Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
22.24 km 0.00 km teren
01:08 h 19.62 km/h:
Podjazdy:209 m

Wicher dął

Środa, 15 stycznia 2020 · dodano: 15.01.2020 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
17.62 km 0.00 km teren
01:00 h 17.62 km/h:
Podjazdy:250 m

Pierwsze śliwki, robaczywki

Niedziela, 12 stycznia 2020 · dodano: 13.01.2020 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
12.72 km 12.72 km teren
01:23 h 9.20 km/h:
Podjazdy:434 m

Ciężkiej pracy owoce

Niedziela, 1 grudnia 2019 · dodano: 13.01.2020 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
5.00 km 5.00 km teren
01:00 h 5.00 km/h:
Podjazdy: m

Jesień, czas grabienia liści

Sobota, 16 listopada 2019 · dodano: 18.11.2019 | Komentarze 0

Dawno tu nic nie pisałem. Jeżdżę, ale już w innej formie niż ostatnimi latami. Stąd takie śmieszne dystanse tu wpisuję. Czasem nawet nie włączam stravy. Ogólnie to zarobiony jestem, grabie liście w "ogródku". Listopadowa aura sprzyja, w lokalnych lasach pod osłoną nocy wyrastają niespodziewanie prawdziwe bengery.


A tydzień temu "ogródek" to wizytował nawet sam rzeszowski rezydent gangu krakowiaka i sprawdzał przyczepność na wymagających winklach Borixona.




Dane wyjazdu:
23.85 km 23.00 km teren
02:30 h 9.54 km/h:
Podjazdy:768 m

Wielkie dzieło odbudowy Cypla Bandytów

Niedziela, 22 września 2019 · dodano: 24.09.2019 | Komentarze 2

TEJ SIŁY JUŻ NIE ZATRZYMACIE. WSZYSTKICH NAS NIE ZAMKNIECIE.




Dane wyjazdu:
9.14 km 9.14 km teren
00:45 h 12.19 km/h:
Podjazdy:244 m
Rozbójnicy:

Loam popołudniu

Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 09.09.2019 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
39.84 km 25.00 km teren
04:56 h 8.08 km/h:
Podjazdy:1634 m
Rozbójnicy:

Mały

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 19.08.2019 | Komentarze 2

Udało się wyrwać na kolejną wyrypę, w ten długi, sierpniowy weekend. Co roku próbuję przynajmniej raz odwiedzić rejon górski w jakim jeszcze nigdy nie byłem. Tym razem wypadło na Beskid Mały. Jakoś nie było mi tu po drodze, zawsze go objeżdżałem. Na niewielki rekonesans Małego ruszyliśmy z Pawłem z miejscowości Rzyki koło Andrychowa. Podjeżdżaliśmy początkowo "Szlakiem Białych Serc" ale szybko nas znudził i przeraził mnogością podążających nim turystów, więc daliśmy się skusić na podejście wypatrzonym w krzakach, motokroswym dzikusem. Oczywiście nie obyło się bez wypychu po stromej ścianie przez krzaki, ale dość szybko dotarliśmy pod schronisko Leskowiec, skąd na sam Leskowiec (918mnpm) jest już bardzo blisko. 

Schronisko Leskowiec
Schronisko Leskowiec

Bo krótkim relaksie w ciekawym punkcie widokowym, oraz spotkaniu z endurowcem w skarpetach w różowe serduszka, ruszyliśmy w dalszą drogę czerwonym szlakiem na południowy zachód. Szlak ten ma nawet kilka fajnych momentów.

Miejscami było ciekawie

Takie beztroskie pasmowanie trwało aż do rozdroża Anula, w okolicy Łamanej Skały. Stąd wybraliśmy się nieoznakowaną, wąską ścieżką w kierunku Groty Komonieckiego. Muszę przyznać, że był to bardzo ciekawy zjazd. Bardzo wąska, techniczna ścieżynka, ze sporą liczbą uskoków. W drugiej części, po przekroczeniu szutrówki zjazd jest naprawdę srogo nachylony. Było lekko mokro i w jednym miejscu leciałem już tak, że nie było opcji zatrzymać się bez konkretnego przyziemienia. 

