Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
57.37 km 40.00 km teren
05:22 h 10.69 km/h:
Podjazdy:1507 m

Bie-Skid czyli kraina wiecznego mtb-melanżu

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 6

Takie krainy istnieją. Na Podkarpaciu są to głownie Bieszczady oraz Beskid Niski. W nieprzebranych, dzikich kniejach tych terenów kryją się prawdziwe skarby - doskonałej jakości single idealne do mtb. Dziś razem z Łukaszem oraz Sebą wybraliśmy się na poszukiwanie tych rarytasów. Wystartowaliśmy z parkingu pod cerkwią w Szczawnem. Większość drogi z Rzeszowa jechaliśmy we mgle, obawiałem się trochę o widoczność, na szczęście gdy dotarliśmy na miejsce zupełnie się rozpogodziło.

Wyrypa w przygotowaniu
Wyrypa w przygotowaniu

Niestety - na początek mały zgrzyt - Łukasz dołączył do szerokiego grona 'szczęśliwych inaczej' użytkowników hamulców marki Avid - przedni Elixir zapowietrzył się i Łukasz musiał jechać tylko na tylnim. W sumie i tak prawie hampli nie używa więc luz :). Rozpoczęliśmy dziś od Beskidu Niskiego, konkretnie od podjazdu żółto-czarnym szlakiem na Rzepedkę (708 m.n.p.m).

Droga na Rzepedkę (708 m.n.p.m)
Droga na Rzepedkę (708 m.n.p.m)

Początek podjazdu po betonowych płytach, potem na sam szczyt świeżutkim szuterkiem. Klimaty połoninowe i super widoki. Miejsce godne polecenia - łatwo dostępne, a okolica bardzo malownicza.

Widok na Bieszczady Zachodnie
Widok na Bieszczady Zachodnie

Będąc na szczycie Rzepedki, przejechaliśmy kilkaset metrów na zachód, na wierzchołek Szeroki Łan (688 m.n.p.m) - żeby zobaczyć panoramę Tokarni, wzgórza na którym miałem przyjemność jeździć w zeszłym roku. Trochę buszowania w okolicy zarośniętego stoku Karlików i ruszyliśmy w kierunku Wahalowskiego Wierchu.

Seba na Szerokim Łanie (688 m.n.p.m)
Seba na Szerokim Łanie (688 m.n.p.m)

Tokarnia (778 m.n.p.m)
Tokarnia (778 m.n.p.m)

Niestety w okolicy Kamienia szlak jest fatalnie oznaczony. Straciliśmy tu masę czasu błądząc po paryjach. Ostatecznie udaje się dojechać do Głównego Szlaku Beskidzkiego, który niestety jest w tym miejscu zniszczony o wiele bardziej, niż gdy jechałem tu rok temu. Docieramy na Wahalowski, skąd rozciąga się wspaniała panorama pasma granicznego, po krótkim postoju ruszamy do Komańczy. Zjazd do Komańczy był bardzo przyjemny - zwłaszcza końcówka po korzeniach. Na dole, w barze, którego nazwy nie wspomnę zostajemy obsłużeni po bieszczadzku - czyli fatalnie. No bo co to za lokal, w którym potrafią sknocić tak proste danie jak frytki? :) Za karę Łukasz wyjada im cały zapas keczupu, który pewnie miał starczyć na cały rok i jedziemy dalej. Przekraczając rzekę Osławę opuszczamy Beskid Niski i wjeżdżamy w na teren Bieszczadów Zachodnich.

Most kolejkina Osławie
Most kolejkina Osławie

Od Duszatyna czuć, że jesteśmy w Bieszczadach - poziom trudności szlaków rośnie, turystów przybywa. Początek singla nad Jeziorka Duszatyńskie jest mocno techniczny po korzeniach i kamieniach. Można go objechać szutrem obok ale my walczymy bo ambitne z nas chłopaki, poza tym w cieniu chłodniej :). Resztę drogi do jeziorek już spokojnie podjeżdżamy. Jeziorka powstałe w wyniku osunięcia się ziemi z masywu Chryszczatej charakteryzują się specyficznym kolorem wody, działają jak magnes na turystów.

Jedno z Jeziorek Duszatyńskich
Jedno z Jeziorek Duszatyńskich

Od jeziorek zaczyna się stromy wypych na pierwszy wierzchołek pasma Wysokiego Działu - no ale co to za wycieczka w Bieszczady bez wypychu? Było ciężko ale im wyżej tym coraz więcej dało się jechać w siodle. Mimo wszystko trochę nam zeszło zanim wytarabaniliśmy się na Chryszczatą (997 m.n.p.m). Na szczycie znajduje się stara wieża geodezyjna, miejsce do odpoczynku oraz kompletny brak widoków :). Historia całego pasma jest dość ciekawa, w tym rejonie toczyły się ciężkie walki podczas obu wojen, a po drugiej wojnie kryły się tu sotnie UPA. 

