Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
40.73 km 18.00 km teren
02:15 h 18.10 km/h:
Podjazdy: m

GRO w półmroku

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 31.07.2014 | Komentarze 4

Najlepsze ścieżki w okolicy Grochowicznej z Łukaszem. Klasyk pod warunkiem, że wie się gdzie jechać. Szkoda tylko, że o 19 w lesie jest już kompletnie ciemno a ja nie wziąłem lampek.

Dane wyjazdu:
33.50 km 15.00 km teren
02:02 h 16.48 km/h:
Podjazdy: m

Błoto i kamienie

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 5

Czyli edit z Świętokrzyskich. Gopro to jednak umie robić kamery sportowe - youtube wszsystko zochydzi ale na moim dysku plik z editem ma mega jakość - widać każdy kamień. Jedyne co zauważyłem to, że tryb SuperView sprawdza się z klaty ale z np z kierownicy wygląda już dziwnie, nienaturalnie - chyba lepiej w tym przypadku nagrywać w zwykłym 1080p.




 LINK NA VIMEO - CIUT LEPSZA JAKOŚĆ

Oczywiście w obu przypadkach polecam włączyć HD.



Dane wyjazdu:
89.36 km 42.00 km teren
06:10 h 14.49 km/h:
Podjazdy:1103 m

Góry Świętobłotne

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 6

Cały lipiec z tego bloga wiało wyrypową biedą. Pogoda pogrywa ze mną w niecne gierki korzystając z tego, że nie jestem fanem jazdy po mokrym. W ten weekned też nie było zbyt różowo ale stwierdziłem, że jedziemy. Z analiz pogodowo-hydrologicznych wynikało mi, że z Górami Świętokrzyskimi deszcz obszedł się łagodniej niż z Beskidem czy Bieszczadami, także w końcu nadarzyła się okazja by odwiedzić ten słabo mi znany zakątek Polski. Świętokrzyskie są u nas jakoś mało rowerowo-popularne, czasem ktoś tam pojedzie w maratonie w Nowinach ale poza tym to cisza. To ciekawe, bo do najbardziej wysuniętych na wschód pasm tych gór jest od nas bliżej niż do najdalszych zakątków Bieszczadów. Dziś z Łukaszem wyruszaliśmy z miejscowości Ujazd oddalonej od naszego miasta o 103 km, a przecież do takich Lutowisk czy Stuposian jest jednak trochę dalej. Może to dlatego, że „w liczbach” te góry wyglądają …hmmm… mizernie? Najwyższy szczyt to Łysica 612 m.n.p.m - wrażenia nie robi, sporo górek po 400-500m, do tego patrząc na mapę to układ poziomic też raczej odbiega od bieszczadzkich standardów. Z geografii jestem zupełnym laikiem ale powyższa charakterystyka pasuje bardziej do podkarpackich pogórz niż do znanych mi gór. Mimo wszystko, wiedziony doświadczeniem z Gór Słonnych - że w małych górach też jest dobra jazda - zawsze chciałem tu przyjechać.
Wycieczkę zaczęliśmy dość nietypowo bo od zwiedzania ruin zamku Krzyżtopór.

Ruiny zamku Krzyżtopór
Ruiny zamku Krzyżtopór

Zamek ten, we włoskim stylu budowany był w 17 wieku przez Krzysztofa Ossolińskiego, nigdy nie został w pełni ukończony. Aktualnie wybudowano w nim latryny godne króla i jego świty i udostępniono obiekt zwiedzającym za jedyne 10 PLN. Warto wydać te pieniądze, choć na zdjęciu może tego nie widać to obiekt jest naprawdę spory i interesujący.

