Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
39.00 km 20.00 km teren
02:06 h 18.57 km/h:
Podjazdy: m

Deszcz jest ziomem, zawsze na mnie poczeka

Czwartek, 23 maja 2013 · dodano: 23.05.2013 | Komentarze 0

Od 2 dni nad miastem wiszą deszczowe chmury ale padać zaczyna dopiero jak wieczorem wyjeżdżam na rower. Dziś znowu złapał mnie deszcz, na szczęście zdążyłem wcześniej pokręcić parę km po rezerwacie Bór.
W zeszły weekend odbyły się mocno obsadzone zawody superenduro w Punta Ala. Wygrał Fabien Barel przed Clementezem, nieźle wypadł team GT: Maes 4, D. Atherton 5. Dziwi mnie trochę odległe miejsce G. Minnaara - widać enduro to nie DH :).
Filmik:


Polecam stronę serii: http://www.superenduromtb.com/, można tam znaleźć np filmik z prologu do zawodów, który był rozgrywany na mieście i ściągnął spory tłum kibiców.

Dane wyjazdu:
18.00 km 4.00 km teren
00:50 h 21.60 km/h:
Podjazdy: m

Krótko, blisko i deszczowo

Środa, 22 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Próbowałem jeszcze urwać parę km bo jutro ma lać. Nie ma co narzekać, deszcz musiał w końcu spaść, a przez ostatnie kilka tygodni warunki do jazdy na Podkarpaciu były i-d-e-a-l-n-e.

Dane wyjazdu:
26.00 km 13.00 km teren
01:17 h 20.26 km/h:
Podjazdy: m

Krótko, blisko

Wtorek, 21 maja 2013 · dodano: 21.05.2013 | Komentarze 0

Z braku czasu, krótka przejażdżka po najbliższej okolicy. Mimo deszczu jest sucho wszędzie poza jednym szutrem do Świlczy, który wygląda jak by tam lało przez 2 tygodnie.

Doggy-style MTB:


Dane wyjazdu:
81.00 km 45.00 km teren
04:44 h 17.11 km/h:
Podjazdy: m

Wenecja

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 2

Heh, chwytliwy tytuł :).
Pogoda ze mną niecnie pogrywa. Miałem w planie dziś wsadzić rower w samochód i jechać jeździć poza Rzeszów ale miało padać. Rano faktycznie wyglądało, że padać będzie - ciężkie chmury wisiały nad cały miastem. Postanowiłem nie jechać nigdzie dalej, a jedynie kręcić się w pobliżu. Obskoczyłem wszelkie miejscówki w okolicy, w tym dawno nie odwiedzany lasek na Janiowym Wzgórzu - fajnie tam ktoś chyba lekkim mx-em wyjeździł ścieżki. Miałem pojeździć po Grochowicznej 'po narciarsku' - czyli zjechać i podjechać w paru fajnych miejscach. Dojechałem do krzyża w Niechobrzu i ruszyłem w stronę Grochowicznej fajnym zjazdem. Grochowiczna się powoli urbanizuje - wybudowali jakąś nową drogę, a nawet most:
Mostek u podnóża Grochowicznej :) © tmxs

W zeszłym roku była tam jedynie paryja i trochę betonowych bloków. Tymczasem wiatr rozgonił chmury i zrobiło się bardzo ciepło. Zrezygnowałem ze zwiedzania Grochowicznej (to sobie mogę jeździć po pracy) i postanowiłem pojechać coś nowego. Zjechałem z Grochowicznej słynnym singlem z maratonu (niestety - w najlepszym momencie zalega olbrzymie drzewo) i koło wyciągu w Babicy podjechałem do czarnego szlaku i dalej żółtym w kierunku na Wilcze. Przed samym Wilczym skręciłem jednak na jakiś czarny szlak z kierunkiem na przysiółek Wenecja w Lecce :). Sam szlak mnie zastanawiał - przejeżdżałem obo wiele razy, nie mam go na żadnej mapie, nie ma nic o nim słowa na stronie PTTK i jest śmiesznie oznakowany - naklejki zamiast namalowanych znaków.
Szczególny sposób oznakowania czarnego szlaku © tmxs