Miejscami było stromo
Miejscami było stromo
HOOOPA
HOOOPA

Oj warto zrobić ten zjazd będąc w Małym, choćby i dlatego, ze grota do której prowadzi jest dość ciekawym miejscem. Nie spotkałem jeszcze podobnego w Beskidach. Dobre miejsce do biwakowania, posiada również wbudowany prysznic. Można go wypatrzeć na poniższym zdjęciu:

Grota Komonieckiego
Grota Komonieckiego

Powracamy na pasmo i dalej lecimy na zachód. Mijamy wyciąg Czarny Groń, docieramy do Potrójnej (883mnpm), która jest ciekawym miejscem widokowym, trochę o połoninowym klimacie.

Czarny Groń
Czarny Groń
Relaks na Potrójnej (883 mnpm)
Relaks na Potrójnej (883 mnpm) 

Dalej już odpalmy TrialForks i podążamy szlakiem lokalnych dzikusów wytyczonych przez miejscowych enduro-patoli. Na pierwszy ogień idzie Jawornica DH. Początek zawalony drzewami ale dalej jest już całkiem spoko, mimo zalegających gałęzi. Poziom trudności niebieski, więc nie oczekiwałem tu niewiadomo czego, ale muszę przyznać że to była dość przyjemna zwózka w dół. 
Następnie wracamy w rejony Potrójnej.

Gołębiówka
Gołębiówka

Atakujemy zjazd "Potrójna Upper". Piękna, dzika wąska ścieżka, w klimacie wcześniejszego zjazdu do groty. Polecam! Następnie zjeżdżamy "Potrójna Lower" - też całkiem spoko, ale jednak już poziomo niżej niż poprzednie zjazdy. Mieliśmy jeszcze raz atakować Leskowiec, żeby zjechać czarnym szlakiem pieszym ale trochę ciśnie nas czas, więc kończymy wyjazd. Trip dość lajtowy, ale było parę momentów, że dał popalić zarówno w górę jak i w dół. Mały zaliczony, było ciekawiej niż się spodziewałem, może kiedyś tu wrócę. Fajnie, że w końcu udało się zgrać ze Stylemem na wspólny wyjazd, bo po tylu latach wspólnych melandży jakoś nam w tym sezonie nie po drodze :D.

Dane wyjazdu:
16.87 km 16.87 km teren
01:50 h 9.20 km/h:
Podjazdy:437 m

Mój drugi dom, cypel i kamieniołom

Czwartek, 25 lipca 2019 · dodano: 25.07.2019 | Komentarze 0

Cypel niestety nadal pod okupacją. Ale że na kamieniołomie spotkam typa na specu enduro z Wrocławia to się nie spodziewałem ....



Zacząłem sobie krążyć wokół kamieniołomów i znalazłem nowe miejsce, które ochrzciłem Wąwozem Bandytów - wąwóz, po obu stronach którego jest wiele stromych ścianek wyjeżdżonych przez mx-y. Raczej ciut mniejsze i mniej hardkorowe niż te na cyplu ale jeśli remont cypla będzie się przedłużał, to nie wykluczone, że będę tu gościł częściej.





Dane wyjazdu:
75.21 km 50.00 km teren
06:00 h 12.53 km/h:
Podjazdy:3812 m
Rozbójnicy:

Bielsko-Biała parano

Sobota, 20 lipca 2019 · dodano: 23.07.2019 | Komentarze 0

Duże miasto w objęciach całkiem sporych gór. Endurowcy na rogu każdej ulicy. Tego miejsca nie da się pomylić z żadnym innym. Bielsko Biała, agentura Enduro Trails. Przybyłem tu kolejny raz. Ja, stary agenturowy wyjadacz przywiozłem dziś ze sobą dwóch zawodników dość dziewiczych w tym temacie - Łukasza i Michała. Niech się zdeprawują. Około 9 cudem zajmujemy ostatnie bezpłatne miejsce parkingowe pod bielskim ośrodkiem sportu i rekreacji i rozpoczynamy przygotowania do przygody. Chłopcy maję ewidentnie tremę debiutantów, boją się czy dadzą radę, czy podołają. Staram się podnosić ich na duchu. Będziemy tańczyć!

