Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:520.50 km (w terenie 275.00 km; 52.83%)
Czas w ruchu:34:57
Średnia prędkość:14.89 km/h
Suma podjazdów:8426 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:40.04 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.00 km 35.00 km teren
04:30 h 9.78 km/h:
Podjazdy:1655 m
Rozbójnicy:

Ugotowani

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 4

Dziś to może zacznę od tego, że zmieniłem opony. W nowym rowerze zastałem Nobby Nic Perfromace 27.5", szerokość: 2.25, waga: 619g. O Nicach w starej wersji pisałem już kiedyś. Nowa wersja ma zmieniony bieżnik i trzeba przyznać, że nie wygląda już tak bardzo metroseksualnie. Niestety co do jazdy to niewiele się zmieniło - to opona na suche szutry i asfalty. Musiała odejść. 
Jeśli chodzi o gumy to jestem dość konserwatywny, także wybór mógł być tylko jeden :).

PRZÓD: Kenda Nevegal 27.5”, szerokość: 2.35, waga: 769g bieżnik - stara wersja. Klasyk. Legenda. Arcydzieło sztuki oponiarstwa. Bieżnik wygląda jak by go wykuł w gumie sam Michał Anioł. Czuć w tym produkcie tchnienie geniuszu. Na wersji 26” przejechałem kupę km - faki, krzaki, błota - wiem, że mnie nie zawiedzie.

TYŁ: Kenda Nevegal 27.5”, szerokość: 2.1, waga: 661g, bieżnik - nowa wersja - hmm.. byłem w szoku, bieżnik jest bardzo delikatny w porównaniu do starej wersji. Bał bym się mieć coś takiego na przedzie. Na napędową powinna się nadać. Jak Kendzie poszło ulepszanie ideału? Czas pokaże.

Tak dozbrojonym rowerem ruszyłem z chłopakami na eksplorację bieszczadzkiej dziczy. Zaczęliśmy podobnie, jak podczas jak dotąd najlepszej wyrypy tego roku od wspinaczki na Łopiennik z Doliny Niedźwiedziej. Od tego czasu minęły jakieś 4 tygodnie, roślinność znacząco wybujała, a temperatura powietrza wzrosła. Upał od samego początku dawał popalić.

W bieszczadzkiej dziczy
W bieszczadzkiej dziczy

Na szczycie Łopiennika (1069 m.n.p.m.) bardzo kusił czarny do Dołżycy, którym zjeżdżaliśmy ostatnio. Dziś jednak mieliśmy planowo eksplorować niebieski do Baligrodu. Czytałem relacje, że ten szlak, jest mało uczęszczany i zakrzaczony ale liczyłem w swojej naiwności, że w dobie urbanizacji Bieszczadów ktoś to choć trochę uprzątnął. Standardowo - przeliczyłem się. Tzw. "WATAHA EFFECT" jeszcze tu nie dotarł ;). Szlak wiedzie przez Durną (979 m.n.p.m), Berdo (890 m.n.p.m) i Kropiwne (747 m.n.p.m), jest wymagającym techniczno-fizicznie interwałem. Jest tam kilka naprawdę ciekawych sekcji i faków, które mogą pokonać. Niestety liczba zwalonych drzew i jeżynowych alejek jest zbyt duża, żebym mógł to komukolwiek polecić. Porażka. Pociąłem skórę na piszczelach bardziej niż na Brincovej.

Sekcje techniczne na niebieskim szlaku :D
Sekcje techniczne na niebieskim szlaku :D

Na Durnej (979 m.n.p.m)
Na Durnej (979 m.n.p.m)

Do samego końca liczyłem, że coś uratuje ten szlak, niestety nawet konkretna stromizna, przed samym pomnikiem poległych żołnierzy nie zatarła negatywnego wrażenia, że mogliśmy ten czas wykorzystać lepiej, np kolejny raz zjeżdżając czarnym do Dołżycy hehe. Dodatkowo ten upał nas centralnie ugotował. Na końcu szlaku, przy pomniku zdecydowaliśmy, że zmieniamy plany i zamiast ataku na kolejną górkę zwyczajnie jedziemy do ... baru.

