Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
40.00 km 25.00 km teren
03:45 h 10.67 km/h:
Podjazdy:1240 m
Rozbójnicy:

Turbacz

Sobota, 21 maja 2016 · dodano: 22.05.2016 | Komentarze 2

Jeszcze się nie ogarnąłem po czwartkowej wyrypie, a tu trzeba jechać na następną. Piątek miałem bardzo ciężki, mogłem zapomnieć o regeneracji ale trzeba jeździć - to prawo sezonu i MTB melanżu. Tym bardziej, że plan był dość ambitny - zdobyć najwyższe wzniesienie Gorców - Turbacz, w drodze na który poległem rok temu. Dziś z Jackiem i Sebkiem, podobnie jak tego pamiętnego dnia - wyruszyliśmy z parkingu w Ochotnicy Dolnej.
Początkowo ciśniemy 15 km asfaltem. Goście nie byli specjalnie szczęśliwi :). Jakoś mi nie wierzą, że za cenę tego początkowego wysiłku nagrodą na koniec będzie zjazd pod sam parking. W końcu wjeżdżamy w teren i leśnymi drogami docieramy do czerwonego szlaku rowerowego na Turbacz i od razu rozpoczynamy wypych jego najbardziej techniczną sekcją. Zjazd tędy podczas burzy w zeszłym roku to był dla mnie jeden z najlepszych momentów sezonu 2015.

Tak się robi szlaki rowerowe w Gorcach. Prawie jak rzeszowskie DDRy
Tak się robi szlaki rowerowe w Gorcach. Prawie jak rzeszowskie DDRy

Po wypychu mamy dość ładny widok na Tarty, niestety - humor psują nam ciężkie deszczowe chmury, które nadeszły z zachodu. W pewnej chwili wyglądało na to, że ulewa dopadnie mnie dokładnie w tym samy miejscu co rok temu czyli na Kiczorze (1282 m.n.p.m). Już miałem złorzeczyć na okrutny los, na szczęście niebo wytrzymało i mogliśmy ruszyć dalej. 

Burzowy światłocień
Burzowy światłocień

Jezioro Czorsztyńskie
Jezioro Czorsztyńskie

Wypychanko
Wypychanko

W końcu podjeżdżamy pod schronisko. Jakiś pieszy turysta obserwując mnie jak męczę wora na młynku mówi do drugiego: "Co za katorga. To chyba trzeba lubieć". O wypraszam to sobie Panie Kolego! Lubię to gdy barman leje mi podwójną wódkę. Moja relacja z MTB to coś znacznie poważniejszego. Oczywiście zachowałem swoje zdanie dla siebie. Ludzie i tak nie zrozumieją.
W schronisku na Turbaczu tłumy i wielu rowerzystów. Nie czułem się tam zbyt dobrze. Czas oczekiwania na ciepły obiad to godzina, więc jemy tylko po kawałku ciasta pod herbatkę. Ze schroniska ruszamy na sam szczyt, który jest stąd o rzut beretem i kawałek fajnego szlaku.

Schronisko na Turbaczu
Schronisko


Szlak na Turbaczu
Szlak na Turbaczu

Ja i moi koledzy na Turbaczu. Być może wyglądają na porządnych obywateli i poważnych biznesmenów ale w rzeczywistości to rowerowi bandyci, nieczuli na piękno sztuki i natury. Jeśli spotkasz ich kiedyś na szlaku nie oczekuj z ich strony niczego
Ja i moi koledzy na Turbaczu. Być może wyglądają na porządnych obywateli i poważnych biznesmenów ale w rzeczywistości to rowerowi bandyci, nieczuli na piękno sztuki i natury. Jeśli spotkasz ich kiedyś na szlaku nie oczekuj z ich strony niczego dobrego

Szybko wróciliśmy pod schronisko. W planie był zjazd zielonym szlakiem do Nowego Targu ale wiszące nad miastem burzowe chmury, nadciągające z tego kierunku tłumy turystów i późna godzina zniechęciły nas do tego. Skracamy więc trasę i jedziemy od razu w kierunku Gorca.

Startujemy ze schronu
Startujemy ze schronu

Lecimy na hale
I lecimy na hale

Do Jawrozyny Kamienickiej mamy szlak rowerowy - szeroką drogę leśną oraz rowerowe "ułatwienia" zainstalowane przez ekipę parku narodowego. Polega to na tym, że na niektórych odcinkach położone są drewniane belki co 15 cm, a w przerwy między nimi nasypano gruzu. Położyć metalowe szyny i były by tory kolejowe. Opnie na temat tego innowacyjnego sposobu budowania ścieżek rowerowych są mocno podzielone, ale ja myślę, że zrobiono to przyszłościowo i kiedyś będzie można zwiedzać Gorce drezyną.