Goście ogarniają się w krzakach

Koło 9:30 jesteśmy pod kasami kolejki i kupujemy niemiłosiernie drogie bilety na 6 przejazdów. Jedziemy do góry. Dzielę wagonik z 2 paniami, które jadą na mszę na Klimczoku. Gawędzimy sobie o jeździe rowerem po górach. Jedna z pań oferuje, że się za mnie pomodli. No cóż, jeśli na Dziabarze będzie mokro jak w tamtym roku to każda pomoc może się przydać. Zbieramy się na górnej stacji i atakujemy Rock'and'Rolle. Nigdy nie byłem fanem tego szlaku i dzisiejszy zjazd tego nie zmienia. Ale o R'n'R napiszę jeszcze potem. Na Koziej Górze atakujemy Stary Zielony.
Stary Zielony
Ten szlak to prze-sztos i leci się nim wspaniale, ale pod koniec chyba trochę film mi się urwał, bo zaliczyłem 2 gleby w odstępie kilkunastu sekund. Ważne że na końcu w jednym kawałku. Wracamy pod stację a tam kolejka po bilety na zewnątrz budynku, wygląda na godzinę stania. Teraz goście rozumieją czemu ich tak poganiałem rano na parkingu. Naprawdę warto kupić bilet przed godziną 10. Przeciskamy się prosto na peron. Tym razem dzielę gondolę z grupą nerdów-historków, wysłuchuję dyskusji na temat wojen punickich. W tym Bielsku to zawsze jakieś nowe doświadczenia. Na górze tym razem olewamy tę starą rurę Rock'nRoller i atakujemy największą gwiazdę tego przybytku czyli Dziabar.
Dziabar
Dziabar nie zawodzi. I choć potrzebuję powtórki, żeby czysto zjechać ściankę to po takie zjazdy tu przyjechałem. Z Dziabara klasycznie atakujemy Dębowiec. Na tym zjeździe jakiś czeski frik dosiadający (C)zeskiego (T)aniego (M)etala obejżdża nas trzech jak dzieci. Zamieniamy na dole parę słów. Pozytywny świr. Tymczasem pod stacją kolejki już nie ma kolejki po bilety, jest za to kolejka rowerów aż pod same kasy. Stoimy tym razem naprawdę długo i już mnie to zaczyna męczyć. Wracamy na górę i tu kończymy z klasyką w strefie komfortu. Czas na dzikie eksperymenty. Szyndzielnia to nie tylko Enduro Trails ale też kilka nielegali. Z pomocą TrailForksa odnajdujemy jeden z nich - nazywa się Borsuk i przez wielu jest uważany za najlepszy zjazd z Beskidzie Śląskim. Lets Fred! Trudno mi coś sensownego napisać. NIE POLECAM ĆPANIA ALE TA ŚCIEŻKA JEST JAK DŁUGA, KRĘTA WSTĘGA NAJLEPSZEJ JAKOŚCI KOKAINY ROZSYPANA NA PÓŁNAGIM CIELE PANNY SZYNDZIELNI! Serio byłem w szoku. Nie wiem kto to zbudował ale propsy dla niego. Jakiś Michał Anioł wśród trail-builderów. Zjeżdżając każdy metr tego szlaku ma się wrażenie że obcuje się z czymś pieczołowicie dopieszczonym w najdrobniejszych detalach. Odlot totalny. Pozycja obowiązkowa w tym rejonie. Zjazd wyrzuca troszkę daleko od stacji kolejki, prosto przy barze z pieczoną kiełbasą.
Kiełbasa

No to jesteśmy na półmetku. Kolejny wjazd do góry, wagonik dzielę tym razem z rowerzystami, którzy są tu pierwszy raz i chyba lekko się pogubili. Atakujemy kolejny raz Dziabara, tym razem golę go na raz, bez najmniejszych problemów. Po suchy jednak jest to dość łatwy szlak. Borsuk się gosciom podobał, to zabieram ich na kolejnego dzikusa - Cyberniok DH. Jedna z najstarszych linii w tej okolicy. Mocny fizol pełen dziur i korzeni. Na uwagę zasługuje kilkudziesięciometrowy rock-garden, jeden z najdłuższych jakim jechałem. Fajny zjazd, jednak Borsuk lepiej trafił w moje gusta. Podjeżdżamy kolejką 5 raz.
Kolejkowe akcje #2
Kolejka była nawet do zjazdu
Kolejka do zjazdu

