Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
38.50 km 0.00 km teren
01:59 h 19.41 km/h:
Podjazdy:278 m

Trening musi zostać ODBYTY

Wtorek, 2 lutego 2016 · dodano: 02.02.2016 | Komentarze 2

Tak głosi prastara zasada szosowej prawilności. Zrobili nawet o tym skarpety. Noszenie takich skarpet musi niebywale wpływać na motywację. Ja jednak tego nie założę, z moim szczęściem ciągle by mi się zawijały i widać by było tylko ostatni wyraz. Mogło by to wzbudzać kontrowersje. Poczekam na szosowy kaleson sygnowany tą maksymą, mam nadzieję, że nadruk znajdzie się w odpowiednim miejscu.

Dane wyjazdu:
87.40 km 0.00 km teren
04:15 h 20.56 km/h:
Podjazdy:315 m

Rołd łorior

Sobota, 30 stycznia 2016 · dodano: 31.01.2016 | Komentarze 4

Patrząc rano na stan trawnika przed blokiem stwierdziłem, że dziś tylko szosa. Dawno nic dalej nie było jeżdżone, wiec zdecydowałem się na trasę długą acz płaską. Ruszyłem na północ. W Łące okazało się, że droga Łąka-Łukawiec jest zamknięta, odbiłem więc na Palikówkę. W tamtym roku przekraczanie tam terenu budowy A4 wiązało się z jazdą po osie w błocie, a dziś przejechałem pięknym, nowy wiaduktem. Budowa tego odcinka autostrady w końcu mocno ruszyła. Wygląda to dużo lepiej niż rok temu. Nie wiem kiedy to uruchomią, mam nadzieję, że wkrótce. Dzięki temu wrota do eksploracji Pogórza Przemyskiego i zachodniej Ukrainy otworzą się dla chłopców z Rzeszowa naprawdę szeroko. Myśląc o nowych trasach tam, które póki co istnieją jeszcze tylko w mojej głowie, jaram się niczym szosowiec nowym kalesonem.

Na zachód wygląda to dobrze
Na zachód wygląda to dobrze

Na wschód trochę gorzej
Na wschód trochę gorzej

Od Czarnej skręciłem w drogi całkiem mi nieznane, czyli takie, jakie lubię najbardziej. I jechałem sobie tak z wolna przez malownicze wioski i zapomniane przysiółki. Pokręciłem się trochę po Rakszawie, zobaczyć jak tam ludzie żyją. Wciągnąłem frytki pod kawiznę, więc mój wewnętrzny, fastfodowy reaktory odpalił na wysokim biegu. Pozyskana energia bardzo się przydała bo podczas powrotu przez Rakszawe, Medynie Głogowską i Stobierną wiatr mnie spizgał P-R-Z-E-O-K-R-U-T-N-I-E. Na szczęście odcięło mnie później niż mój telefon, który padł już w Stobiernej.




Dane wyjazdu:
25.30 km 0.00 km teren
01:17 h 19.71 km/h:
Podjazdy:108 m

Czas się ruszyć

Czwartek, 28 stycznia 2016 · dodano: 29.01.2016 | Komentarze 1



Dane wyjazdu:
22.40 km 21.00 km teren
01:52 h 12.00 km/h:
Podjazdy:504 m
Rozbójnicy:

Czterej królowie

Środa, 6 stycznia 2016 · dodano: 06.01.2016 | Komentarze 2

Miałem rozpocząć sezon od małej wyrypki. Niestety - dzień wcześniej przegrałem nierówną walkę z alkoholem i nie dałem rady wstać wcześnie rano. Przez to zacząłem nowy rok tam gdzie skończyłem stary  - razem z Łukaszem, Jackiem i Bartkiem "porządziliśmy" na Słocinie. Ślisko, zimno ale nic z tym nie zrobisz, musiał byś się chyba gdzie indziej urodzić. Za wszystkie zjazdy w tych warunkach zasłużyłem może nie na dżerseja ale na złoty kaleson od foxa to na pewno :D. Forma nadal głęboko w Borze, jak mawiają anglosasi: same shit, different day.