Parkowe ułatwienia
Parkowe ułatwienia

Szlakiem rowerowym dotarliśmy na widokową polanę w okolicy Jaworzyny Kamienickiej. Widać stąd kawał Gorców, a nawet wzniesienia Beskidu Wyspowego.

W oddali Gorc (1228 m.n.p.m)
W oddali Gorc (1228 m.n.p.m)


W oddali Beskid Wyspowy
W oddali Beskid Wyspowy

Jaworzyna Kamienicka (1288 m.n.p.m)
Jaworzyna Kamienicka (1288 m.n.p.m)


Opuszczamy szlak rowerowy i jedziemy dalej pieszym na granicy parku narodowego. Spotykamy grupy turystów, a nawet endurofców. Ewidentnie Gorce najlepiej jest zwiedzać na tygodniu i poza sezonem, żeby uniknąć tego tłoku. Niedaleko za Jaworzyną jest bardzo fajna i naprawdę długa sekcja korzenna. Rewelacja. 

Korzennie
Korzennie

Poza tym mamy tu fajne parę kilometrów jazdy drogą leśną, trochę zjazdów i podjazdów, trochę błota. MTB bez spiny. Docieramy w okolice Gorca, ale sam wierzchołek odpuszczamy. Ruszamy podjazdem do studenckiej bazy namiotowej, gdzie Jacek udziela nam lekcji uphilu :). Dojeżdżamy do zielonego szlaku, którym zjazd miał nas zaprowadzić prawie pod sam parking. Dużo sobie obiecywałem po tym szlaku. 8km i jakieś 650 metrów w dół, na forach piszą, że to klasyka Gorców. Tym czasem początek zjazdu wygląda bardzo źle - szeroka droga gruntowa. Jakoś bez zajawki ten zjazd, wolimy podziwiać widoki. Na znak protestu Bandit proponuje zjechać ten odcinek tyłem.

Lipa na zielonym
Lipa na zielonym, tym mamy zjeżdżać z 1000 m.n.p.m?????

Wieża widokowa na Gorcu
Wieża widokowa na Gorcu

Gorczańskie hale
Gorczańskie hale


A co było dalej? Rety .. co było dalej!  Dawno nie jechałem takim syfem. Jest stromo i szeroko ale szlak przypomina jeden wielki, leśny śmietnik - kupa gałęzi, błota, liści i gruzu. Wszystko w rynnie powstałej po zwózce drzewa. Zjeżdżając to czułem się jak pusta butelka po alkoholu zrzucona do zsypu na śmieci z 10 piętra w wieżowcu. Muszę przyznać, że Bandit szarżował w to wszystko jak wściekły bulterier. Miło było patrzeć jak robi tę robotę. Gdyby jeszcze jadąc wulgarnie ubliżał kolejnym fakersonom wtedy te sterty głazów rozstępowały by się przed nim jak Morze Czerwone przed izraelitami. Było sporo walki, alej największym problemem były drzewne odpady pozostawione na szlaku przez drwali. Do tego dochodzi fatalne oznaczenie. Może inaczej bym oceniał ten szlak gdyby było sucho .... ale chyba NIE! Za takie coś muszę ocenić go na ZERO flaszek w mojej alko skali. Jak na zjazd z takiej wysokości to straszny zawód. Pozostało mi jedynie przeprosić kolegów albo nawet i widzów przed telewizorami. Gdzieniegdzie tę fatalną drogę zrywkową da się objechać cudownymi fragmentami singla - może to są jakieś pozostałości z czasów gdy ten szlak naprawdę był klasykiem. Nie wiem. Dzisiaj nie mogłem doczekać się jego końca. Gdy w końcu dotarliśmy do asfaltu czułem ulgę.
Niewątpliwie był to dobry dzień w górach z dobrymi chłopaczynami. Turystycznie było ciekawie, zjazdowo pozostał niedosyt. Podobno całe Gorce są właśnie tak rozwalone. Mimo wszystko na bank tu kiedyś wrócę, ze względu na wspaniały klimat iglastych lasów, których próżno szukać na południowym Podkarpaciu.





Komentarze
MUZYKSS
| 16:55 poniedziałek, 23 maja 2016 | linkuj nie mój dzień więc dla mnie wyszło w idealnie
yazoor
| 07:25 poniedziałek, 23 maja 2016 | linkuj Dla mnie super wyrypa. Fakt, zjazdowo mogło by być lepiej ale klimat Gorców i piękne widoki to wszystko rekompensuje :D. Ten fragment czerwonego co podchodziliśmy jest chyba najlepszą opcją na zjazd, a sekcje korzenne jeszcze mi się śnią po nocach :))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!