Zwykła leśna droga, bez rewelacji - jest o wiele lepszych zjazdów w tej okolicy. Sama "Wenecja" w sumie nawet dość urokliwa. Lecka ogólnie jest ciekawą miejscowością, bo poza Wenecją mają tam też Betlejem:
Lecka-Betlejem © tmxs

trzeba się tam wybrać w okolicy 24 grudnia :).
Skoro już byłem w Lecce, to wypadało zahaczyć o Banię. Niestety - stało się to czego się obawiałem - szaleje tam ciężki sprzęt i wycinka. Ze ścianki już niewiele zostało, chodź zjazd nadal jest możliwy, niestety wszędzie dookoła pościnane drzewa i dużo gałęzi. Sam zjazd z Bani jest jeszcze ok ale pewnie niedługo go zaorają albo i zaasfaltują (w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe). Do domu wróciłem przez Przylasek i Budziwój.


Dane wyjazdu:
47.00 km 27.00 km teren
02:17 h 20.58 km/h:
Podjazdy: m
Rozbójnicy:

Kraczkowa

Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 16.05.2013 | Komentarze 0

Ustawka z Dakiem i jazda ternem na Magdalenkę, przez Słocinę jakąś całkiem nową drogą. Dalej zielonym szlakiem do Kraczkowej. Odcinek zielonego szlaku z Magdalenki do Kraczkowej osobiście uważam za jedną z ciekawszych tras mtb w okolicy, szkoda, że tak krótką. W lesie jest kręto i po korzeniach, dodatkowo warto w drugim lasku, w Cierpiszu zboczyć ze szlaku w prawo na szybki singielek. Niestety na wylocie z lasu, przed sadami w Albigowej, woda wymyła dużą dziurę po prawej stronie drogi - spokojnie połknie koło 26", i jest głęboka na dobry metr - o mało w to nie wjechałem :). Z Kraczkowej powrót na Magdalenkę szutrem przez Cierpisz. Na Magdalence spotkaliśmy bajkera Piotrka, który przyłączył się do nas. Powrót już po zmroku, przez mroczne zakamarki Lasu Słocińskiego. Fajna jazda, dużo się działo.
Tak ogólnie to powoli przenoszę moje mapy z bikemap.net na gpsies.com.

Reklama FOX-a, o ile mnie wzrok nie myli, to Tyler McCaul ujeżdża na niej nowego GT Force, masakra:


Dane wyjazdu:
42.00 km 20.00 km teren
02:12 h 19.09 km/h:
Podjazdy: m

iziRajder

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0

Po wyczyszczeniu i dokręceniu zacisku sztycy oraz wyczyszczeniu i przesmarowaniu haków ramy rower przestał zupełnie skrzypieć. Spora ulga bo myślałem, że skrzypienie pochodzi z zawieszenia, a z tym jest już dużo więcej roboty. Dziś spokojna przejażdżka po okolicy Rzeszowa.

Paweł sklecił filmik z naszej sobotniej jazdy, przewijam się tam w paru miejscach w postaci zlepka pikseli ;):



Dane wyjazdu:
81.00 km 55.00 km teren
04:50 h 16.76 km/h:
Podjazdy: m
Rozbójnicy:

Dobra jazda

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 6

Dziś jechałem z Pawłem i Łukaszem, więc rano musiałem wziąć podwójną dawkę koksu :). Kolejny raz zapowiadali deszcz na weekend i kolejny raz go przesunęli, także trzeba było iść na rower. Wybór padł na jedną z talii tras, które ostatnio sobie z nadmiaru wolnego czasu narysowałem.
Ruszyliśmy standardowo przez Słoneczny Stok do Bzianki a tam:
Stado kóz © tmxs


Oraz jurni kawalerowie ;) hehe © tmxs


Jechaliśmy przez Trzcianę, Iwierzyce, a także kompletnie jeszcze przeze mnie nie zbadane tereny koło Zagorzyc. Dobrze się tam jeździ - drogi polne, szutry ale było też trochę przedzierania się przez las. Przez wzgórze Kamieniec (sporo wzgórz o takiej nazwie w okolicy Rzeszowa) dotarliśmy do granic Strzyżowsko-Czarnożeckiego parku krajobrazowego.

