Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
84.00 km 30.00 km teren
04:12 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Markowa, Husów

Środa, 2 maja 2012 · dodano: 02.05.2012 | Komentarze 2

Takie piękne były rowerowe plany na ten długi weekend ... miały być Herby, Strzałówka a zamiast tego jest Markowa i Husów, a wszystko przez niewielki kawałek aluminium zwany hakiem przerzutki roweru Gt Force.
Wstałem rano i jakoś tak bez przekonania postanowiłem pojeździć na Mongoosie. Stwierdziłem, że zrobię sobie lekką traskę ass-faltowo terenową ale nie znalazłem w sobie tyle motywacji aby zmienić opony w rowerze ze slików na terenowe. Za cel obrałem czerwony szlak Rzeszów-Kosina, który jest lajtowy i bardzo go lubię.
Pierwsze km przez miasto szły mi bardzo ciężko i zastanawiałem się czy raczej nie wrócić do domu i wrzucić jakiejś kiełbasy na ruszt ale później terenowy podjazd pod Magdalenkę na tym rowerze sprawił mi jakąś taką masochistyczną przyjemność, że postanowiłem jechać dalej. Nawet dobrze się podjeżdżało w terenie choć praktycznie każda większa nierówność stanowiła wyzwanie :). Mini-amorek coś tam wybierał, sliki póki nie było błota też dawały radę, tylny Shimano Tourney był trochę kapryśny ale jakoś działał. Tak patataj-patataj dowlokłem się do Husowa. Nie wiem czemu ale widok z Husowa na północ to jeden z moich ulubionych w okolicy:

Widok na północ z Husowa © tmxs


W Husowie napotkałem oznaczenia - to pewnie tego nadchodzącego łańcuckiego maratonu.

Terenowy zjazd z Husowa do Markowej pozbawił mnie wszelkich złudzeń - nie polubię już nigdy terenowej jazdy na tym rowerze. Zjazd jest dość szybki i wyboisty - na fulu tu po prostu płynę i jeszcze dokręcam na blacie. Na Mongoosie wytelepało mnie koszmarnie. Pewnie jechałem za szybko no ale to było naprawdę ciężkie. Kiedyś mi to nie przeszkadzało ale teraz to już zabawa nie dla mnie.
W Markowej okazało się, że coś mi zaczęło stukać w suporcie, a więc żeby nie wkręcić się w traumę pt: "rozwaliłem 2 rowery w 5 dni" postanowiłem wracać. Powrót sobie dosyć skomplikowałem bo najpierw szukając drogi do Albigowej wyjechałem asfaltem spowrotem do Husowa. Potem zjechałem do Handzlówki i w Albigowej koło sadów ruszyłem w kierunku Kraczkowej.

Sady "Albigowa" © tmxs


Pierwotnie miałem wracać asfaltem przez Kraczkową i Malawę ale stwierdziłem, że to jednak nudna opcja, chciałem też uniknąć błota w lesie na zielonym szlaku, więc jakoś szutrowo-asfaltowymi drogami podjechalem przez Cierpisz ponownie ma Magdalenkę. Wracając odwiedziłem na serwisie Pawła, by porozmawiać o jego niecnych planach wskrzeszenia tego oto trupa:

Zhakowany hak © tmxs


A tutaj jeszcze fotka z wtoku z pieszej wędrówki po Bieszczadach z rodziną:

Tarnica widziana z Szerokiego Wierchu © tmxs


Pierwsze dni długiego weekendu spędziłem dość aktywnie ale jutro chyba po prostu rozpalę grila :).


Komentarze
kundello21
| 04:17 piątek, 4 maja 2012 | linkuj Jechaliśmy na maratonie koło tego zbiornika w Albigowej
kundello21
| 04:17 piątek, 4 maja 2012 | linkuj Łojoj :)
Ale tak podjechać i zjechać na Tarnicę, ale to by był czaaaaad! :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!