Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
48.20 km 30.00 km teren
03:53 h 12.41 km/h:
Podjazdy:1659 m
Rozbójnicy:

Góry GRUBO-wskie

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 13

Dziś wybraliśmy się na eksploracje Gór Grybowskich - najdalej wysuniętego na zachód pasma Beskidu Niskiego. Zastanawiam się czy to ich wysunięcie nie jest tak dalekie, że to już jest Beskid Sądecki? Geograficznych purystów tym razem proszę o udzielenie mi lekcji w komentarzach. Chętnie dowiem się czegoś nowego, tymczasem skupię się na tym, na czym znam się najlepiej czyli na mtb-melanżach. Na dzisiejszym ekipa dopisała - Łukasz, Seba i Paweł, w tak mocnym składzie nie jeździłem chyba od września. Jak wiadomo są to chłopy co lubią i wypić i zakąsić więc atmosfera była daleka od stypy. W dobrych nastrojach wyruszyliśmy z parkingu przy plebani w miejscowości Kąclowa. Początkowo szutrem w górę, a potem zielonym szlakiem na Jaworze.

W górę
W górę

Nasz pierwszy cel - Jaworze (882 m.n.p.m)
Nasz pierwszy cel - Jaworze (882 m.n.p.m)

Zielony jest mozolny, miejscami lekko stromy ale ogólnie dobrze utrzymany. Nie ma tu mowy o zniszczeniu przez zrywki i tym podobne pato - akcje. Ogólnie dziś cały dzień byłem pod wrażeniem jakości miejscowych szlaków. Na Jaworzu znajduje się 15-metrowa wieża widokowa. Choć to konstrukcja dość chybotliwa i z przeźroczystą podłogą, to widoki z niej są naprawdę warte wspinaczki. Generalnie miazga i polecam.

Wieża widokowa na, Jaworze
Wieża widokowa na, Jaworze

Widok z wieży #1 - północny wschód
Widok z wieży #1 - północny wschód

Widok z wieży #2 - pasmo Jaworzyny Krynickiej
Widok z wieży #2 - Radziejowa

Widok z wierzy #3 - pasmo graniczne
Widok z wierzy #3 - Lackowa

Widok z wieży #4 - wschód, Beskid Niski zachodni
Widok z wieży #4 - wschód, Beskid Niski

Widok z wieży #5 - północ
Widok z wieży #5 - północ

Widok z wieży #6 - Nowy sącz
Widok z wieży #6 - Nowy Sącz

Nacieszywszy oczy zjeżdżamy niebieskim do Patszkowej. Szlak jest miejscami zniszczony ale nie przez drwali, a przez siły natury. Jedyną trudność techniczną na nim stanowi walka z rynnami wyrzeźbionymi przez spływającą wodę. Jak "tańczysz" na krawędzi takiej rynny to prędzej czy później w nią wpadniesz, a wtedy amor ledwie wyrabia z wybieraniem tych kamuli.
Dalej jakieś 10km asfaltem i wbijamy na żółty szlak. Wiedzie on ponad 20km bezimiennym pasmem z kulminacją Koziego Żebra (888 m.n.p.m). Bo Beskid Niski ma 2 żebra i oba KOZIE  (hehe, to taki słaby żart tylko dla kumatych beskidników, wybaczcie). Przez pierwsze kilka km wydawało mi się, że to pasmo jest bardzo lajtowe. troszkę asfaltu, potem szutry i leśne drogi. Ładne widoki ale poza tym nic się nie działo.

Początek szutrowy
Początek szutrowy

Na żółtym szlaku
Na żółtym szlaku

Kamieniołom
Kamieniołom

Totalna nowość - Paweł robi SELFI
Totalna nowość - Paweł robi SELFI

Brama z .... elektrycznego pastucha
Brama z .... elektrycznego pastucha - nawet 29ner przejechał

Im wyżej tym było coraz więcej luźnych kamieni. Pierwsze strome wypychy i już wiedziałem, że dałem się zwieść. Dziś będzie GRUBO. Dotarliśmy do Koziego Żebra, które bezapelacyjnie wygrywa w moim osobistym rankingu na najmniej widokowy wierzchołek pasma w Beskidzie, a dalej się zaczęło. Zjazd na wschód - stromy i techniczny, szybko mnie pokonał - postawiło mnie bokiem. Daku jak to Daku- wyjaśnił wszystko. Dalej trochę spokoju aż do odcinka który prowadził na Czereszlę (877 m.n.p.m). Ja nie wiem co to ma być - wygląda jak ucieleśnienie koszmarnego snu znakarza szlaków. Jakieś 200 metrów stromej ściany, miejscami takie piony, że nie da się roweru nawet prowadzić, trzeba go nieść albo targać. Trudno mi to do czegoś porównać, może tylko papieski na Chryszczatą mógłby stanąć w te szranki. Jak kiedyś będę chciał spojrzeć śmierci głęboko w oczy to przyjadę to zjechać, do grobu zabiorę ze sobą klocki hamulcowe albo raczej to co z nich zostanie. 

Kiera nad głową!
Kiera nad głową!

Takie coś pozostawia trwały ślad w psychice. Po wdrapaniu się na ten wierzchołek zaczęła się zabawa. Było trochę szerokich zjazdów po luźnych kamieniach miejscami nawet stromych ale raczej szybkich niż technicznych. Zabawa przednia, niestety - wszystko co dobre szybko się kończy i tak w końcu dotarliśmy do Florynki skąd asfaltem do samochodów. Świetna jazda, dziś wszystko dopisało - przypomniały mi się najgrubsze melanże z 2014. Ostatnio mało jeździłem, bo oszczędzałem kontuzjowaną rękę. Efektem tego zupełnie nie czuję terenu, na podjazdach zamulam a na zjazdach mam pełne gacie, mimo wszystko jaram się. Dzięki Panowie za jazdę i "CHWAŁA KIEROWNIKOWI" hehe :).

