Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
61.00 km 45.00 km teren
05:40 h 10.76 km/h:
Podjazdy:1386 m
Rozbójnicy:

Za jedną taką wyrypę oddał bym wszystkie szosy świata i dołożył fatbajka

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 7

Jakie jest twoje ulubione pogórze? Jest to jedno z pytań, na które ciężko mi odpowiedzieć. Równie dobrze mógłbym zapytać czy wolę Beskid Niski czy Bieszczady? Albo co wolę - bimber czy kiełbasę? Ostatnio się nad tym zastanawiałem i wyszło mi, że najbardziej lubię Pogórze Przemyskie. To ciekawe, bo wszystkie moje wycieczki w te rejony charakteryzują się:
* tym, że nie jestem w stanie polecić tu z czystym sumieniem ANI JEDNEGO zjazdu
* tym, że wyrypy kończą się tęgimi batami od natury - nigdy nie udało mi się przejechać całej zakładanej trasy
* tym, że zawsze ktoś przebija dętkę (a czasem nawet i cztery)
Co więc jest takiego wyjątkowego w tym pogórzu? To, że jest piękne i dzikie. To chyba wystarczy, żeby wybrać to pogórze na cel pierwszej wyrypy w 2015 roku. Wyrypy na którą czekałem 125 dni. Poza tym właśnie teraz, gdy na wysokościach powyżej 700 m.n.p.m leży śnieg, a wybudzone, bieszczadzkie niedźwiedzie szukają zaczepki, pogórza są dobrym miejscem do jazdy. Na taką wycieczkę zgadałem się z Sebastianem, trasa była jego pomysłu, ja ją nieznacznie zmodyfikowałem by zminimalizować liczbę rzecznych brodów do przejechania. Jazda w mokrych butach cały dzień w temperaturze 10 stopni, nie ma wiele wspólnego z frajdą - wiem to byłem tam.
Ruszyliśmy z miejscowości Rokszyce i pierwszym naszym celem dziś była Kalwaria Pacławska, podobnie jak podczas pamiętnego MTB-melanżu w 2012 roku. Oczywiście na początek 2 fakapy z mojej strony: zepsułem przednią manetkę (z 3 biegów zrobiło się 2) i musiałem wracać 300m do auta po okulary ;). Dalej spokojna jazda szutrem, dość szybko zrobiło się widokowo.

Dzień Dobry Pogórze Przemyskie
Dzień Dobry Pogórze Przemyskie

Kopystańka (541 m.n.p.m)
Kopystańka (541 m.n.p.m) 

Dość szybko dotarliśmy do Kalwarii. Liczyłem, że uda nam się dostać na miejscową wieżę widokową, niestety jest czynna dopiero od maja. Zabezpieczający płot był z pewnością do pokonania na nielegalu i nawet rozważaliśmy tę opcję. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego zamiaru, żeby nie dawać złego przykładu błąkającym się w okolicy dzieciakom i w obawie przed mnichami uzbrojonymi w bojowe kropidła :D.

Seba hakuje zabezpieczenia wieży
Seba hakuje zabezpieczenia wieży

Widok spod wieży
Widok spod wieży

Jazdę kontynuowaliśmy niebieskim karpackim na Połoninki Kalwaryjskie. Ostatnio byłem tu późną wiosną, ale we wczesnowiosennej odsłonie to miejsce też robi wrażenie. Jako, że byliśmy już bardzo blisko granicy z Ukrainą, z pobliskiego wzgórza obserwował nas patrol Straży Granicznej.

Straż Graniczna
Straż Graniczna

Konie u wodopoju
Konie u wodopoju

Po zjeździe z połoninek czekała nas lekka błotna kąpiel, oraz zwiedzanie cmentarza pozostałego po wysiedlonej po wojnie wsi Paportno. Jest to największy, opuszczony cmentarz na jaki natrafiłem podczas swoich wojaży. Poszukałem trochę informacji o wsi w internecie i okazało się, że wieś przed wojną liczyła ponad 1000 mieszkańców.

Cmentarz w Parpotnie
Cmentarz Paportno


Nagrobek
Nagrobek

Po cmentarnym spacerze czekał na nas kilkukilometrowy podjazd w rejon Suchego Obycza. Stąd skierowaliśmy się na pobliskie Połoninki Arłamowskie. To nowe miejsce dla mnie. Warto było tam jechać. Kilkaset metrów podjazdu po płytach ale widoki miażdżące. 