Dane wyjazdu:
17.80 km 8.00 km teren
01:15 h 14.24 km/h:
Podjazdy:291 m
Rozbójnicy:

Baj baj maszkaro

Środa, 30 grudnia 2015 · dodano: 30.12.2015 | Komentarze 4

Trochę inaczej miało wyglądać to zakończenie roku ale nie ma co narzekać. Pośmigaliśmy z Sebkiem po Słocinie. Sebek nawet sporo polatał. Warunki na rower świetne - tylko trzeba kręcić a nie zamulać. No i w lesie bardzo ślisko. Pojeździł bym coś więcej ale sztyca Gianta zaczęła szwankować - przypuszczalnie pod wpływem mrozu naciągnęła się linka i mykmyk myślał, że manetka jest cały czas wciśnięta. Pewnie wystarczyło poluzować na baryłce ale nie miałem z czego.


Dropik



Jutro pewnie nie będę miał czasu na rower więc czas na małe podsumowanie 2015. Nie będę za nim tęsknił, niech się kończy w pizdu. Pojechałem zaledwie 17 wyryp. Najlepsze trasy trzymałem na najlepsze warunki, a gdy warunki były to ja leczyłem kontuzję. Także zamiast najlepszych wyryp miałem najdłuższą przerwę od roweru (oraz, co grosza, spożywania alkoholu) od jakichś 15 lat :).
Aktualnie jestem w dość słabej formie, więc jazda sprawia mi umiarkowaną przyjemność. Co by się nie skupiać jedynie na negatywach, top 3 wyryp tego roku:

1. TRÓJKĄT BIESZCZADZKI - gdzie bym nie był i nie wiadomo co robił to Bieszczady zawsze numero uno
2. GORCE - za ucieczkę przed burzą
3. JAWORZYNA KRYNICKA I PRZYLEGŁOŚCI - ot, dobry dzień z chłopakami

Na 2016 nie mam kompletnie żadnych planów, poza powrotem do pełnej dyspozycji (dotyczy również spożywania alkoholu) :D . Oczywiście tras mam porysowanych sporo ale czy pojadę 1 wyrypę, czy 30 jest mi to na tę chwilę obojętne. Nie wiem jak będzie z czasem, warunkami, a nawet chęciami. Nawet jeśli powrócę do bardziej lokalnego jeżdżenia to źle nie będzie. Dzięki chłopakom za te wszystkie bengery. Pociśniemy jeszcze nie raz.


Dane wyjazdu:
16.00 km 8.00 km teren
01:00 h 16.00 km/h:
Podjazdy: m

Stara, dobra Tequesta

Czwartek, 24 grudnia 2015 · dodano: 24.12.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
36.30 km 21.00 km teren
02:50 h 12.81 km/h:
Podjazdy:530 m

Gorrąco

Środa, 23 grudnia 2015 · dodano: 23.12.2015 | Komentarze 0

Wstrzelony w okienko wolno-czasowe ruszyłem w ten grudniowy gorąc rozruszać trochę lewe ramie.

DOERFLING!


Fairweather - James Doerfling



Dane wyjazdu:
29.70 km 24.00 km teren
03:27 h 8.61 km/h:
Podjazdy:1023 m
Rozbójnicy:

Tak bardzo enduro

Sobota, 19 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 9

Targało mną ostatnio mroczne pożądanie jazdy w terenie. Nie najeździłem się w tym sezonie, nie czuję się zaspokojony. Ta "mtb-chuć" mną pomiata i podsuwa różne głupie pomysły. Jaka jest najbardziej gorąca miejscówka do jazdy w PL w ostatnich miesiącach? Bez wątpienia są to Enduro Trails w Bielsko Białej. Zbiera się tam cała śmietanka krajowego enturo, poza tym jest to jedno z nielicznych miejsc w kraju gdzie na singlach grabią liście hehe. Do Bielska jest z Rzeszowa 250km, tak daleko nie jeździłem z rowerem nawet w najdłuższe, letnie dni, a co dopiero w zimie. To kawał drogi i sporo benzyny. No ale jak wiadomo - wszystkie moje mroczne żądze zaspokajam za pieniądze także cieszę się, że mam kumpli, którzy potrafią zmotywować i dla których też kasa nie gra roli gdy chodzi o mtb mleanż. Razem z Dakiem Dobrym Wariatem i Muzykiem Dobrym Bandytą stwierdziliśmy, że spróbujemy godnie reprezentować podkarpacką dziczyznę na krajowych enturo-salonach. Licząc, że jazda po trasach oficjalnie nazwanych "enduro", pomoże nam zrozumieć lepiej czym do cholery to enduro w ogóle jest, wyjechaliśmy po 5 rano z Rzeszowa. 3.5 godziny w aucie to dużo, co można robić w tym czasie? No np pochłonąć 1300 kcal na śniadanie, dowiedzieć się że istnieją amortyzatory firmy 'bob', a także poszerzyć swe muzyczne horyzonty (hahahaheh). O 9 zameldowaliśmy się w Bielsku na parkingu niedaleko 'trail center'. Od samego początku enduro kipi gęsto, od razu spotykamy kilku zawodników. Wbrew naszym obawom nikt nie patrzył tu na nas krzywo, wszyscy są mili i mówią sobie 'cześć'. Po szybkim ogarnięciu rozpoczęliśmy podjazd na Kozią Górę (686 m.n.p.m) gdzie znajdują początki 3 z 4 wyznaczonych szlaków.

