Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
32.84 km 24.00 km teren
03:44 h 8.80 km/h:
Podjazdy:1370 m
Rozbójnicy:

Powrót do Niedźwiedziej Doliny

Sobota, 2 czerwca 2018 · dodano: 04.06.2018 | Komentarze 3

Miałem w ten weekend inne cele rowerowe, niestety pogoda rozdała karty po swojemu. Po analizach meteorogramów i symulacji radarowych wyszło, że największe szanse na uniknięcie burzy mamy w Cisnej w Bieszczadach. Cały tydzień nastawiałem się na inny zakątek Polski i zamiana planów była mi zupełnie nie w smak ale cóż zrobić. Skoro już Biesy w długi weekend to trzeba wybierać szlaki niszowe więc zdecydowałem się na wariacje na temat starej wyrypy po tzw Trójkącie Bieszczadzkim. Sama Cisna była dziś zawalona autami i ludźmi bo odbywał się tu jakiś maraton, my za to startowaliśmy z kompletnie pustego leśnego parkingu w Niedźwiedziej dolinie. Ślady w błocie przy podjeździe na Falową (968 m.n.p.m) szybko przypomniały nam w jakim zakątku Polski się znajdujemy.

Zwierzyna
Zwierzyna

Smerek (1222 m.n.p.m)
Smerek (1222 m.n.p.m)

Falowa od tej strony jest naprawdę szybko osiągalna. Na tym wyjeździe głowę psuł mi fakt, że pierwszy raz od 3 lat zapomniałem zabrać ochraniaczy na kolana. Czułem się przez to trochę nagi ale szybko przywykłem. Kiedyś tak się jeździło, choć to były inne czasy i inny poziom "FUCK THE WORLD" jak to się mówi w Bronxie. Jakoś nie myślałem o tym za dużo na zjeździe z Falowej. O dziwo na samym końcu szlaku napotkaliśmy grupę turystów - trochę szok - nie spodziewałem się, że ktoś tu chodzi. Sam zjazd mnie nie zawiódł, jest naprawdę dobry. Jednak trochę mi się chce śmiać jak czytam swój stary opis tego zjazdu - jaka to była ciężka walka wtedy. Dziś ten szlak wydał mi się taki raczej dość prosty. Od tamtej wyrypy przejechało się już trochę, ale nawet nie wybiegając pamięcią daleko wstecz - ostatnie ciężkie boje na Ćwilinie czy w paśmie Policy to było jednak kilka poziomów wyżej jeśli chodzi o skalę trudności. 
Atakujemy Łopiennik od północy. Duchota okrutna, w oddali słychać grzmoty ale w końcu jesteśmy na szczycie. 

Na Łopienniku
Na Łopienniku

Widok z Łopiennika nigdy nie zachwycał
Widok z Łopiennika nigdy nie zachwycał

Zjeżdżamy czarnym do Dołżycy. Wszędzie oznakowania Biegu Rzeźnika, który dziś się tu odbywał. Przez nie prawie gubimy drogę, ale przy okazji zauważam oznaczenia jakiegoś nieznanego mi szlaku gminnego, który wspina się na Łopiennik po południowym zboczu. Kiedyś trzeba będzie to przetestować. Nie spotykamy tu dziś o dziwo żadnych turystów. Sam zjazd podobnie jak z Falowej - jest naprawdę dobry ale w porównaniu do wspomnień sprzed lat - przychodzi mi dość łatwo. Te wszystkie przejechane w międzyczasie perci, oesy-3 itp wynalazki naprawdę potrafią zmienić perspektywę. Mimo wszystko naprawdę jaram się tym zjazdem i na dole jestem zadowolony. 
Jedziemy do Cisnej. Bieg się już chyba skończył o czym świadczy wiele osób poruszających się po okolicy niemalże na czworaka.  Robimy zakupy, siedzimy w barze, zastanawiamy się czy rozwój konwekcji umożliwi nam dopełnienie trójkąta czyli zjazd z Jasła. Wygląda na to, że tak - więc ruszamy. Niestety w ciągu 20 minut pogoda zmienia się diametralnie, słońce znika, zaczyna kropić i grzmieć. Odpuszczamy Jasło, zamiast tego kierujemy się szlakiem gminnym na niedawno wybudowaną wieżę Jeleni Skok na wzgórzu Mochnaczka (777 m.n.p.m). Od tej strony szlak jest nawet dość stromy ale to w większości droga leśna. Sama wieża jest solidna, widoki z niej ciekawe choć dziś zepsute przez pogodę, która ewidentnie popełniła dziś błąd, hehe. Trzeba się szybko ewakuowoać.

Wieża widokowa Jeleni Skok
Wieża widokowa Jeleni Skok

Pod wieżą
Pod wieżą 

A na Jaśle pucówa
A na Jaśle pucówa 

Decyzja o odpuszczeniu Jasła była jak najbardziej słuszna - cała góra spowita w burzowej chmurze. Pogoda miała też dobrą stronę - przy słonecznej to miejsce jest oblegane przez turystów.  Dziś szlak prowadzący do Cisnej mieliśmy pusty - turystów spotkaliśmy dopiero na dole. Nie spodziewałem się po zjeździe stąd niczego wielkiego ale jest spoko - w większości to typowy, bieszczadzki singiel z odrobiną korzeni i kamieni, miejscami nad stromym urwiskiem. Pod koniec leśnicy zrobili 3 razy schody po kilkanaście stopni - ale spokojnie do zjechania na rowerze. W połowie zjazdu czekała nas ściana - ale tym razem nie chodzi o stromiznę, a o ścianę deszczu bo burza w końcu nas dojechała. Całkiem przemoczeniu wracamy do baru.

Deszcz w Cisnej
Deszcz w Cisnej 

Kurtkę deszczową zostawiłem oczywiście w samochodzie :). Pozostaje poczekać aż deszcz trochę przystopował i dopedałować te parę km do auta. Starym zwyczajem deszcz ustał zupełnie jak tylko otworzyłem drzwi do kabiny :). Niby niedosyt bo nie przejechaliśmy całej trasy, ja jednak jestem zadowolony bo 2 zajebiste zjazdy i jeden dobry przy takiej niepewnej pogodzie to majątek.



Komentarze
tmxs
| 19:15 poniedziałek, 4 czerwca 2018 | linkuj @Yazoor - to nie skilsy tylko lepszy rower ;D

@HerrSpiegelmann - najbardziej frustruje mnie, że cały tydzień roboczy na niebie nie było prawie ani jednej chmurki, a na weekend pucówa.
HerrSpiegelmann
| 18:37 poniedziałek, 4 czerwca 2018 | linkuj Szkoda, że pogoda popsuła plany. Do Cisnej z Rzeszowa jednak macie kawałek drogi więc zawsze szkoda skracać taką wyrypę. Ale fajnie, że dało się cokolwiek pojeździć.
yazoor
| 15:29 poniedziałek, 4 czerwca 2018 | linkuj Nie ma co wierzyć tym wszystkim meteo bo w górach to jest loteria pogodowa. Fajne te Biesy nie powiem a ślad misia potęguje wrażenie. A Twoje skilsy zjazdowe to już chyba wysoka półka:D.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!