Pomnik żołnierzy poległych w walkach z UPA
Pomnik żołnierzy poległych w walkach z UPA

Posiłek w barze w Jabłonkach był całkiem całkiem. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że dziś jest słaba pogoda na rower, odpuszczamy jedną górkę i tarabanimy się prosto czarnym szlakiem na Wysoki Dział w okolice Wołosania (1071 m.n.p.m). Długi podjazd szutrem w pełnym słońcu sprawił, że gdy wjechaliśmy do lasu byłem już czerwony jak rak po spożyciu. Potem jeszcze kilka km wspinaczki i dotarliśmy do Głównego Szlaku Beskidzkiego. Tu już mieliśmy singiel najwyższej jakości i przyjemny chłód lasu. Fajnie się jechało, aczkolwiek zjazdy z Sasowa (1010 m.n.p.m), Osiny (963 m.n.p.m.) i Hona (820 m.n.p.m), którymi tak zachwycałem się rok temu, dziś były jakieś takie zwyczajne. Oczywiście nadal jazda tam to mega frajda ale dziś nie było walki o życie i zalewu adrenaliny. Nie wiem czy to nowy rower, idealne warunki gruntowe, czy zwyczajnie jestem już tak zblazowany ale nawet nie wydawało mi się że jest tam jakoś bardzo stromo. 

Na koniec widoczek - Chyrlata (1103)  i Montragona (990 m.n.p.m)
Na koniec widoczek - Chyrlata (1103) i Montragona (990 m.n.p.m)

Wycieńczeni zjechaliśmy do Cisnej do sklepu. Potem już tylko asfaltowy powrót do Dołżycy, trochę szydery z jedynych 300m DDR-a w całych Bieszczadach, jakie tu ostatnio zrobili oraz salut-hołd dla wylotu czarnego szlaku u stóp Falowej :D i wyrypa dobiegła końca. Dziś jakoś bez szału ale to przez ten upał i krzaki na Łopienniku. Gorąc taki, że nie chciało mi się nawet wyciągać aparatu, czy kamerki, zresztą widoków to dziś za bardzo nie było.
Giant przeszedł pierwszy, poważny test na piątkę z minusem. Zjechałem dziś parę konkretnych faków, maszyna straciła dziewictwo. Minus za problemy ze sztycą ale nie będę na razie o tym pisał do czasu aż nie wyjaśnię tego z dystrybutorem. Ogólnie jeździ się rewelacyjnie ale muszę się przyzwyczaić do dłuższej niż w Forcu bazy kół. Jest moc, potencjał i zajawa, więc dalsza część sezonu zapowiada się niezwykle interesująco ;).




Dane wyjazdu:
34.10 km 12.00 km teren
01:38 h 20.88 km/h:
Podjazdy:105 m

Jest ZAJAWA

Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
34.20 km 16.00 km teren
02:02 h 16.82 km/h:
Podjazdy:399 m
Rozbójnicy:

FORCE ---> TRANCE

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 01.07.2015 | Komentarze 7

No i stało się. Ostatecznie uznałem swoją porażkę w poszukiwaniu źródeł skrzypienia w GT i przy wykorzystaniu różnego rodzaju koneksji towarzysko-ulicznych stałem się posiadaczem nowego roweru. Po 5 latach Force odchodzi na emeryturę, niech mu kartonowe pudło lekkim będzie. Myślę, że użytkowałem ten rower zgodnie z jego przeznaczeniem. Być może kiedyś dowiem się co go tak bolało, że tak jęczał. Dla wiernego złomu odpalam wirtualnego znicza ['].