Zamkowy dziedziniec
Zamkowy dziedziniec

Największa baszta
Największa baszta

Z zamku widać dość wyraźnie Pasmo Jeleniowskie - nasz pierwszy rowerowy cel dzisiaj. Szału nie ma - bardziej groźnie wygląda już Grochowiczna z Lutoryża. Po zwiedzaniu ruszyliśmy w kierunku pasma czerwonym szlakiem pieszym. Dość szybko napotkaliśmy pierwszą dziś przeszkodę - wezbraną rzekę i kładkę wysoce nieprzyjazną rowerzystom. Po chwili wahania stwierdziliśmy, że walczymy, a było to dość karkołomne ze względu na mokre drewno oraz chybotliwość samej konstrukcji. Zaczął Łukasz:

Zawodnik nr 1
Zawodnik nr 1 

Proszę zwrócić uwagę z jaką gracją on tego dokonał - ten styl, przyczajona, aerodynamiczna sylwetka gotowa do skoku, tudzież lądowania z telemarkiem. Zawodnik numer 2 obrał już inną technikę o wiele mniej finezyjną, pokonał przeszkodę z gracją drewnianego kloca:

Zawodnik nr 2
Zawodnik nr 2 

W każdym razie udało się. Dalsza, szutrowo-asfaltowa droga do pasma przebiegła bez przeszkód, pomijając fatalne oznakowanie szlaku. Na pasmie okazało się, że mój pogodowy wywiad dał ciała na całej linii - musiało tu w nocy być jakieś oberwanie chmury bo leśne ścieżki zamieniły się w strumyki. Dobrze, że był to ten dobry rodzaj błota. Błoto w Bieszczadach potrafi zapchać oponę tak, że nie mieści się w widełkach a rower zyskuje +10kg do wagi. Świętokrzykie błoto było całkiem przyjemne - żadnych problemów z zapychaniem opon, a gdy wyschło było jak kurz. Miałem sporo frajdy z takiej jazdy nawet jak wpadaliśmy po osie i kolana (a wpadaliśmy). Ogólnie była to najbardziej błotnista wyrypa tego roku.
Jechaliśmy tym pasmem w tym błocie mijając jego kolejne wierzchołki - Truskolaskę (448 m.n.p.m) oraz Wesołówkę (469 m.n.p.m). Spotkaliśmy nawet 3 rowerzystów z północy kraju. Dotarliśmy do kulminacji pasma - Szczytniaka 554 m.n.p.m. Podobno jest tam jakieś gołoborze ale my go nie odnaleźliśmy. Widoków zero ale czekał nas zjazd. Na emtb.pl ktos napisał, że ten zjazd jest fajny ale wg mnie nie jest, poza bardzo krótkimi fragmentami. Końcówka to jazda korytem rzeczki, więc dosłownie - emocje jak na rybach :). Po krótkiej wspinaczce dotarliśmy na ostatni wierzchołek pasma - Jeleniowską Górę (533 m.n.p.m). Na DH-zone napisano, że zjazd z niego na zachód to "esencja FR i DH". Wg mnie albo autor opinii popłynął albo nie ma porównania - zjazd jest ok, przyjemny ale nie ma w nim nic szczególnego - na pogórzach pełno takich i jeszcze lepszych. 
Opuściliśmy w końcu błotniste pasmo i asfaltem dojechaliśmy do miejscowości Łagów, gdzie zjedliśmy jakieś dziwne zapieksy.
Oczywiście na ulicy bo wyglądaliśmy tak, że nie wpuszczono by nas do żadnego lokalu :).
Błotny kamuflaż
Błotny kamuflaż

Łańcuchy dostały trochę Rhloffa (polecam na takie warunki) i ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem pieszym. Na początek żmudny asfaltowy podjazd w upale ale za to zaczęły się w końcu jakieś widoczki.

Łysa Góra z Klasztorem Św. Krzyża
Łysa Góra z Klasztorem Św. Krzyża

Jeleniowska Góra oraz Szczytniak - z tym walczyliśmy
Jeleniowska Góra oraz Szczytniak - z tym walczyliśmy

Dotarliśmy do wzniesienia Kiełki (452 m.n.p.m), gdzie w końcu trafił nam się dobry ale krótki zjazd - singiel po korzeniach i kamieniach, w końcu jakieś większe nachylenie - powiało górami. Dalej znowu walka z błotem i dotarliśmy do góry zwanej mrocznie - Zamczysko (422 m.n.p.m). Dzięki sugestii idrive zaatakowaliśmy tą górę od wschodu, bo pierwotnie planowałem od innej strony. W tym miejscu chciałbym za tę sugestię podziękować bo dzięki temu zaliczyliśmy najlepszy zjazd dzisiaj. Korzeń, kamień i konkretna stromizna -  przy tym błocie w końcu trzeba było włożyć trochę wysiłku i wydzielić trochę adrenaliny żeby to zjechać. Góry pełną gębą! To jest absolutny klasyk! dorzucam ten odcinek do mojej kolekcji "ZJAZDY, KTÓRE CHCIAŁ BYM MIEĆ POD DOMEM" :). Szkoda tylko, że gopro padło mi 20 minut wcześniej.