Seba na połoninie
Seba na połoninie

Panorama - Połonina Arłamowska
Panorama - Połonina Arłamowska

Stojąc na tej połoninie i spoglądając na Bieszczady w oddali zdałem sobie sprawę jaką pogardą darzę te wszystkie moje szosowe kilometry wykręcone tej zimy. Pieprzony żart. Wiadomo gusta i upodobania są różne, "co kto lubi" i w ogóle, ale dla mnie szosa w nadmiarze ryje beret. Lubię oglądać wyścigi w TV, podziwiam szosowych wycinaków, ale na dłuższą metę to nie jest jazda dla mnie. Czyni mnie leniwym, wygodnym i miękkim. Zaczynam analizować te wszystkie cyferki jak średnia itp głupoty. Planować trasy tak, żeby się nie pobrudzić. Gdybym jeździł na szosie cały rok to pewnie wyrosły by mi piersi i zaczął bym się wzruszać oglądając Klan. Koniec z tym badziewiem. Chce teren, góry, chcę Beskid, chcę Bieszczady, chcę krzaki błoto, wilki i niedźwiedzie!
Z połoniny wróciliśmy w rejon Suchego Obycza. W 2012 roku nie udało mi się znaleźć szlaku prowadzącego na jego szczyt ale wyczytałem, że niedawno odnowiono oznaczenia. I faktycznie tym razem trafiamy bez problemu - szczyt leży ledwie kilkaset metrów od szutru.
Szczyt Suchego Obycza (618 m.n.p.m) jest kompletnie nie widokowy i porośnięty lasem. Wg niektórych jest najwyższym wzniesieniem Pogórza Przemyskiego, wg innych należy już do Gór Sanocko-Turczańskich. Nieistotny detal. Przecież chodzi o to by się konkretnie upodlić na zjeździe. Dawać mi tu błotną rzeźnię. Jedziemy żółtym szlakiem na zachód. Jest to lekko zniszczona droga leśna. Szału nie ma ale spodziewałem się tu niesienia roweru przez krzaki. Warun terenowy bardzo dobry. Założę się, że w sierpniu 2014 nie dało by się tu jechać. Końcówka zjazdu do szutru w Dolinie Niemieckiej jest już nawet techniczna, stroma, pełna gałęzi, krzaków i lejów po jakichś bombach ;). Parę razy mata była blisko. W pełni sezonu pewnie pluł bym na taki paździeżowy zjazd ale dziś to dla mnie dobra podjara. Na dole morda mi się śmiała. To jest to!
Przy pobliskiej drodze asfaltowej napotykamy na najbardziej wypasiony parking leśny jaki w życiu widziałem. Grubą monetę w to wpakowali. Jest nowoczesna forma, tonowane barwy, przepływ energii Taj Czi, minimalizm. Dodatkowo jesteśmy chyba jednymi z pierwszych użytkowników tego przybytku, bo nawet w koszach nie ma śmieci, poza jednym, pełnym pustych butelek po wódzie. Widać, że nadleśnictwo Bircza, już zdołało oblać nową inwestycję.

Leśny parking na wypasie
Leśny parking na wypasie


Tak się bawią Lasy Państwowe
Tak się bawią Lasy Państwowe

Mniam mniam, ślinka cieknie. Niestety trzeba jechać dalej. Przed nami szlak na Kanasin (555 m.n.p.m). Co można powiedzieć o Kanasinie? Gdyby wiodący przez niego szlak był singlem to mielibyśmy do czynienia z prawdziwym hitem bo patrząc na mapę to jest tu przysłowiowa "poziomica na poziomicy". Niestety szlak jest drogą zwózkową, więc mamy tu pierwszy w tym roku, bardzo stromy i ciężki wypych. Za wypychami nie przepadam ale dziś działa to dla mnie oczyszczająco. Tylko piekący ból łyd jest w stanie zmazać winę szosowej dewiacji.

Fota z okazji pierwszego wypychy A.D. 2015
Fota z okazji pierwszego wypychu A.D. 2015

Kanasin jest zalesiony ale jako, że liści na drzewach nie ma to mamy spoko widoki na północ. Zjazd jest nawet ostry - oczywiście droga zrywkowa ale za to miejscami błoto po osie. Młode pędy leszczyny chlastają mnie po twarzy - łajdaczyłeś się szosowo chamie to masz za karę mtb-chłostę ;). Niżej szarpie nas tarnina - za tą francą akurat nie tęskniłem. Cała góra jest niestety zaorana przez zwózkę.