Fragment podjazdu na Kozią Górę
Fragment podjazdu na Kozią Górę

Sam podjazd może długi nie jest (około 30 minut) ale spodziewałem się, że będzie łagodniejszy. Podjechać takie coś kilka razy w ciągu dnia na pewno daje popalić. W mojej obecnej dyspozycji i biorąc pod uwagę, że spałem jedynie 2 godziny to cieszę się, że dałem radę na podjechać to na raz.
Warun atmosferyczny był znośny. Temperatura chwilami około 10 stopni i niestety bardzo dużo błota. No ale przecież to grudzień! Pewnie gdyby nie nocna ulewa, która przeszła nad Bielskiem to mielibyśmy dziś ideał. Mordy nam się naprawdę śmiały. W grudniu na rowerze i ten fantastyczny enduro klimat! Odczuwałem to niezwykle mocno, normalnie chłonąłem to całe enduro całym swym jestestwem ;).

Jest klimat
Jest klimat

Bielsko w białej chmurze
Bielsko w białej chmurze

Dojazdy do szlaków są naprawdę porządnie oznaczone. Postanowiliśmy zacząć od szlaku łatwego, tzw "ABC Line" lub "Twister". Na oficjalnej stronie tej miejscówki napisano:

"Niezbyt stroma, ale bardzo zakręcona linia z dużymi bandami i muldami. Poradzi sobie na niej w zasadzie każdy kolarz górski, trzeba jednak liczyć się z jej długością!"

No to chyba powinienem sobie dać radę.

Szaleni i postrzeleni
Szaleni i pierdzielnięci

Szlak ma 4400 metrów, więc będzie co robić, chwila heheszki i ruszyliśmy. Kurde, mam mocno mieszane odczucia co do tego szlaku. Z jednej strony nie sposób nie docenić ilości włożonej pracy oraz talentu twórców. Szlak jest zakręcony jak legion świńskich ogonów - banda goni bandę, hopa hopkę pogania. Można się poczuć jak w amerykańskich filmach patrząc jak ziomki sklejają parę zawijasów dalej. Od ciągłej zmiany kierunków można też nabawić się zaburzeń błędnika. Jeśli szlak był by 2 razy dłuższy (a w przyszłości podobno ma być!) to pewnie przełknął bym w końcu vomita ;). Szlak jest w 100% stworzony sztucznie, nie znam się na tego typu ścieżkach ale 'kumaci' twierdzą, że jest to szlak wyjątkowy w skali europejskiej. Szacun dla twórców tego czegoś.

Seba na Twisterze
Seba na Twisterze

Jajajajajajanusz
Jajajajajajanusz

Druga strona medalu to jak dobrze podsumował na dole Daku - było fajnie, spoko ale to nie jest szlak w naszym stylu. Jeśli tak ma wyglądać współczesne n'duro to ja wysiadam. Super floł super flołem ale ja jednak wole jak mnie górski szlak poniewiera, hample piszczą i dzwonią w zębach plomby. W każdym razie było ciekawie. Przypuszczam, że przyjemność z jazdy Twisterem wzrasta z każdym kolejnym przejazdem.
Po czymś takim chwila odpoczynku była niezbędna ale dość szybko ruszyliśmy kolejny raz na górę. Tym razem naszym celem był tzw "Stary zielony".

Stary i zielony
Stary i zielony

O tej trasie na stronie ścieżek napisano:

"Oprócz ciasnych zakrętów band i muld ścieżka ta zawiera sporo naturalnych i sztucznych elementów np. korzenie, kamienie, muldy i wybicia. Jest bardzo szybka, wymaga sporego asortymentu umiejętności i dużej kontroli roweru."