Mój rower jedzie tym razem wagonikiem serwisowym, więc jest nas w gondoli 5 endurowców :D. O ile jeżdżąc z turystami pieszymi miałem dziś luźny klimat, uśmiechy i gadki szmatki to w wagonie pełnym endurowców panuje kompletna cisza. Każdy patrzy na drugiego jak by go chciał zaciukać maczetą. Bałem się, że któryś wysadzi się schowanym pod jerseyem pasem szahida. Dopiero prawie na samej górze jeden lokales coś tam zagadał i wymieniliśmy opinie na temat paru zjazdów. Wysiadając czułem ulgę, że mnie nie okradli ani nie zgwałcili. Tym razem chcieliśmy zjechać coś z Koziej Góry, więc musimy zaliczyć najpierw śmierdzącą Rock'nRolle. Na Koziej wybieram Kamieniołom, ostatni z poważnych szlaków tutaj, który jeszcze nie jechałem. Tak wiem - od tego roku jest jeszcze ta cała Sahaira ale jej nie liczę bo to jakieś floł-gówno, widziałem to padło z okna gondoli. Kamieniołom to szlak czarny i musze przyznać, że to się czuje. Szlak zgodnie z nazwą jest pełen wielkich głazów. Fizycznie bardziej wymagający od Dziabara. Jest tu jedna dość strasznie wyglądająca ścianka ale jakoś z pomocą siły modlitwy turystek na Klimczoku udało mi się to zjechać. Interesujący szlak. Chętnie jeszcze kiedyś tu zatańczę.

Michał już się oswoił ze stylem jazdy po agenturze
Na Kamieniołomie
Jakiś menel

Czas na szósty wjazd na Szyndzielnie. Tym razem siedzę w gondoli sam. Jestem już dojechany, ucinam sobie drzemkę. Śnią mi się enduro-blogerki w bikini. A może to nie był sen? Na ostatni zjazd wybieramy najszybsze kombo Dziabar+Gondola. Rok temu ostatni zjazd po Dziabarze był w moim wykonaniu festiwalem głupoty. Tym razem chyba ta drzemka mi pomogła, bo Dziabara zjeżdzam spokojnie i pewnie. Zmęczenie dopada mnie dopiero na Gondoli, która od czasu jak podłączyli pod nią tą całą Sahairę, wygląda jak po bombardowaniu. No ale sprowadza nas szybko do samochodu i tak kończymy dzisiejszy melanż.
Co do dzisiejszego dnia to z jednej strony ojeździłem się naprawdę w spód po zajebistych szlakach. Jechane było: 3x Dziabar, 2xR'n'R, 1x:Borsuk, Dębowiec, Gondola, CyberniokDH, Kamieniołom, Stary Zielony.  Z drugiej strony te akcje przy kolejce, tłumy i hałas mega mnie męczyły i irytowały. Przy okazji zdiagnozowałem największy problem Enduro Trials. Nie jest nim wcale Twister, bo tego brzydala spokojnie można ignorować i nim nie jeździć. Problemem jest ta śmierdząca Rock'nRolla. Jak ktoś przyjeżdża i chce pojeździć z wyciągu trasy z Koziej Góry to jest na nią skazany. Dla mnie to ten zjazd jest męczący psychicznie ale też fizycznie. I to bardziej niż Dziabar i Kamieniołom ze względu na prędkości jakie się tu osiąga. Szkoda tracić tu sił. Jazda po niej ryje mi beret i dopóki nie zrobią jakiegoś alternatywnego dla niej naturala to chyba do Bielska nie wrócę. Ewentualnie jedynie po to by jeździć Borsuka. Bo Borsuk to najlepszy szlak.


Dane wyjazdu:
13.33 km 13.33 km teren
01:17 h 10.39 km/h:
Podjazdy:408 m
Rozbójnicy:

Raport z oblężonego cypla

Wtorek, 16 lipca 2019 · dodano: 16.07.2019 | Komentarze 0

Wycinka na cyplu trwa. Zaczęli już usuwać ścięte drzewa. To mnie cieszy bo ałem się, że to będzie leżeć miesiącami. Widzę szansę, że się szybko wyniosą i odzyskam mój drugi dom. Tymczasem pojeżdżone po kamieniołomie co zakończyło się rozwaloną oponą w Marinie. Ale wcześniej Paweł zdążył ogolić tzw. "czelendż Wilczka" :).