Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.50 km 30.00 km teren
03:38 h 13.90 km/h:
Podjazdy:822 m
Rozbójnicy:

Gumowe żniwa czyli klasyczne przemyskie

Piątek, 18 marca 2016 · dodano: 19.03.2016 | Komentarze 8

Wychylam głębokiego klina i zastanawiam się co przyjdzie wcześniej - sen czy wena? Padło na to drugie, muszę więc opisać ten zabawny dzień. Warunki w wyższych partiach gór jeszcze takie sobie, więc ruszyliśmy dziś z Pawłem na moje ulubione pogórze. Planowaliśmy zwiedzić kilka obiektów należących do tzw. Twierdzy Przemyśl. Jest to zespół austryjackich fortów pochodzących z okresu I wojny światowej. Fortów (a raczej pozostałości) jest kilkanaście i są rozmieszczone wokół miasta, my celowaliśmy w te na południu. Trafił się w końcu jakiś ciepły dzień, więc zapowiadał się dobry trip - taki w sam raz na początek sezonu. Ruszyliśmy ze słonecznego prawie, że centrum miasta. Paweł dziś jechał na moim starym fulu. Jego nową maszynę dopiero spawają na Tajwanie. Ja natomiast przygotowałem się do tej wyrypy jak jakiś cygan-janusz. Ci co mnie znają, to wiedzą, ze ja na wryrypy zabieram sporo sprzętu - części i narzędzi. Dziś miałem ze sobą jedynie pompkę i multitoola. Nie wziąłem ani jednej dętki. Nie wiem na co liczyłem. Przyśniło mi się, że mam tubelesy czy jakieś inne omamy? Zdałem sobie z tego sprawę już przy samochodzie, ale wychodząc z założenia, że czasem to i bez zapasowej gumy można pojeździć bez konsekwencji nie zaprzątałem sobie tym głowy. Do czasu. Ale o tym później. 
Pierwsze kilometry wycieczki były mocno płasko-asfaltowe, na szczęście jechaliśmy z wiatrem, który dziś wiał dość mocno. Szybko dojechaliśmy do rezerwatu Skarpa Jaksamicka.

Widok ze skarpy w rezerwacie Skarpa Jaksamicka
Widok ze skarpy w rezerwacie Skarpa Jaksamicka

Stąd było już niedaleko do 1 z fortów - Salis Sogilo. O fortach dotychczas nie wiedziałem zbyt wiele. Zwiedzałem jedynie leżący na północy fort Werner, który jest przerobiony na muzeum. Muszę przyznać, że byłem dość zaskoczony rozmiarem ruin fortu pierwszego. Sporo tu tego i nawet dobrze zachowane. Jest nawet trochę podziemnych pomieszczeń, żałowałem, że nie miałem latarki.

Fort Salis Sogilo #1
Fort Salis Sogilo #1

Fort Salis Sogilo #2
Fort Salis Sogilo #2 

Fort Salis Sogilo #3
Fort Salis Sogilo #3 

Fort Salis Sogilo #4
Fort Salis Sogilo #4 

Można by tu spędzić sporo czasu, ale my mieliśmy trasę do objechania. Ruszyliśmy na południe, wzdłuż granicy. Po drodze mijaliśmy ruiny, kolejnych fortów: Cyków i Jaksamice ale z nich akurat zbyt wiele nie zostało. Wspięliśmy się także na Złotą Górę (257 m.n.p.m), z której fajnie było widać pas graniczny PL-UA.

Złota Góra #1
Złota Góra #1

Złota Góra #2
Złota Góra #2

Po kolejnym odcinku asfaltowym dotarliśmy do Fortu Łuczyce, położonym na wzgórzu o wysokości 278 m.n.p.m. Na prowadzeniu wojen kompletnie się nie znam ale ze wszystkich kompleksów odwiedzonych dziś ten wydawał mi się najtrudniejszy do zdobycia. Pagórek na którym się znajduje jest jakby wyspą wśród równiny.

Fort III Łuczyce
Fort III Łuczyce 

Stray dobry Force
Stary, dobry, skrzypiący Force 

Mieliśmy dziś naprawdę dobre warunki terenowe. Było sucho i trochę błota jedynie po dołach.
Po Łuczycach dalej mordowaliśmy czarny, forteczny szlak pieszy, tym raz do fortu artyleryjskiego Optyń. To kolejne dość rozległe ruiny na wzniesieniu z dobrze zachowaną tzw suchą fosą.

Fort Optyń #1
Fort Optyń #1

Fort IV Optyń #2
Fort IV Optyń #2

Po krótkim postoju jedziemy dalej. Jak już pisałem wyżej - to chyba pierwszy wyjazd w historii, że nie miałem zapasowej dętki. No i cóż takiego mogło mi się w ten piękny dzień w rower przytrafić? Oczywiście SZMATA NA PRZEDZIE! To już czwarta guma złapana przeze mnie na Pogórzu Przemyskim. Kiedyś nawet ustrzeliłem tu jednocześnie dublet. Nie wiem, czy złapałem tyle podczas tysięcy kilometrów wykręconych wokół Rzeszowa. Gdy coś takiego notorycznie się dzieje to można zacząć wierzyć, że jest się przeklętym, urodzonym pod złą gwiazdą. Naprawdę nie wiem jak odpędzić te złe moce. Skropił bym się spirytusem gdybym go miał. Pozostało splunąć przez lewe ramię i próbować zmierzyć się z problemem. Zapasowej dętki oczywiście brak. Paweł, też dobry majster, miał łatki ale nie miał kleju, więc nadawały się jedynie na gumę do żucia. Lokalna mieszkanka poproszona o pożyczenie butaprenu przyniosła nam coś co kazało nam się zastanowić czy zjechaliśmy aby na pewno po właściwej stronie granicy.