Gdzieś w okolicach Czarnożecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego © tmxs


Dalej w stronę Strzyżowa ale po paru km odbiliśmy do Pstrągowej, jakąś mało używaną polną drogą.

Okolice Pstrągowej © tmxs


Z Pstrągowej podjechaliśmy w rejony Wielkiego Lasu, przy okazji znajdując jakiś bardzo stromy singiel - w okolicach pstrągowskiej szkoły. Objechaliśmy Wielki Las i przez pola w okolicach Będzienicy, Woli Zgłobeńskiej i Nosówki wróciliśmy do Rzeszowa. Warto wspomnieć, że w Będzienicy okoliczni mieszkańcy wydreptali sobie całkiem fajną sieć polno-leśnych singli :).

Morza rzepaku © tmxs


Nie spodziewałem się, że z tego wyjdzie taka spoko trasa. Asfaltu były dziś naprawdę minimalne ilości. Chłopakom się trasa (podobno) podobała. Wym razem mapka aż w 95% zgodna ze stanem faktycznym.

http://www.bikemap.net/en/route/2106381-prog-pogorza-strzyzowski-park-krajobrazowy

Dane wyjazdu:
108.00 km 58.00 km teren
06:32 h 16.53 km/h:
Podjazdy:1200 m

Zagubiony

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 0

Kupiłem w zimie nowe wydanie mapy Comapsu - Okolice Rzeszowa, cześć południowa. Zaznaczyli tam nowe wzgórza w okolicy Dubiecka. W zeszły roku byłem w tej okolicy zmierzając na Patryję, było ciekawie, więc postanowiłem, że zajrzę ponownie w te okolice. Wszystkiemu sprzyjał niepodziewany, wolny dzień w pracy. Ruszyłem rano, podjechałem "serpentynakmi" na Łany, asfalt za Uniwersytetem przypomina w tej chwili torowisko. Na Łanach podjechałem pod nadajnik, bo jeszcze w tym roku tam nie byłem.
Rzeszów, widok z Łanów © tmxs

Dalej niebieskim szlakiem przez Borówki dotarłem do szutru i ruszyłem w kierunku Hadli Kańczuckich. W końcu znalazłem miejsce gdzie niebieski szlak karpacki odbija w kierunku Jawornika Polskiego. Choć słyszałem niezbyt dobre opinie o tym odcinku to pewne kiedyś się tam wybiorę. Z Hadli dotarłem do Widaczowa, skąd dojechałem do zielonego szlaku Przemysko-Bachórskiego.
Malowniczy szlak Przemysko-Bachórski © tmxs


Za Huciskiem Jawornickim, przed Mechową Górą odbiłem w prawo w kierunku Dubiecka.
Tu zaczął się najmniej fajny odcinek - przedzieranie się przez rozjeżdżone ciężkim sprzętem lasy. Na mapie były tam zaznaczone 2 drogi na krzyż, w rzeczywistości co 100m napotykałem skrzyżowania 3-4 dróg, jechałem na wyczucie i kierunek z GPS-a, błądząc i mając naprawdę tęgie rozkminy gdzie tu skręcić. Po paru ładnych kilometrach w końcu wyjechałem z lasu-labiryntu.
Przed dobrym zjazdem, gdzieś tam w oddali pewnie jest Winna Góra © tmxs

Myślałem, że moje problemy się skończyły ale przy polnym zjeździe kolejny raz zgubiłem drogę jadąc wg mapy. Pomogła dopiero konsultacja z tubylcami. Przy okazji dowiedziałem się, że jestem "wielki facet w ciemnych okularach" co "straszy ludzi-emerytów". OK :).
Dubiecko © tmxs