Na szczycie Chryszczatej (997 m.n.p.m)
Na szczycie Chryszczatej (997 m.n.p.m)

Na zjazd wybraliśmy niebieski szlak w kierunku przełęczy pod Suliłą. Nie mogłem znaleźć żadnych informacji o tym odcinku tego szlaku, wiedziałem z blogu Petrosłava, że fragment Suliła-Sanok jest fatalny, więc trochę się obawiałem. Z drugiej strony zjazd z bieszczadzkich tysięczników to ZAWSZE jest gruba impreza, a Chryszczata to prawie tysięcznik (zwłaszcza jeśli doliczyć wieżę ;)) więc postanowiliśmy zaryzykować. Opłaciło się! Początek stromy .... jak Łukasz zjechał to na jednym hamplu - nie mam pojęcia :D, jak bym nie jechał za nim to bym nie uwierzył :D. Dalej trochę interwału, zwalonych drzew itp ale większość trasy do przełęczy to KILOMETRY genialnego krętego singla i cecha charakterystyczna wielu szlaków bieszczadzkich - długie, długie zjazdy. Do przełęczy dotarliśmy bardzo zadowoleni i rozpoczęliśmy zdobywanie Suliły (759 m.n.p.m), które okazało się w znaczącej części stromym wypychem. Najwyżej standardowo zajechał Seba.

Suliła (759 m.n.p.m)
Suliła (759 m.n.p.m)

Podczas mozolnego pięcia się w górę, gdy zaatakowały nas wszystkie muchy z Bieszczad i Beskidów, zastanawiałem się, po cholerę się tak męczymy, zamiast zjechać z przełęczy szutrem do Rzepedzi. Po 15 minutach odpowiedź na to pytanie przyszła sama - ZJAZD. Poza szlakiem, polną drogą przez Szeroki Wierch do położonego w dole asfaltu. Sceneria bardziej malownicza niż sławna 'tapeta z windowsa XP', wręcz bajkowa. Żadne słowa/zdjęcia/filmy tego nie oddadzą - to trzeba przeżyć samemu, w słoneczny letni dzień. Widoki miażdżyły. 

Przerwa w zjeździe na foty
Przerwa w zjeździe na foty

Żurawinka-Kuty
Żurawinka-Kuty

Po zjechaniu do Rzepedzi, pozostało nam kilka kilometrów asfaltem do parkingu. Wyszła z tego jak na razie najbardziej widokowa wyrypa roku. Konkretnie się dojechaliśmy, 1507 metrów przewyższenia i upał zrobiły swoje ale warto było.

Cerkiew w Szczawnem
Cerkiew w Szczawnem

Teraz parę słów o moich towarzyszach - Łukasz jechał bez jednego hampla (choć raczej mu to nie robiło różnicy, miał tylko więcej adrenaliny ;)), Seba od podjazdu na Chryszczatą jechał z obolałą nogą - mimo tego nie było żadnego narzekania i udało się zrealizować całą zaplanowaną trasę - dzięki za jazdę panowie!

WPIS U SEBY

Szybki edit pana Mariana:


Na zjeździe z Chryszczatej miałem brudny albo zaparowany obiektyw i niestety jutube bardzo pogorszył jakość. Teraz czekają  mnie dwa weekendy pod rząd bez MTB, mam nadzieje, że uda się coś fajnego pojechać na tygodniu.





Komentarze
sebol
| 20:10 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Filmik ekstra. Ekipa ekstra...trasa Wypas :)
tmxs
| 10:03 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj yazoor Szkoda, że nie mogłeś z nami jechać

idrive Tak, to ten bar :D

kudello21 jak dobrze pójdzie to będzie okazja nadrobić w czwartek :)

19Piotras85 jak przyjedziecie to wymyślimy jeszcze lepszą :)
yazoor
| 07:57 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Miażdżycie tymi wypadami;))Widoki super no i film bardzo fajny:)pozdr!
kundello21
| 21:05 niedziela, 8 czerwca 2014 | linkuj Dobrze pokręcone :D Następnym razem jadę (wiem że ostatnio tez to pisałem :P)
Ale że Łukaszowi sie hampel zapowietrzył, to ja nie rozumiem ;)
19Piotras85
| 20:29 niedziela, 8 czerwca 2014 | linkuj Zajebista wyrypa :D bez kitu! Myślę, że dla Wielkopolanina trasa byłaby w sam raz co ? ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!