zadeptywania wszystkiego co dzikie i dziewicze...
tmxs
| 19:58 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj Trudno mi przestać :)
azbest87
| 12:40 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj Zdrowe katowanie:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!