Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
96.00 km 35.00 km teren
05:40 h 16.94 km/h:
Podjazdy: m

Na pełnej (nie)mocy

Czwartek, 20 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 0

Nie lubię tak jeździć dzień po dniu ale w tym roku pogoda dyma Podkarpacie niemiłosiernie, a skoro już w pracy rozdają hojnie urlopy to trzeba korzystać. Ruszyłem niebieskim szlakiem w kierunku Hadli Kańczuckich. Na podjeździe na Borówki okazało się, że wysiadł mi Reverb i niestety nic nie mogę z tym zrobić. Sztyca nie wracała z niskiej pozycji i dodatkowo zapadała się 2 cm. Musiałem coś uszkodzić wczoraj. Lekki dramat ale postanowiłem jechać dalej. Za Hyżnem zjechałem asfaletem przez las do stawów.
Staw w okolicy Zabratówki © tmxs

I to jedyne zdjęcie z tej jazdy chociaż - dopadło mnie jakieś potworne lenistwo i niemoc. Wlokłem się dalej w stronę tych nieszczęsnych Hadli asfaltem przez las - to jeden z tych asfaltów, który został wylany nie wiadomo po co i komu - ciągnie się kilka ładnych km przez zupełne odludzia, kończy się zamkniętym szlabanem, a do samej miejscowości, dalej - leci już jakiś kilometr szutru.
Z Hadli zacząłem się kierować w kierunku Kańczugi. W sumie jedyne co pamiętam to, że jechałem przez jakieś wzgórza - bardzo strome podjazdy, zarośnięte trawą zjazdy no i ten upał pogłębiający moją niemoc. Po zjechaniu do Łopuszki stwierdziłem, że Kańczugę odpuszczam i wracam do Rzeszowa. Kiedyś tam jeszcze wrócę bo to naprawdę ładne tereny. Dobrze, że w drodze jeszcze wpyliłem kebab w barze przy jakiejś stacji benzynowej i dobrze - bo choć to nie był najlepszy kebs jaki jadłem w życiu to jednak dał mi trochę siły. Dojechałem do Sietesza, dalej terenem do Husowa i czerwonym szlakiem wróciłem do miasta. To nie był dobry dzień na długie wyrypy. To ogólnie nie był dobry wyjazd - za dużo asfaltu :). Teraz trzeba wskrzesić (lub całkiem pogrzebać) Reverba.



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!