Kanasin zaorany
Kanasin zaorany

Zjechaliśmy do Rybotycz na postój w sklepie, posiłek i trochę tęgich rozkmin z miejscowimi, tęgo już naprutymi chłopakami. Było zabawnie. Podczas dalszej jazdy dokładamy do dzisiejszej puli kolejne wzniesienie - Kopystańkę (541 m.n.p.m). Podjeżdżałem na nią w zeszłym roku, od zachodu bez problemu. Od wschodu, nie dość, że bardziej stromo, to jeszcze po miękkim także podjazd wypruwa flaki. Na górze widoki fajne ale wiatr lodowaty więc trzeba się zmywać.

Kalwaria Pacławska z Kopystańki
Kalwaria Pacławska z Kopystańki

Pozostało nam wodne mtb na czerwonym szlaku do Brylińców. Walka z żywiołem, błotna posoka tryskająca spod kół, ostatecznie zmywa te 1200 szosowych grzecho-kilometrów popełnionych przeze mnie tej zimy ;).

Rzeczny singiel
Rzeczny singiel

Po takiej jeździe człowiek czuje że żyje. Pogórze odczarowane - wszystkie dętki całe. W końcu jakaś prawilna prędkość średnia. Sezon odpalony! Nadchodzą dobre czasy. Jak przebudziłem się w nocy to bolały mnie chyba wszystkie mięśnie nóg. O jak dobrze! Chcę więcej!

RELACJA SEBY







Komentarze
tmxs
| 08:30 czwartek, 26 marca 2015 | linkuj @Neurotic 8 godzin za biurkiem faktycznie czasem potrafi przyprawić o stan przedagonalny, znam to z autopsji. Dlatego często jak tylko się da trzeba je zamienić 8 godzin za kierownicą :). Co do Arłamowskich to polecam zmienić "może" na "na pewno" - naprawdę warto odwiedzić to łatwo-dostępne i widokowe miejsce (o ile jeszcze tam nie byłaś). Kanasin i Obycz faktycznie nie są dobrą opcją na rower, zwłaszcza bez kasku ;).

@dak Janusz się stoczył wstępując na drogę abstynencji. Już mu nie ufam ;)
dak
| 22:49 środa, 25 marca 2015 | linkuj widziałem się z naszym kolegą januszem, z tym co byliśmy kiedyś w beskidzie. pytał czemu nie dajesz mu znać o wyrypach?
neurotic
| 12:17 środa, 25 marca 2015 | linkuj Soczysty wpis! Po takiej relacji człowiek czuje, że umiera, siedząc za biurkiem i odbębniając swoje konieczne 8 godzin. Aż by się chciało od razu wstać i choć trochę upodlić terenowo. Ale Połoninki Kalwaryjskie mam w tegorocznym planie rowerowym (może się uda zahaczyć też o P. Arłamowskie) więc będzie okazja zapuścić się w te rejony. Upadlać się z taką ekspresją jak Wy jednak nie będę. Wprawdzie nie jestem dewiantką szosową, ale szaleństwa w takim terenie mogłyby się skończyć w moim przypadku zapewne sztuczną szczęką, kołnierzem ortopedycznym i innymi takimi gadżetami.
miciu22
| 18:31 wtorek, 24 marca 2015 | linkuj Na każdym wyjeździe ktoś na kogoś czeka, więc to nie problem. Rozpaliłbym ognicho, szybli serwis Sida, czy coś.
tmxs
| 08:16 wtorek, 24 marca 2015 | linkuj @miciu22 Zasnął byś czekając na mnie na podjazdach :) [/b]

@yazoor E tam od razu wszystkim. Może tylko Łukaszowi. Większość ludzi wchodzi tu i tak tylko po to, żeby pooglądać zdjęcia :).
miciu22
| 19:02 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj Tereny wypas do jazdy, szkoda, że nikt nie powiedział o wyjeździe.
yazoor
| 06:49 poniedziałek, 23 marca 2015 | linkuj No w końcu coś można konkretnego poczytać u Ciebie bo te opowiastki o szosowej jeździe chyba wszystkim ryły beret :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!