Końcówka zjazdu do Przedmieścia Dubieckiego była za to naprawdę fajna, stroma, po sporych kamulach - jeśli miałem jakieś klocki w tylnym hamulcu to chyba mi się już tam skończyły :). Miałem z Drohobyczki podjeżdżać z powrotem do zielonego szlaku terenem ale przestałem ufać mapie, nie znalazłem żadnej zachęcającej drogi więc podjechałem asfaltem, który potem przeszedł w solidny szuter. Ruszyłem zielonym
tym razem w kierunku Bachórza. W okolicach Laskówki zielony szlak na chwilę połączył się z niebieskim-karpackim, jechałem wg znaków niebieskiego i ... znowu się zgubiłem. Ostatecznie jakoś kombinując dotarłem do leśnego zjazdu w kierunku Szklar a tam, jakiś szlak, którego nie ma mapach:
Jakiś nowiusieńki szlak © tmxs

To chyba jakaś nowość i to za pieniądze UE, bo przy szlaku są ławeczki i:
Czy to są hipsterskie stojaki na rowery w środku lasu ??? © tmxs

Stojaki na 15 rowerów w środku lasu? To jakieś całkiem nowe standardy, pełna kultura :). Dojechałem na wzgórze nad Szklarami, na mapie była elegancka droga w dół, dokładnie tam gdzie chciałem dotrzeć - niestety, skończyła się w połowie zjazdu w krzakach :). Tu już mój poziom frustracji był naprawdę wysoki ... podczas tej wycieczki wyciągałem GPS chyba rekordową ilość razy. Mega wkurzony, zjechałem na przełaj przez zarośniętą krzakami, zrytą przez dziki i krety łąkę w kierunku najbliższych zabudowań. Tak oto cały dzień - jak nie mapy to oznaczenia niebieskiego szlaku dawały ciała na całej linii. W Szklarach z wielką ulgą wyłączyłem GPS i już trochę na oparach, przez znane mi tereny Mokłuczki, Przylasku i asfalt w Budziwoju wróciłem do pięknego miasta Rzeszowa, gdzie czekał na mnie posiłek, łóżko i zimne piwo. Pierwsza setka w tym roku pękła. Planowana trasa przebiegała tak:

w rzeczywistości jednak przez błądzenie i zmiany, które wprowadziłem będąc błądzeniem sfrustrowany - wyszło trochę inaczej. Nie aktualizuje mapy, bo idę leżeć, poza tym nie chce mi się o tym myśleć :).

Dane wyjazdu:
38.00 km 15.00 km teren
02:05 h 18.24 km/h:
Podjazdy: m

Słocińska dziczyzna

Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0

Deszcz na szczęście nie pokrzyżował moich planów i udało się wybrać na krótką przejażdżkę. Najpierw pokręciłem się trochę po Słocinie, potem zjechałem do Chmielnika. Podjazd pod Magdalenkę mnie trochę rozruszał. Z Magdalenki zjechałem do Chmielnika i zacząłem zjeżdżać do Malawy przez północno-wschodnią część lasu słocińskiego. Początek był niezły, problemy zaczęły się gdy wpadłem na żółty szlak - odcinek przed samymi polami. Najpierw zwalone drzewo w poprzek drogi, potem wielka kałuża błota, przed którą musiałem hamować. Być może to uratowało mnie przed śmieszną przygodą - dźwięk hamulców spłoszył dzika przy wodopoju jakieś 40m dalej :). Mam niebywałe szczęście do spotykania tych stworzeń, spotkałem już dzika w lesie, spotkałem już dziki na polach, raz nawet wzięto mnie za dzika, w sumie to się już do takich incydentów przyzwyczaiłem :). Ogólnie na Słocinie mnóstwo dziczyzny - oprócz dzika widziałem chyba z 8 saren. Może pora zostać myśliwym.

Kilka dni z życia pro-ridera w telegraficznym skrócie, niektórzy to mają ciężką robotę :):


Dane wyjazdu:
33.00 km 22.00 km teren
01:55 h 17.22 km/h:
Podjazdy: m

Błotniście

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 1

W ostatnich tygodniach warunki do jazdy były idealne (SUSZA!!!!), trochę popadało i zrobiło się błoto. Dobrze, że nie jest to jeszcze syf zapychający opony i napęd - jeździ się nawet dobrze, chociaż pierwszy raz od baaaardzo dawna musiałem umyć rower :).

Jerome (klasyczne enduro od 3:00, mimo wszytko warto obejrzeć całość):