Widok z Zamczyska
Widok z Zamczyska

Tak niepozornie wygląda Zamczysko
Tak niepozornie wygląda Zamczysko

Po tym zjeździe michy nam się śmiały :). Pozostał żmudny powrót szutro-asfaltem ale warto było tu przyjechać. Ciekawa, dość egzotyczna wycieczka, tereny warte dalszej eksploracji. Na koniec jeszcze jedno zdjęcie zamku bo mi się spodobał:

Zamek od zachodu
Zamek od zachodu

Mało fotek błota ale będzie wszystko widać na edicie :).









Dane wyjazdu:
33.96 km 0.00 km teren
01:38 h 20.79 km/h:
Podjazdy: m

Emocje jak na rybach

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 2

Ten lipiec to kompletna, pogodowa porażka.
Wypożyczyłem na jakiś czas GoPro Hero 3+ Black Edition, żeby mieć porównanie zanim zdecyduję się na zakup. Chyba jednak zbyt łagodnie potraktowałem CamOne :D. To urządzenie to zupełnie inna jakość pod każdym względem. Kilka luźnych spostrzeżeń:
+ ta kamera nawet z wyłączonym trybem SuperView mam o wiele szersze kąty obiektywu niż CamOne w każdej płaszczyźnie
+ jakość nagrań i zdjęć to zupełnie inny świat, nawet nie ma co pisać
+ kamera, obudowa, mocowania - to też całkiem inna planeta jeśli chodzi o wykonanie i materiały, widać, że ma tu się do czynienia z najwyższą jakością, a cały sprzęt od elektroniki po 'dezajn' został przemyślany przez tęgie głowy
+ mocowania działają! wszystko do siebie pasuje bez wysiłku - czyli jednak można
+ bateria trzyma ze 2 razy dłużej
Ok, teraz trochę o negatywach:
- po początkowej fascynacji jakością nagrań zacząłem dostrzegać, że jednak przez duży kontrast i jakieś wbudowane filtry obraz jest trochę przekolorowany, aż za ostry i cukierkowy momentami do pożygu. Jest co prawda tryb protune, który umożliwia wyłączenie tych 'wspomagaczy' i uzyskanie 'surowego' nagrania, które potem można odpowiednio do potrzeb 'dopieścić' programowo. Do tego potrzeba jednak mieć idealnie dostrojoną przestrzeń barw monitora i pewnie dużo czasu, żeby to rozkminić, także pobawię się tym jak będę miał swoją
- oprogramowanie gopro na kompa działa dziwnie, generuje mi 3 minutowe filmy w 'jakości youtube' ważące po ...900MB - no ale tu pewnie ja coś jeszcze nie ogarniam
- w CamOne po podłączeniu do komputera przez można usuwać pliki z karty, a w GoPro jedynie kopiować. Żeby usunąć plik trzeba sformatować całą kartę z menu urządzenia ewentualnie wyjmować kartę i używać czytnika - trochę porażka
- oprogramowanie na telefon działa wolno i wymaga zabawy z przełączaniem sieci Wifi - średnio wygodne
- pilot to wg mnie zbędny gadżet bo łączy się przez Wifi, a ja nie zamierzam jeździć z routerem sieci bezprzewodowej na głowie :)

Chciało by się zrobić jakiś konkretny edit tym sprzętem, a tu pogoda taka z czapy. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek wrócił jeszcze do nagrywania z CamOne, to nie ma sensu. Szczerze pisząc to ciężko mi będzie oddać to Gopro :D. CamOne  definitywnie idzie na handel, cała nadzieja w moich ludziach za oceanem, że znajdą mi jakąś używaną 3+ za akceptowalną cenę.