1600 w pionie, chłopaki się cieszą, a ja pewnie walczę z odruchem wymiotnym ;)
1600 w pionie, chłopaki się cieszą, a ja walczę z odruchem wymiotnym ;)

Na koniec mała ciekawostka. Dla wielu to pewnie normalka ale ja rzadko kiedy mam okazję jeździć w grupie, gdzie więcej niż 1 osoba ma włączoną Stravę. Dziś miało ją 3 uczestników na 3 różnych telefonach, Strava oczywiście sprytnie "połączyła" nasze wysiłki ale indywidualne odczyty wyglądają ciekawie:

* Ja: 48.2 km / 1659 m w pionie
* Seba: 48.4 km / 1514 m w pionie
* Łukasz: 49.4 km / 1668 m w pionie

Można to tłumaczyć: telefon Seby stracił łączność z satelitą na Kozim, a Łukasz na jednym postoju jeździł w kółko krótki odcinek bo coś tam regulował przy rowerze. Mimo wszystko powyższe rozbieżności każą mi się poważnie zastanowić nad powrotem do licznika oraz użyciem altimetru. 



Komentarze
neurotic
| 13:40 środa, 27 maja 2015 | linkuj Każde wychodzenie ze swojej strefy komfortu wiąże się z różnego rodzaju kosztami. Ale tylko tak można zyskać coś wartościowego w poszczególnych sferach życia. Pisałam, że na razie tylko czytam o takich wyrypach, bo po prostu na tę chwilę mam okazję bujać się po bliższych terenach. Będzie okazja dalej, to ją wykorzystam. Techniką i kondycją będę się przejmować później ;)
tmxs
| 18:51 piątek, 22 maja 2015 | linkuj Nie mówię, że jest łatwo, tanio i że nie boli :). Różnego rodzaju koszta MTB-melanżu bywają wysokie. To takie ciągłe wychodzenie poza własną strefę komfortu więc bywa i strasznie. Z czasem to się staje swego rodzaju stylem życia. Tak jak piszesz - wymagana jest szczypta zacięcia. Coraz więcej ludzi w to się bawi - bez względu na płeć, wiek, kolor skóry czy wyznanie ;).
neurotic
| 13:07 piątek, 22 maja 2015 | linkuj Taaa, prawie uwierzyłam (i się rozmarzyłam), że kondycja i technika nie są przydatne w takim terenie :D. Nawet do pchania/wnoszenia roweru trzeba mieć jednak trochę siły (albo siłę pociągową :D). Ale przyznaję - dobra ekipa i trochę zacięcia może zdziałać cuda :) Nawet najgorszy teren da się wtedy przejechać,a najnudniejsza trasa może stać się całkiem ciekawa.
tmxs
| 13:00 środa, 20 maja 2015 | linkuj Mamy dar do pchania się w najgorsze ale to wszystko można pokonywać bez kondycji i techniki czego ja jestem najlepszym przykładem. Podstawa to dobra ekipa ;).
neurotic
| 09:47 środa, 20 maja 2015 | linkuj Zazdroszczę tych bieszczadzko-beskidzkich wyryp i widoków :) Braki w technice (no i jeszcze parę innych rzeczy) pozwalają mi jedynie czytać o takich wypadach.
Świetne ujęcie na zdjęciu drugim od końca - choć akurat takiego wypychu nie zazdroszczę :D
sebol
| 20:07 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj po płaskim można jeździć na Mazowszu ,a nie w okolicach Rzeszowa
tmxs
| 18:14 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj Nieźle. Co do dystansu nie jest tak źle, a co do przewyższeń to wychodzi, że najlepiej jeździć po płaskim ;).
miciu22
| 18:04 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj Już coś wiem: na 35 km- Strava zaniża o 1 km i -40 m przewyższeń.
miciu22
| 18:46 poniedziałek, 18 maja 2015 | linkuj Tak, tu się zgodzę, na 100 km, jakieś 100 m, ale, to od warunków zależy i różnie to wychodzi. Hmm, może, to Strava zaniża :D
tmxs
| 17:19 poniedziałek, 18 maja 2015 | linkuj Z tego co czytałem u kogoś na blogu to garmin zawyża przewyszenia względem Stravy :)
miciu22
| 13:49 poniedziałek, 18 maja 2015 | linkuj No trasa miodzio. Gps zaniża trochę względem licznika, ale sam licznik też nie pokazuje idealnie. Spróbuję kiedyś odpalić Garmina i Stravę jednocześnie, zobaczymy co wyjdzie :D
tmxs
| 08:19 poniedziałek, 18 maja 2015 | linkuj Wbrew pozorom merytoryczne komentarze są na tym blogu w cenie. A co do bramy to ja uważam, że powinna być już w Rzeszowie, wtedy moglibyśmy z czystym sumieniem mawiać "U nas w Bieszczadach ... " :).
dak
| 05:28 poniedziałek, 18 maja 2015 | linkuj Geograficznie to Beskid Niski, ale sytuacja jest podobna jak z granicami Bieszczad np. Z racji bliskości do Sącza zaliczają to do Sądeckiego, ale to turystycznie... tak jak Arłamów zaliczają w Bieszczady a brama jeszcze niedawno była w Lubeni:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!