Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
41.00 km 20.00 km teren
02:30 h 16.40 km/h:
Podjazdy: m

GdoRdoO

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 0

Kolejna jazda na Grochowiczną. Nie wiem, który już raz w tym sezonie. Dla mnie nie ma w najbliższej okolicy lepszego miejsca na terenową jazdę, więc mi się nie nudzi. Ustawiłem się z Pawłem, którego ostatnio częściej można spotkać na nowym skejtparku niż na szlakach. Miałem więc trudną misję udowodnienia mu że, MTB > ALL! :)
Trasę poprowadziłem dziś sobie tylko znanymi miejscówkami, tak żeby nie można było narzekać na monotonię. Niestety po postoju na pętli autobusowej w Niechobrzu górnym okazało się, że Paweł złapał kapcia. Wymiana dętki była szybka ale nowej dętce puścił wentyl przy pompowaniu i trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Zjadło nam to masę czasu i w "masyw" Grochowicznej :) wjechaliśmy już na włączonych latarkach. Pierwszy zjazd był super - kręto, po korzeniach, jechałem tu 2 raz w tym roku więc wiedziałem już jak jechać, żeby nie nadziać się na koleiny w które wjechałem przed miesiącem. Potem podjazd - dla mnie trudny, a taki Paweł, dla którego to była pierwsza poważna jazda od 3 tygodni i który rano jeszcze był 3 godziny na rolkach - podjechał to tempie wyścigowym :). Eh ... kompleksów się można nabawić :). Dalej wspinaczka szutrem na szczyt GRO i mój ulubiony zjazd. Było już całkiem ciemno, trochę ślisko więc na początkowych koleinach i uskokach była niezła walka :). Potem dojechaliśmy do "sekcji korzennej", gdzie droga wije się między drzewami i tu była lekka lipa bo jednak w nocy nie da się lecieć na pełnej pompie. Chyba bym musiał mieć lampkę-czołówkę o mocy porównywalnej do latarki, którą mam na kierownicy. Dodatkowe ostatnie 100m drogi zawalone drzewami z wycinki - mam nadzieje, że wkrótce je usuną.
Mimo wszystko to była dobra jazda i nawet Dakowi się podobało. Potem przez Lutoryż do Boguchwały, gdzie Paweł pojechał już główną drogą, a ja standardowo przez Racławówkę wróciłem do domu.

A tu dobra jazda na SR EPICON, epickim singlem nad przepaścią:



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!