Dane wyjazdu:
43.96 km 25.00 km teren
02:34 h 17.13 km/h:
Podjazdy: m

Żniwa

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 5



Dane wyjazdu:
22.52 km 12.00 km teren
01:30 h 15.01 km/h:
Podjazdy: m

Lasek

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 18.07.2014 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
40.79 km 22.00 km teren
02:08 h 19.12 km/h:
Podjazdy: m

Gdziekolwiek

Wtorek, 15 lipca 2014 · dodano: 15.07.2014 | Komentarze 0

Gość jest nindża!
 Jeff Kendall-Weed from T-Bar Films on Vimeo.


Dane wyjazdu:
58.58 km 20.00 km teren
02:50 h 20.68 km/h:
Podjazdy:393 m

Slalomem między kałużami

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 13.07.2014 | Komentarze 0

W górach znowu gdzieniegdzie spadło ponad 100 mm wody na m², co za lipa.

Z tej okazji trochę wesołego slopa:


Dane wyjazdu:
37.97 km 10.00 km teren
02:08 h 17.80 km/h:
Podjazdy: m

CamOne Infinity czyli zabójca GoPro, któremu nie wyszło

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 2

Jako, że mi się nudzi to dziś trochę o mej kamerce CamOne Infinity. Nakręciłem nią już kilkaset gigabajtów materiału, więc mam prawo się wypowiedzieć. Recenzji tego sprzętu jest w sieci bez liku, ja postaram się opisać swoje doświadczenia krótko.
No więc producent reklamuje ją jako GoPro2 killera co moim zdaniem jest trochę przesadą - jak dla mnie to raczej konkurent dla GoPro1.

CamOne Infinity
CamOne Infinity

PLUSY:
+ wyświetlacz - niewielki, a jednak sprawdza się i fajnie działa
+ cena
+ niewielkie rozmiary, intuicyjne menu
+ łatwa aktualizacja oprogramowania
+ pasuje większość akcesoriów od GoPro
+ wymienne obiektywy - można dokupić 90 i 140 stopni ale to taki plus na kredyt, bo nie miałem okazji sprawdzić jak to działa w praktyce
KONIEC!
Trochę się musiałem wysilić, żeby to wymyślić, natomiast zdiswowanie tego sprzętu przychodzi mi dość łatwo :)
MINUSY:
- czas pracy na baterii - wg moich testów jest to 1 godzina 15 minut dla jakości 720p i jakieś 45 minut dla jakości 1080p także najczęściej pada mi przed końcem wyrypy, a nagrywam praktycznie tylko zjazdy i widoczki
- mocowanie na klatę - JEST DO NICZEGO, nie dość, że orginalne CamOne jest drogie (ponad 100zł) to jeszcze jest zupełnie niepraktyczne - o wiele lepsze i za pół tej ceny jest najtańsze chińskie z allegro
- mocowanie na kierownicę - JEST DO NICZEGO, plastik wpada w rezonans, najlepiej dokupić aluminiowe - ja takiego używam i jestem zadowolony
- mocowanie na kask - JEST KOMPLETNIE DO NICZEGO, nie mam pojęcia jak kamerka o tej masie ma się trzymać na jednym paseczku - lepiej kupić orginał GoPro z 2 paskami i klamrami
- plastikowa obudowa wodoodporna - JEST KOMPLETNIE DO NICZEGO I TO JEST JUŻ SKANDAL! - podstawowy element ma luzy, kamerka lata w środku, wkładam do wnętrza dodatkowy kawałek gumy, żeby ją docisnąć i zredukować wstrząsy
- słońce powoduje efekt pionowych pasów-zakłóceń, widać to na niektórych moich editach
- słaba jakość, zwłaszcza przy ‚dynamicznym’ oświetleniu - np w zielonym lesie w słoneczny dzień
KONIEC!
Zaznaczam, że ja nagrywałem w jakości 720p, ze względu na szersze kąty (170 stopni) niż 1080p (127 stopni) oraz dłuższy czas życia baterii. Nauczenie się używania tego sprzętu kosztowało mnie trochę nerwów. Jak powiedział Dak (GoPro user), w stosunku do GoPro ta kamerka powinna się nazywać GoAmateur :). Podsumowując: za 1/3 ceny nowego GoPro dostaje się 1/4 jakości nowego GoPro. Kamerkę da się używać (w końcu nakręciłem nią już parę editów) ale trzeba skompletować sobie zestaw stabilnych mocowań, bo wykonanie seryjnych woła o pomstę do nieba. Ten sprzęt nadaje się dla ludzi, którzy chcą się tanim kosztem przekonać czy taka zabawa w filmowca jest dla nich. Wiadomo - filmowanie na wyrypach to dodatkowa rzecz ‚do ogarnięcia’ i zajmuje to trochę czasu i uwagi, zwłaszcza na początku. Nie każdemu się chce, więc jak sprzęt ma potem leżeć w szafie to lepiej tańszy CamOne niż droższy GoPro. Ja się wkręciłem i kombinuję jak sprowadzić z USA używaną GoPro 3+ Black Edition, chętnie pobawię się rozdzielczością 4K, trybami SuperView i Protune.