Zza wschodniej granicy

Niestety mimo najszczerszych chęci substancja z tubki nie chciała chwycić. Nie stwierdziliśmy także aby posiadała jakiekolwiek właściwości odurzające więc, jako zupełnie nieprzydatną, grzecznie zwróciliśmy ją właścicielce. Pozostało wziąć zapasową dętkę Pawła na koło 26" i założyć ją na 27.5". Na szczęście spasowała nawet bez problemu, nic tylko  pompować i jechać dalej.

Znienawidzona robota
Znienawidzona robota

Czekał nas szybki, szutrowy zjazd z widokiem na Przemyśl i wizyta w sklepie. Pogoda zaczęła się pogarszać, zachmurzyło się i wiało, a nas czekał długi podjazd na Wapielnicę (394 m.n.p.m) i kolejny fort - Helicha. Te ruiny były w zdecydowanie najgorszym stanie. Kiedyś strzelano tu z armat, dziś się tu chyba tylko wali po kablach.
 Fort VI Heliha #1
Fort VI Heliha #1

Fort VI Heliha #2
Fort VI Heliha #2

Z Wapielnicy zjechaliśmy zakręconym jak świński ogon szutrem i mieliśmy atakować kolejne, forteczne wzgórze - Prałkowską Górę. Mieliśmy, niestety przytrafiła się nam kolejna SZMATA - tym razem przód u Pawła. Ooooo losie zły, litości! Chłop mi własną dętke podarował, a teraz taki klops. Zacząłem mieć wyrzuty sumienia z powodu mojego nieogara. To wszystko przez zimę! I przez fatbajki! Jakieś szosy, wypożyczone rowery itp dewiacje sprawiają, że człowiek zapomina jak się uprawia szlachetne rzemiosło wyrypy. Szczęście w nieszczęściu tym razem dziurka okazała się na tyle mała, że dało radę jechać, co jakiś czas dobijając powietrza. Niestety Prałkowską Górę musieliśmy odpuścić. Zjechaliśmy do drogi krajowej i podjechaliśmy na Kruchel i Kopiec Tatarski, skąd rozpościera się fenomenalna panorama na miasto.

Panorama Przemyśla
Panorama Przemyśla

Panorama ta bije na głowę widoki na Rzeszów z Łanów, czy Tarnów z Góry Św. Marcina. Zrobiło się konkretnie zimno, pozostało zjechać asfalto-brukiem do auta i wracać do domu.
Uwielbiam Pogórze Przemyskie i Przemyśl jako miasto, ale chyba nie mógł bym tu mieszkać - koszta łatania dętek puściły by mnie z torbami. Trochę byłem sceptyczny co do trasy ale podobało mi się. Jak na początek sezonu było dobrze. Wyrypa w rzadko spotykanym stylu "wszystko w siodle", bez wypychów i dużych wartości przewyższeń ale nawet sponiewierała. Standardowo na przemyskim nie mogę polecić ani jednego zjazdu, ale przemyskie polecam na rower ogólno-turystycznie. Oczywiście tylko z tęgim zapasem dętek.





Komentarze
rszper
| 11:58 piątek, 8 kwietnia 2016 | linkuj strona północna twierdzy jest chyba najbardziej cywilizowana, za to super szutry ciągnące się po łysych wzgórzach (ale to jazda raczej szosowa);
najlepsze to to co widzieliście - część wschodnia i pd-wsch, ale i w samym mieście mają niezłą jazdę (park z wyciągiem narciarskim, traską trailową i na górze fort) - pozazdrościć.
neurotic
| 20:03 niedziela, 20 marca 2016 | linkuj To jakiś cud w takim razie, że ja przez 5 lat złapałam tylko 2 gumy. A, przepraszam - to nie cud, tylko wynik emeryckiego stylu jazdy :D
Z wszystkich fortów po polskiej stronie na mnie największe wrażenie robi właśnie Salis Soglio. Polecam również San Rideau (obok Arboretum Bolestraszyce), choć jeszcze nie byłam na nim po renowacji i być może fort jest już wygładzony, wymuskany itd.

Co do widoków, rzeczywiście, tak jak napisał miciu22, widoki z Zasania (z Winnej Góry) na stare miasto zdecydowanie ładniejszy :)

Tak na marginesie, fajnie tubylcowi czytać o Przemyślu :)
sebol
| 22:36 sobota, 19 marca 2016 | linkuj ja też miałem kiedyś tak nieprzyjemną sytuacje..też bez dętki tylko łatki miałem, ale za jednym jednym ustrzeliłem 5 dziur ..a miałem tylko 4 łatki..więc klops. Dobrze że pan z busa typu Marcel zabrał mnie bo bym butował 25 km do domu.
wilczek127
| 20:52 sobota, 19 marca 2016 | linkuj Co to dwa kapcie :D gdybym był wami tak łatwo by się nie skończyło, klątwa kapciowa pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie ;)
tmxs
| 20:30 sobota, 19 marca 2016 | linkuj Nie ale może to były jego strzykawki ;)
yazoor
| 19:15 sobota, 19 marca 2016 | linkuj A Szwejka nie spotkaliście?:P
tmxs
| 17:54 sobota, 19 marca 2016 | linkuj Tamta strona faktycznie też wygląda interesująco - może się wybiorę jak nakupię dętek na promocji ;).
miciu22
| 17:38 sobota, 19 marca 2016 | linkuj Na Przemyśl jest kilka takich punktów, ja byłem po przeciwnej stronie miasta i też widoki zajebiste.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!