Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
62.92 km 38.00 km teren
06:00 h 10.49 km/h:
Podjazdy:1671 m

Syty melo na zakończenie 2014 MTB URLOP tour

Piątek, 5 września 2014 · dodano: 06.09.2014 | Komentarze 4

Stało się - mój tegoroczny urlop dobiega końca, dziś miałem ostatni dzień na całodniowy mtb-melanż, więc postanowiłem się konkretnie upodlić. W tym celu razem z Łukaszem pojechaliśmy w okolice Gorlic by zwiedzić nieznaną mi zachodnią, małopolską część Beskidu Niskiego. Wystartowaliśmy niebieskim szlakiem z miejscowości o wdzięcznej nazwie Siary. Dzień wcześniej Łukasz pytał mnie jakie opony ma zabrać to poleciłem mu takie z największym klockiem. I faktycznie - warun dziś cały dzień był dość ciężki. Zdobywając wzgórza Obocz (627 m.n.p.m) oraz Huszcza (581 m.n.p.m) dotarliśmy w okolice Przełęczy Owaczarskiej skąd widać nasz pierwszy dziś, konkretny cel - pasmo Magury Małastowskiej.

Pasmo Magury Małastowskiej
Pasmo Magury Małastowskiej

Końcówka niebieskiego szlaku, przed najwyższym punktem pasma (813 m.n.p.m) jest bardzo stroma i kręta - dodaję ją do długiej listy odcinków 'DO ZJECHANIA'. Z Magury ruszyliśmy czarnym szlakiem na południe. Ciężka jazda po błotnistej drodze zwózkowej. Po jakimś czasie przeskoczyliśmy na zielony szlak - tu było jeszcze gorzej, nie dość, że błoto to jeszcze płasko. Gehenna.

Szkoda słów na taki warun
Szkoda słów na taki warun

Dobrze, że błoto było z tych nie przylepiających się do opony. Porzuciliśmy szybko to bagno i do Smerkowca zjechaliśmy szutrem. Miejscowość to taki mały dziki zachód - pasą się stada krów, koni, jacyś szaleni ludzie i jeden sklep w promieniu wielu kilometrów. Spod niego widać już nasz kolejny cel - Rotundę.

Nasz kolejny cel - Rotunda (771 m.n.p.m)
Nasz kolejny cel - Rotunda (771 m.n.p.m)

Wygląda niepozornie ale spodziewałem się po niej wiele. Asfaltem dotarliśmy do Regietowa, gdzie wskoczyliśmy na Główny Szlak Beskidzki i zaczęliśmy wspinaczkę. Podejście od zachodu jest strome. Nie tak jak papieski na Chryszczatą, ale jest ostro. Kolejny odcinek wędruję na listę "DO ZJECHANIA". Przed samym szczytem mieliśmy małą przerwę bowiem Łukaszowi zepsuły się ... buty SPD. Jak wiadomo SPD to taka mała dewiacja, którą toleruję ale nie chcę w niej uczestniczyć ;), więc od dziś mam kolejny argument przeciw temu systemowi. W rowerze jest tyle do naprawiania, że jak miał bym ogarniać jeszcze buty to chyba bym się zajechał ;). Na szczycie Rotundy znajduje się cmentarz żołnierzy niemieckich z I wojny światowej.


Cmentarz na Rotundzie #1
Cmentarz na Rotundzie #1


Cmentarz na Rotundzie #2
Cmentarz na Rotundzie #2

Zjazd z Rotundy do Zdyni, na wschód był długi ale łagodny - jedynym problemem były spore ilości błota. Trochę nuda, ale ja się nie znam, bowiem cierpię na fetysz stromizny. Wielbicielom mocnych wrażeń polecam zjazd w kierunku zachodnim. Co ciekawe - na zjeździe minęliśmy grupę pieszych turystów, których w poniedziałek spotkałem na Jawornem. Pogrążeni w treking-melanżu mają za cel przejść cały Główny Szlak Beskidzki - dobra misja.

Rotunda od wschodu
Rotunda od wschodu

Kolejny etap to jazda asfaltem do Przełęczy Małastowskiej z ładnymi widokami na okolicę. Z przełęczy, szlakiem obok schroniska powróciliśmy na szczyt Magury i zaczęliśmy zjazd pasmem, szlakiem zielonym. Początek szlaku nadaje się jedynie na jazdę traktorem - ślady zwózki drewna i błoto po osie. Dalej jest już trochę lepiej, parę fajnych momentów ale ogólnie szlak dość lajtowy i ogromne ilości błota. Na przełęczy Żdżar byliśmy już konkretnie ufajdani. Dziś było więcej błota nawet niż ostatnio w Komańczy.

Łukasza za to błoto się nie ima
Łukasza i jego zastępczego roweru błoto imało się jakby mniej

Zamieniliśmy szlak na żółty i zaczęliśmy powrót w stronę samochodu. Przed Siarami trafiły się jeszcze fajne, techniczne sekcje po kamieniach oraz różana alejka, gdzie olbrzymi kolec przebił mi przednią dętkę. Po wyjęciu kolca powietrze zaczęło uciekać, na szczęście jakimś cudem udało się dojechać do samochodu. Trochę widoków na koniec:

Obocz (627 m.n.p.m)
Obocz (627 m.n.p.m)

A to już wszystko za nami
A to już wszystko za nami

Na bank - lepiej było by jechać dzisiejszą trasę w przeciwnym kierunku.
No i to by było na tyle. Trochę nawet pojechałem na tym urlopie. Jestem zadowolony. Ze strat w sprzęcie to tylko przebita dętka oraz dojechane do samego końca tylne klocki hamulcowe. Całkiem niezły bilans jak na 5 wyjazdów w ciężkich warunkach. Teraz czeka mnie przerwa w wyrypach, będzie okazja na złapanie oddechu. W sumie to nawet dobrze bo jestem trochę zmęczony, nie MTB ale tym cholernym błotem.

Video:




Komentarze
tmxs
| 20:17 sobota, 6 września 2014 | linkuj No niestety. Wycinka dość świeża, potem ciągnęli drzewa jakieś 1.5 km po szlaku. Szkoda.
sebol
| 20:12 sobota, 6 września 2014 | linkuj szkoda że odcinek zielonego został zepsuty przez jakieś traktorzyska, kłady i itp...jak ja byłem to były luksus...ale teraz większość lasów zniszczonych jest przez ty niszczycieli lasów..
tmxs
| 11:08 sobota, 6 września 2014 | linkuj Łukasz na sztywniaku z konieczności. Po tej wyrypie jeszcze bardziej docenił zalety full-suspenszyn :).

Cmentarzy z I wojny jest tam bez liku - no i oczywiście Szlak Cmentarzy z I Wojny Światowej.
yazoor
| 11:00 sobota, 6 września 2014 | linkuj Łukasz bez fulla w taki teren?Fajna trasa chciałbym ją przejechać choćby ze względu na mój konik - I Wojnę ŚWIATOWĄ, bo te tereny usiane są pomnikami i cmentarzami tego okresu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!