Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
39.54 km 22.00 km teren
04:49 h 8.21 km/h:
Podjazdy:1542 m
Rozbójnicy:

TEN dzień

Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 30.06.2019 | Komentarze 1

Oj dawno nie byłem na wyrypie. A na idealnej wyrypie to już w ogóle. Ciężko zgrać wszystkie czynniki aby takowa wystąpiła. Musi być czas na całodzienną jazdą, ciepły, letni dzień, susza i kozackie trasy. Jeśli zajdą takie okoliczności to zwykle mamy do czynienia z melanżem sezonu. Akurat tak się składa że to było dzisiaj. Miałem jeździć po schodach w Gorcach, na szczęście wybito mi to z głowy. Zamiast tego pojechaliśmy z Łukaszem do Rabki objeżdżać OSy z zawodów enduro, które odbyły się tydzień temu. Zawody były dwudniowe i liczyły łącznie 8 OSów, także było w czym wybierać. Wystartowaliśmy z parkingu na przedmieściach, zaczęło się od zielonego szlaku pieszego na Luboń Wielki.
Na zielonym szlaku
Na zielonym szlaku

Zielony szlak jest zwykłą leśną drogą. Nachylenie jest łagodne, więc wszystko jest spokojnie do podjechania jeśli tylko ktoś ma wystarczająco mocną psychikę by walczyć z luźnym gruzem. Szybko docieramy na szczyt gdzie jest schronisko i trochę fajnych widoków na wyspy Wyspowego.
Luboń Wielki
Luboń Wielki
Schronisko na Luboniu
Schronisko na Luboniu

Stąd startuje OS7, na Trialforksie  przewrotnie "Wróżka Zębuszka". No dobra, let's fred! W odnalezieniu początku ścieżki pomaga nam lokalny endurowiec. Lecimy kawałek spoko singlem, który jednak szybko wpada na drogę leśną i spore rozdroże. Trochę tu się pogubiłem, na szczęście jak spod ziemi wyrośli kolejni lokalni endurowcy i życzliwie wskazali nam drogę na dalszą część zajazdu. Stereotypowa opinia, że "endurowiec prawdy ci nie powie, no chyba że się pomyli", wydaje się być jednak lekko przesadzona. Dziękuję kolegom ;). Wróćmy do zjazdu. Przez całą drogę uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Bardzo fajne górskie floł. Idealny na rozgrzewkę. Dobrze mi się tu jechało, byłem szczęśliwy i zrelaksowany. Nie odnotowałem żadnego trudnego elementu, no może jeden, gdzie na styk mieściła się kiera 780 pomiędzy drzewami.
Niedźwiedź? Jeleń? Dzik? Żbik? Nie, to obcierki od kierownic
Niedźwiedź? Jeleń? Dzik? Żbik? Nie, to obcierki od kierownic 

Wracamy do góry i atakujemy kolejny OS3, na trialfroksie nazwany "Absztyfikant". Aż musiałem sprawdzić w słowniku co to słowo oznacza. Gdy stoimy przed wjazdem na segment, wpada na niego 3 endurowców, 2 gości i 1 dziewczyna. Rzucamy się za nimi, licząc że to lokalesi i znają przebieg. Pani szybko puszcza nas przodem, bo nie lubi jak jej jacyś menele siedzą na ogonie. Tak sobie zjeżdżamy tasując się z tą ekipą i tocząc endurowe gadki-szmatki. Ten zjazd jest inny od poprzedniego, jest bardziej fizyczny i kamienisty. Więcej fizycznej walki, przypomina trochę szlaki czarne i czerwone z Bielska. Podoba mi się. Na osobny opis zasługuje końcówka zjazdu, przed samą szutrówką. Tu już kończą się żarty, a zaczyna gruby hardkor. Stromo, korzenie, brzydkie kornery. Duże, luźne głazy, takie że jak zjeżdżasz to słyszysz jak toczą się za tobą. Na "Wróżce" byłem zrelaksowany, a tu ciśnienie i adrenalina mało nie rozerwały mi kopuły. Najtrudniejsze co jechałem w tym sezonie, bez wątpienia. Po zjeździe chciałem podbiec do góry zrobić zdjęcie jak Łukasz to wyjaśnia ale wokoło kręcili się endurowcy, więc musiałem pilnować roweru. Choć muszę przyznać, że przy najnowszych santach i trekach, mój trens wygląda mocno wintydż. Jestem pariasem enduro z Podkarpacia. Gdy emocje już opadły ruszyliśmy do miasta zjeść zapiekankę przy deptaku.
Chillin'n'Grillin
Chillin'n'Grillin

Po obiedzie ruszamy na drugą stronę miasta, na górę Krzywoń (627mnpm). To taka lokalna słocina, lokalesi kopią tu ścieżki do codziennych treningów. Na 1 ogień idzie "Old School". Dość hradkorowy. Kamieni nie ma ale za to jest kilka naprawdę stromych ścianek i jeden hamski trawers. Choć krótki, to bardzo mi się podobał.
Przedmieścia Rabki
Przedmieścia Rabki
W oddali Tatry
W oddali Tatry

Wracamy na Krzywoń, gdzie startuje kolejny OS z zawodów - "Żmija".  Szlak łatwy i przyjemny, jak nazwa wskazuje - mocno kręty. Napewno można tu się nauczyć skręcać. Doceniam kunszt budowniczych ale ja wole szalki nachylone no i gruz. Zjazd zawiera też element relaksująco-zamulający - widokowy zjazd przez pola.
Widoki na Żmii
Widoki na Żmii

Kolejny raz zmieniamy górę - jedziemy na leżący na wschodzie miasta Grzbień (679mnpm). Tu odnajdujemy ostatni segment przed parkingiem - "Żonobijkę. Skąd oni biorą te nazwy? Trudno znaleźć jej start bo las jest rozjeżdżony przez motory. Część zjazdu jest poprowadzona wyjeżdżoną przez mx-y ścianką, zupełnie jak na Cyplu Bandytów.

Motokrosowa ścianka prawie jak na cyplu
Motokrosowa ścianka prawie jak na cyplu

Końcówka szlaku jest dość wymagająca. Przestrzeliłem tu jeden zakręt ale bawiłem się dobrze. Tym miłym akcentem kończymy na dzisiaj.
Podsumowując: objechaliśmy 5 z 8 OSów. Sajlepsze zjazdy dla mnie to "Absztyfikant", "Old School" i "Żonobijka". Gratuluję budowniczym - świetna robota. W niektórych miejscach trochę się motaliśmy ale z TrialForksem i szukaniem pomarańczowych kropek szpreja na drzewach idzie to ogarnąć. Ze wszystkich endurowców spotkanych dzisiaj byłem najgorzej ubrany i miałem najgorszy rower ale godnie reprezentowałem Cypel Bandytów. Ciężko będzie przebić czymś ten dzień ale będę próbował. Kończę fotką Lubonia WIelkiego.
Luboń Wielki



Komentarze
grigor86
| 19:03 środa, 3 lipca 2019 | linkuj Pierwsza klasa widoki.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!