Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
66.43 km 25.00 km teren
06:00 h 11.07 km/h:
Podjazdy:1245 m

Klimat końca świata znowu mnie dojechał

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 3

Miałem się dziś wybrać na wycieczkę po okolicy Leska z kumplem, który ostatnio tam pomieszkuje. Niestety, koledze coś wypadło, więc wyszło na to, że jadę sam. Dramatu nie było - czas lubię sam powalczyć. Na konkretnych wyrypach nie ma to jak dobra ekipa ale ciągła jazda w grupie usypia zmysły niezbędne do przemierzania podkarpackiej dziczy :). Około 9 ruszyłem z parkingu na przeciwko Tesco zielonym szlakiem w  stronę szczytu Gruszka (583 m.n.p.m). Zaczęło się od stromizny, której nie podjechał bym nawet, gdybym wstrzyknął sobie całe EPO z lodówki Lensa. Dalej, aż do najwyższego punktu wzniesienia nie było lepiej: droga ścinkowa i błoto. Nie polecam tego szlaku ani w górę ani w dół. Ze szczytu Gruszki jechałem dalej szlakiem papieskim, który wiedzie na Chryszczatą ale moim celem dziś był leżący po drodze Choceń. Chwila zjazdu z Gruszki, oczywiście też drogą ścinkową i wyjechałem na pierwszą dziś polankę z widokami.

Pierwsza widokowa polanka
Pierwsza widokowa polanka

Takich widokowych miejsc na tym szlaku było wiele - np punkt widokowy na górze Miarki. Niestety im bliżej Chocenia tym coraz więcej było paryji oraz błota. 

Góra Miarki
Góra Miarki

Gruszka od południa
Gruszka od południa

Moja paryjo-odporność była wystawiana na coraz większą próbę. Na szczęście pokrzywy były tylko do kolan. Sądząc po śladach w błocie, przede mną szlak przemierzał jakiś zwierz o olbrzymich kopytach. Jak dotarłem do polnej drogi na Choceniu (620 m.n.p.m) to poczułem ulgę. To najlepsze miejsce widokowe dzisiaj - dobrze widać stąd zarówno pasmo Gór Słonnych jak i Bieszczady.

Widok z Chocenia
Widok z Chocenia

Miałem w planach odnaleźć pozostałości po wsi na stoku góry ale przemierzanie paryi kosztowało mnie sporo czasu i sił. Zrobiłem się głodny, a nie miałem dziś przy sobie ani grama kiełbasy! Kierując się głodem zjechałem do Mchawy, gdzie zjadłem naprawdę konkretny posiłek.

Mniam, mniam
Mniam, mniam

Doświadczenia z lokalami gastronomicznymi w okolicach Soliny miałem raczej niemiłe ale dziś zostałem godnie obsłużony. Wszystko było świeże i smaczne. Pstrąg z niewielkim dodatkiem paprykowego sosu, co nie każdemu trafi w gusta ale ja byłem zadowolony. Polecam lokal.
Kolejna część trasy to asfalt do Zachoczewia i dalej szuter przez tereny nieistniejącej wsi Żernica Wyżna. Szuter wiódł przez malowniczą dolinę, klimatem przypominającą beskidzki Jasiel. Urokliwe miejsce, warte odwiedzenia mimo tego, że na każdym kroku straszą.

Uwaga na pszczoły!
Uwaga na pszczoły!

Uwaga na niedźwiedzie!
Uwaga na niedźwiedzie!

Jest hardkorowo ... :)
Dolinka jest długa i dziś była prawie całkowicie bezludna, kilka osób kręciło się jedynie w okolicy odremontowanej cerkwi.

Cerkiew w Żernicy Wyżnej
Cerkiew w Żernicy Wyżnej 

Chciałem stąd dojechać do Bereźnicy Wyżnej - niestety, piękny szuter którym jechałem nagle skończył się w szczerym polu. Na mapie była droga, w praktyce niestety nie. Straciłem tu masę czasu błądząc i szukając przejazdu. Ostatecznie znalazłem jakąś drogę ścinkową, wiodącą w rejonach miejscach oznaczonego jako 'ostoja niedźwiedzia'. Świadomość tego, że w lesie przez który się samotnie jedzie czai się misio działa na wyobraźnię hehe. Na szczęście udało się w jednym kawałku dotrzeć do Bereźnicy. Niestety skończyła mi się woda w bukłaku, w moim przypadku to oznacza dramat. Podjechałem w górę wsi, do miejsca gdzie na mapie zaznaczony był sklep - ale okazało się, że został zlikwidowany. Rozmowa z miejscowymi:
- Gdzie jest najbliższy sklep?
- W Berezce, 7 kilometrów stąd
- W górę czy w dół?
- W dół

Uff.... chociaż tyle. Witamy we wschodnim Podkarpaciu! Miałem stąd jechać na Wierch, na punkt widokowy ale wiedziałem, że bez wody to będę tam chłeptał z kałuży, więc jadę asfaltem do Berezki gdzie uzupełniam płyny. Chciałem stąd kontynuować jazdę wg planu czyli jezioro Myczkowieckie oraz Czulnia, niestety ze wschodu nadchodziły ciemne chmury, zaczęło kropić i grzmieć. Jadę asfaltem w stronę Leska, starając się wrócić na szlak ale pogoda nadal niepewna, dojeżdżam więc aż do samego miasta.
San w okolicy Leska
San w okolicy Leska

Po chwili się rozpogadza, więc jadę jeszcze obejrzeć Kamień Leski nieopodal. Widziałem zdjęcia tego miejsca wcześniej ale nie oddają one ogromu tych skał, dziś nawet ktoś się po nich wspinał.

Kamień Leski
Kamień Leski

Miejsce obfituje w różne, fajne sekcje techniczne, więc bawię się tu przez chwilę. Na parking wracam szlakiem obok źródełek.

Chwila zawachania
Chwila zawachania

Z parkingu zabieram kumpla i jedziemy na Rzeszów. Szkoda jeziora Myczkowieckiego i Czulni ale jest powód by tu jeszcze wrócić. Sporo atrakcji w tym Lesku. Chociaż przejechałem jedynie połowę planowanej trasy to nie mogę uznać tego czasu za stracony.



Komentarze
sebol
| 19:05 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Tabliczka uwaga niedźwiedź motywuje do szybszej jazdy :p
yazoor
| 10:17 niedziela, 25 maja 2014 | linkuj Narobiłeś smaka tym pstrągiem;)))zacny wypad nie ma co:))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!