Nowym wybrańcem jest Giant Trance LTD 2. Nie jest to rower moich marzeń, raczej małżeństwo z rozsądku bo liczby się zgadzały :). Jest to najbardziej januszowy ful na świecie. Po samym Rzeszowie jeździ tego aż 8 sztuk, internet pełen jest amatorskich review, editów z jazdy nim po bułki do sklepu, gości którzy przykręcają do niego odblaski, dzwonki, stopki i jarają się, że podjeżdża krawężniki. Giant sprzedał tego na kopy. Byłem w szoku w jak ‚znakomitym’ towarzystwie się znalazłem. Pasuję tu :D.
Maszyna spełnia z grubsza moje założenia, aczkolwiek z kompromisami (amory FOX, sztyca regulowana Gianta zamiast Reverba). Nie będę na razie wrzucał fotki ani opisywał szczegółowo jak się jeździ - na to przyjdzie jeszcze czas. Powiem tylko, że od lat nie wróciłem z popracowej jazdy taki zadowolony. Samo to, że nie skrzypi jest warte każdych pieniędzy :D.

Ogólnie rower jest naprawdę ładny - czarno niebieska kolorystyka, zaskakująco wysoka dla mnie jakość wykonania komponentów Giant. Szkoda go brudzić. Ten piękniś-fircyk mógłby zostać gwiazdą deptaku nad Wisłokiem i lokalnych ddrów, niestety trafił w ręce rowerowego dewianta. Ja go wypaczę, urobię na swoją modłę, uczynię jego duszę mroczną, nadam mu Podkarpacki Styl. Proces transformacji już się rozpoczął. Co jest do zmiany:

- Hamulce Shimano Deore - już sama kształt klamki świadczy, że są to hamulce dla małych, lekkich chłopców o wrażliwych dłoniach pianisty. Siła hamowania w porównaniu do Codów jedynie to potwierdza. Dodatkowo pazerne Shimano zrobiło manetki, które da się mocować jedynie na klamce od hamulca Shimano, więc manetki też musiałem zmienić. Przy okazji chciałem pochwalić chłopaków z serwisu Cult Sport, za przelanie mi Codów. Przelewanie Avidów to mało przyjemna robota, w tu puki co mam hample jak nowe. Szkoda, że klocki tak średnio dogadują się z tarczami ale o tym poniżej.
- Opony Nobby Nic - już w 2012 pisałem, że te opony to g*wno, nowa wersja 27.5 niewiele w tej kwestii zmiania. Nevegale w drodze …
- kiera - fajnie wyglądająca kiera Gianta jest niestety za wąska (720mm) - wrzuciłem tę z Forca (750mm) i jest pięknie
- mostek - 70mm mostek wydawało mi się za dużo ale po dzisiejszej jeździe stwierdzam, że jest OK. Mimo wszystko zaryzykuję z 40mm mostkiem, ponieważ wziąłem ramę w rozmiarze L to będę miał okazję potestować geometrię progresywną w wersji dla ubogich
- gripy - ehh, niebieski gripy Gianta wyglądają bardzo ładnie, niestety ze względu na rodzaj gumy i bieżnik postawiłem na moje stare i poobijane Odi Rouge z Forca
- tarcze hamulcowe - co prawda 180tki ale Shimano „do klocków żywicznych”. Z własnego doświadczenia wiem, że te tarcze słabo banglają z klockami metalicznymi. No ale tak na zdrowy rozum: żywiczne w takim rowerze? serio?

Pozytywnie zaskoczyła mnie sztyca regulowana Gianta - pracuje jak Reverb, a w paru aspektach go przewyższa (np manetka). Wadą jest tylko 100mm skoku. Jak potestuję dłużej to coś o tym napiszę. Szansę daję też siodełku ale tu jestem dość ostrożny. Zmiany w nowym rowerze mogą wydawać się dziwne ale ja już taki jestem - nawet jak bym kupił najdroższą wersje Tranca to też bym coś w niej pozmieniał.
To tyle. Na razie. Pewnie będę wrzucał jakieś rozkminy na temat tego roweru dość często - ma kilka ciekawych rozwiązań, zobaczymy jak się to sprawdzi. Tymczasem czas iść oblać zakup i konkretnie się „naoliwić” wtedy może nie będzie nigdy skrzypiał ;).