Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
24.00 km 15.00 km teren
02:10 h 11.08 km/h:
Podjazdy: m

Pierwsze km w lutym

Wtorek, 7 lutego 2012 · dodano: 09.02.2012 | Komentarze 2

Zimowe wieczory z ciepłym mieszkaniu, z książką i gorącą herbatą mają swój urok ale po kilku nieudanych próbach umówienia się na jazdę z Pawłem trzeba było w końcu się zebrać. Tym bardziej, że warunki sprzyjały, zima zelżała i było -10. W końcu była okazja przetestować moją zimową oponę, zrobioną przez Pawła:

Zimowy but dla kota © tmxs


Stara, pancerna Kenda Nevegal 2.5", bogato ćwiekowana metalowymi wkrętami, z silikonowym zabezpieczeniem przed przebiciem dętki - naprawdę solidna robota. Oponka rewelacyjnie trzyma się na wyślizganym śniegu i lodzie. Jeździliśmy głównie po okolicznych pagórach, w jednym miejscu pchaliśmy rowery w śniegu po kolana, reszta szlaków ledwo przetarta także trzeba było się sporo okręcić. Paweł w tych warunkach radził sobie rewelacyjnie, a ja ... robiłem wszystko, żeby zaniżyć mu średnią :). Dystans bardzo krótki ale wróciłem do domu podmęczony.

Dane wyjazdu:
42.00 km 20.00 km teren
02:53 h 14.57 km/h:
Podjazdy: m

Jeśli już zima to tylko taka jak dziś

Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 0

Do czego to doszło, jeszcze polubię zimę. Ekipa o 9 pojechała na Strzyżów, a ja o 11 samotnie ruszyłem w kierunku Grochowicznej. Liczyłem że polna droga pomiędzy Racławówką a Boguchwałą bedzie odśnieżona, niestety zawiodłem się i trzeba było trochę rower pchać. Potem już luzik, Boguchwała, Lutoryż i szeroką terenową autostradą pod górę. Tu też kawałek pchałem bo na najbardziej stromym fragmencie koła obracały się w miejscu. Na górze po posiłku i herbatce zacząłem cieszyć się zimą. Zjechałem kawałek tu, kawałek tam, podziwiałem ośnieżone, okoliczne wzgórza. Śniegu było miejscami po kolana, dość zimno. Zjeżdzałem tą samą drogą co podjeżdżałem - czyli w kirunku Lutoryża. Trochę tarka od opon traktorów, często znosiło nad krawędź rowu, często modliłem się o przyczepność ale byo super :D. Na dole, obok miejsca ogniskowego zatrzymałem się żeby się ogranąć i wtedy dogonił mnie ... Kona, który odzielił sie od Ekipy wracającej spod Strzyżowa i postanowił jeszcze zrobić Grochowiczną. Podobno poznał, że jechałem po sladach opon :). Towarzyszyliśmy sobie do Boguchwały, gdzie Piotrek odbił na prawo, a ja pojechałem prosto i zaliczając jeszcze zalew wróciłem do domu. Pamiątkowa focia:

Grochowiczna zimą © tmxs


Dane wyjazdu:
37.00 km 12.00 km teren
02:19 h 15.97 km/h:
Podjazdy: m

Przylasek

Sobota, 21 stycznia 2012 · dodano: 21.01.2012 | Komentarze 0

Długo sie zastanawiałem, gdzie dziś jechać. Wachałem się między Grochowiczną, Bazianką a Przyalskiem, padło na to ostatnie. Nadeszła odwilż, więc asfalt znowu stał się asfaltem. Podjaz pod Przylasek również bez rewealacji, dopiero ostatnie 500m czysty, bielutki śnieg. Ścieżki na przylasku niepoprzecierane a śnieg mokry, grunt pod nim rozmarźnięty więc poszaleć się nie dało. Zjechałem z Przylasku inną drogą - obok leśniczówki, mimo, że szlak miejscami nie był przetarty i zaczęło mocno sypać sniegiem jechało się bajecznie.
Założenie szerokiej Kendy Nevegal na przód to powrót niesamowitej stabilności , a także powrót oporów toczenia na asfalcie. Miło też jest w końcu mieć bieżnik z tyłu :). Testowałem mój nowy nabytek: używaną sztycę RS Reverb. Muszę przyznać, że to chyba najgelnialniejszy dodtek do fula jaki mogę sobie wyobrazić - frajda z jazy niesamowita. Staram się do tego nie przyzwyczajać - niestety prkatycznie każda konstrukcja tego typu dostępna na rynku jest niedopracowana i awaryjna, więc pewnie wkrótce zaczną się jakieś problemy. Bardzo udany wypad, mimo krótkiego dystansu wróciłem bardzo zmęczony. Tymczasem w North Shore zima wygląda o tak:


Dane wyjazdu:
28.00 km 8.00 km teren
02:45 h 10.18 km/h:
Podjazdy: m

Zimowe przyjemności

Czwartek, 19 stycznia 2012 · dodano: 19.01.2012 | Komentarze 1

Miałem dzis nie jeździć a jeśli już to na Moongosie. Po powrocie z pracy stwierdziłem jednak, że się przyda trochę ruchu i ustawiłem się z Pr0zakiem 19:15 pod Realem, oczywiście wziąłem fulla. Mieliśmy jechać ternem na Krzyż Milenijny. W taką pogodę już podjazd na Słoneczny Stok był wyzwaniem. Piotrek wymiatał, ja lamiłem gdzieś po tyłach. Po glebie podczas próby zdobycia Wilczego miałem jednak lekką traumę na samą myśl o połączeni rower+śnieg, jechałem więc momentami trochę asekuracyjnie. Było bardzo jasno, padał śnieg i naprawdę pieruńsko wiało. W pamiętnym miejcu błotnej masakry na czerwonym szlaku nawiało z pól sniegu po kolana. Jechac się nie dało, pchać było ciężko, czasem więc sprzęt trzeba było nieść. Dotarliśmy do asfaltu Niechobrz-Zgłobeń i przedzieraliśmy się dalej czerownym szlakiem ale po 200m brenięcia w śniegu po kolana postanowiliśmy zawrócić. Wróciliśmy górą Niechobrzem i potem przez Racławówke, niby asfaltem - ponieważ asfaltu prawie wogóle widać nie było. Wypad bardzo mi się podobał, myslałem, że jazda będzie dużo gorsza ale było naprawdę fajnie. Zima nawet potrafi przemienić ścieżkę rowerową w mieście na mini-rockgarde jak w bikerparku ;). Mapa u Piotrka. Plan na przyszłość: póki nie mam kolcowanych opon wywalam łsyego Nobby Nica z tyłu, przekładam na tył Nica z przodu a na przód wraca moja stara ale jeszcze nie wysłużona Kenda Nevagal w bardzo męskim rozmiarze 2.35 :).

Dane wyjazdu:
8.00 km 0.00 km teren
00:20 h 24.00 km/h:
Podjazdy: m

Na serwis piasty

Środa, 11 stycznia 2012 · dodano: 19.01.2012 | Komentarze 1

Zaległy wpis - do Pwała na serwis piasty. Po serwisie koło toczy się z nieziemską lekkością :).

Dane wyjazdu:
70.00 km 2.00 km teren
03:40 h 19.09 km/h:
Podjazdy: m

Hyżne

Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 0

Rano stoczyłem sam ze sobą walkę, ktory rower wybrać. Oczywiście padło na fula. Wziąłem mapę, wytyczyłem sobie z grubsza jakąś asfaltową trasę, termos w pleack i jazda. To był naprawdę ciepły styczniowy dzień, jeździło sie bardzo przyjemnie, choć kilka razy trochę błądziłem. Trasa wyglądała mniej-więcej tak:


Dane wyjazdu:
63.00 km 0.00 km teren
03:28 h 18.17 km/h:
Podjazdy: m

Okop!