Wg ostatniego zdania ewidentnie nie jest to szlak dla mnie no ale od zawsze pcham się tam gdzie nie powinienem. Szlak okazał się naprawdę dobry z paroma smakowitymi kąskami. Przyjemnie wije się wzdłuż starego toru saneczkowego. W suchych warunkach do zjechania bez większych problemów, dziś jednak było bardzo ślisko przez co sekcje korzenne na końcu były ciężkie do pokonania.

Seba hope ogarnia
Seba hope ogarnia

Tak gdzieś w połowie zjazdu złapał mnie potężny skurcz w udo, a na dole rozbolał mnie kontuzjowany bark i już wiedziałem, że dziś zbyt dużo nie pojeżdżę. Mimo wszystko zdecydowałem się kolejny raz wyjechać na górę, żeby zaliczyć szlak czarny - określany jako "bardzo trudny", tzw. DH+.

Dh+ !!!!!
Dh+ !!!!!Początek
Początek

Mimo bólu zwyczajnie nie darował bym sobie gdybym tego zjazdu nie zaliczył nawet pomimo tego, że wg oficjalnego opisu powinienem się trzymać od tej trasy jak najdalej.

"Stroma i bardzo szybka trasa ze sporą ilością nierówności i sztucznych elementów (hopki, uskoki). Wymaga świetnej kontroli roweru i wielu zjazdowych umiejętności na najwyższym poziomie."

DH+ jest naprawdę świetnej jakości górskim szlakiem z paroma hopkami. Ścianki nie są jakieś bardzo strome, czy długie. Mimo jednej sprawnej ręki dałem radę to asekuracyjnie zjechać, a problemy sprawiła mi jedynie górna sekcja przez pola, gdzie było błoto po osie. Dla mnie był to najlepszy zjazd dzisiaj. Po zjeździe normalnie emanowałem ze szczęścia enduro na jakieś 2 kilometry.

Po czarnym zaliczyliśmy jeszcze tzw Stefankę czyli najkrótszy szlak dla najbardziej początkujących - taki mini Twister.
Goście pojechali jeszcze raz zjechać Zielony i Twister. Ja niestety ze względu na obolały bark zdecydowałem się odpuścić. Zjechałem jeszcze raz Stefankę oraz część czarnego, którą wcześniej odpuściliśmy i pojechałem spać do samochodu. Od jakichś 4 tygodni nie odczuwałem już żadnego bólu i myślałem, że problemy już za mną - niestety jeszcze nie jestem gotowy na prawdziwe górskie rąbanki. Na szczęście jest grudzień i do nowego sezonu powinienem się ogarnąć. Bo jeśli moja dyspozycja ma być taka jak dziś to chyba pora zastanowić się nad końcem tego typu zabaw i przerzuceniem się na sakwy.

Choć "mtb-chuci" dziś do końca nie zaspokoiłem to wyjazd uważam za relatywnie udany. Zaliczyłem kultowe szlaki, spotkałem masę ludzi na wypasionych rowerach. Choć za najlepszy, miejscowy zjazd uważam DH+ to warto tu przyjechać głównie dla Twistera, bo drugiego szlaku w Polsce chyba nie ma. Być może po odpowiedniej dawce mocnych narkotyków pumptrak w Siedliskach był by w stanie robić za Twistera ale to nigdy nie będzie to samo ;). Szlaki w stylu "Starego Zielonego" czy DH+ można znaleźć już dużo bliżej Rzeszowa.

Filmiki od Pawła:
1. TWISTER
2. STARY ZIELONY
3. STEFANKA



Dane wyjazdu:
7.00 km 0.00 km teren
00:30 h 14.00 km/h:
Podjazdy: m

Do Sebka ratować przerzutkę

Czwartek, 17 grudnia 2015 · dodano: 17.12.2015 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
48.70 km 0.00 km teren
02:25 h 20.15 km/h:
Podjazdy:200 m
Rozbójnicy:

Mgła

Wtorek, 8 grudnia 2015 · dodano: 08.12.2015 | Komentarze 1

Coś mi się ostatnio nie udają te nocne szosy, po ostatniej błotnej makabrze dziś była makabra mglista. Ledwo widziałem czubek własnego nosa. Zimno jak cholera, dzień konia i jeszcze złamałem szprychę na koniec. Jak tak dalej pójdzie to mnie goście zlinczują za takie trasy :D.