Dane wyjazdu:
41.73 km 10.00 km teren
02:12 h 18.97 km/h:
Podjazdy: m

Czy wiesz ile osób czyta Twojego bloga?

Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 2

Myślę, że sporo osób sobie zadaje to pytanie, dlatego chciałem się podzielić kilkoma przemyśleniami na ten temat. Bikestats ma jakieś tam statystyki oglądalności wbudowane ale ponieważ ich nie ogarniam to od 2 lat używam Google Analytics, dzięki czemu mam dokładne dane. Statystyki odwiedzin mojego blogaska są bardzo skromne - np od początku 2014 odwiedziło mnie jedynie 600 unikalnych użytkowników i miałem ponad 6000 odsłon. Pojedyńczy wpis czyta około 30-60 osób (tym więcej im głupszy tytuł ;)) co uważam za sukces bo to więcej niż mam aktywnych BS-znajomych. Mimo wszystko w świecie internetu jest to tyle co NIC, tyle co ZERO. Gdybym pisząc brał pod uwagę popularność mojego bloga to pewnie już dawno bym zrezygnował - w końcu zrobienie wpisu z tęgiej wyrypy zajmuje trochę czasu. Oczywiście lubię gdy mojego bloga ktoś czyta. Lubię czytać blogi innych, bo to źródło cennej wiedzy odnośnie ciekawych tras czy warunków w terenie. Jestem tym dziwnym typem człowieka, że bardziej mnie interesuje czy jest sucho na Magdalence czy Grochowicznej niż co tam w polityce (czasem myślę, że moja ignorancja doprowadzi mnie do bycia menelem gdzieś w Bieszczadach ale cóż …:).
Cała ta socjalna otoczka bloga - wymiana informacji, poznawanie nowych ludzi, pozytywne komentarze - to wszystko jest spoko, jednakże bloga piszę głównie z myślą o sobie. To taki mój mały świat, namacalny dowód na teraz i na przyszłość, że w życiu robię/robiłem coś więcej ponad pogoń za monetą. Kiedyś pewnie melanż się skończy, rzucę to całe MTB z takich czy innych powodów ale puki co - niech się dzieje :). Przykładowe statystyki, w tym przypadku dla liczby sesji, wyglądają tak:



Miałem tu napisać parę słów nt. jak zintegrować Google Analitycs ze swoim blogiem ale chyba szkoda przynudzać - jeśli ktoś potrzebuje pomocy niech pisze prywatną wiadomość - pomogę. Podobnie - jeśli ktoś zagląda czasem na tego bloga, a nie mam go w znajomych - wysyłajcie zaproszenia, łatwiej monitorować wpisy - a ja czytam każdy wpis moich znajomych. W końcu nie ma to jak bikestats.pl do porannej kawy :).
Tymczasem skleciłem edit z soboty:

Jutub jak zwykle grubo leci po jakości, a na Vimeo nie wrzucam bo mi łotry zablokowali klip za POGWAŁCENIE praw autorskich :D.