Wtorek, 3 stycznia 2012 · dodano: 03.01.2012 | Komentarze 8

Zwyczajowo jak co wtorek nocna jazda. Było naprawdę ciepło i mokro, w ternie chalapa więc umówilismy się na jazdę po asfaltach. Mieliśmy ruszyć standardowo spod mariny nad Wisłokiem, gdy przybyłem tam okazało się, że oprócz Tobola z ktorym byłem umówiony pojawił całkiem nowy bajker Sławek, wyposażony w rower ksrosowy na cienkich oponach 28". Jako, że chłopak dobrze znał okolicę to pozowlilismy mu wytyczać trasę - a robił to tak, że momentami nie wiedziałem gdzie jestem. Ruszyliśmy na Budziwój - okazało się, że asfaltowy deptak nad żwirownie został przedłużony w stronę Budziwoja co pozwala ominąć kawałek ruchliwej drogi. Jechałem tam w piątek i tego nie zauważyłem. Z Budziwoja podjechaliśmy asfaltem na Przylasek, po czym zjechaliśmy w dół w kierunku wschodnim. Następnie podjechaliśmy pod wzgórze zwane Okop. Podobno to najostrzejszy podjazd w okolicy, faktycznie był ostry, na zamarźniętym asfalcie mój tylni Slick-Nobby-Nick parę razy obracał się w miejscu. Po wyjechaniu na Okop (strasznie mi się podoba ta nazwa, Sławek mówił, że pochodzi jeszcze z czasów potopu szwedzkiego) kluczyliśmy, nie bardzo mam pojęcie gdzie w każdym razie zjechaliśmy w Straszydlu, skąd udaliśmy się do Lubenii. Następnie podjechaliśmy na Połomie i zjechaliśmy gdzieś w okolicy Wyżnego. Potem już standardowo Czudec i podjazd do Niechobrza, powrót do Rzeszowa przez Staroniwę. Mimo jazdy szosowej musiałem skorzystać z darmowej ;) myjki, przy szybkich zjazdach woda z kół wylatywała ponad błotnik a wiatr kierował ją prosto na ramę i moją twarz :).

Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
02:00 h 19.00 km/h:
Podjazdy: m

Niechobrz, Mogielnica

Niedziela, 1 stycznia 2012 · dodano: 01.01.2012 | Komentarze 1

Rano jak odsypiałem sylwestrowy kac to słonce świecilo mi prosto w twarz. Jak wyjechalem rowerem to oczywiście się zachmurzyło. Stwierdziłem, ze pojeżdżę trochę po asfaltach bo dziś zupełnie nie miałem ochoty na wizytę w myjni. Pojechałem na Krzyż Milenijny, ostatnio bywam tam tylko w nocy, więc kilka rzeczy mnie zaskoczylo. Na jesieni wybudowali wiatę przy parkingu ale najciekawsze jest to, że na samym krzyży zainstalowali 2 kamery i chyba jakiś mini nadajnik:
Monitoring Krzyża Milenijnego © tmxs

Musze przyznać, że instalacja tam kamer to ciekawy pomysł biorąc pod uwagę to co wycznia tam miejscowa młodzież w nocy w zaparkowanych samochodach :D.
Wiało, lezało trochę śniegu. Później zjechałem na dół Niechobrza i przez Mogielnice i Boguchwałę dotarłem nad zalew by odbyć pierwszy przejazd nowootwartym tunelem pod obwodnicą.

Dane wyjazdu:
60.00 km 15.00 km teren
03:05 h 19.46 km/h:
Podjazdy: m

Lekki wypad na koniec roku

Piątek, 30 grudnia 2011 · dodano: 31.12.2011 | Komentarze 0

Miałem jechac z chłopakami spod sceny o 10 do tunelu w Szklarach, niestety nie mogłem, więc po 11 samotnie ruszyłem w strone Przylaska. Fajna pogoda, trochę słońca no i super wiatr w twarz. Z Przylasku chciałem pojechać na Błażową ale błoto na czarnym szlaku mnie zniechęciło, nie chciałem brudzić roweru. Niestety nie udało się - jak wracałem z Hermanowej na Przylasek skrócilem sobie drogę przez pole i... już wiedziałem, że dziś myjnia mnie nie ominie :). Z Przylasku pojechałem przez Babicę na Grochowiczną i zjechałem do Lutoryża. Powrót przez Boguchwałę. Myjkę musiałem odłożyć na wieczór bo na myjni była kolejka. Cała trasa wyglądałe mniej więcej tak:

Zakonczyłem rok z wynikiem 3513 km na forcu, wynik może nie jest zbyt imponujący ale w następnym roku musi być lepiej.

Dane wyjazdu:
40.00 km 9.00 km teren
02:00 h 20.00 km/h:
Podjazdy: m

Mud lovers

Czwartek, 29 grudnia 2011 · dodano: 30.12.2011 | Komentarze 3

Nocna jazda pod Krzyż, ZA ekipą :) Zwiedziliśmy Niechobrz, Zgłobeń, Kielanówkę. Tym razem ominęliśmy pewien przeklęty fragment czerwonego szlaku. Fajne błotko, fajna atmosfera, prawie darmowa myjka na patencie :). Na koniec w domu wyprałem jeden z akumulatorów do latarki bo zapomniałem wyjąć do z kieszeni kurtki :D. Gdybym miał dziecko to pewnie bym je wylał z kapielą :).