Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
42.14 km 20.00 km teren
03:40 h 11.49 km/h:
Podjazdy:1244 m

Ave Cergowa

Czwartek, 12 czerwca 2014 · dodano: 12.06.2014 | Komentarze 7

Plany na ten wolny dzień miałem wielkie - miały być Bieszczady i zjazdy z tysięczników. Niestety - zagrożenie burzowe do tego kumpel, który miał ze mną jechać zrezygnował, więc postanowiłem jechać coś bliżej. Pojechałem do Dukli. Tam dzień targowy, handel kwitnie, a ja ruszyłem żółtym szlakiem na Cergową (706 m.n.p.m). Ostatnio byłem tu 2 lata temu. Jej wspaniała, wyniosła sylwetka góruje nad miastem i nie sposób jej nie zauważyć.

Atak na Cergową
Atak na Cergową

Od studni św. Jana wnoszę rower idąc po ścianie. Kolejny raz zastanawiam się - czy to dało by się zjechać? Dzięki Enduro Me Cergowa to popularna rowerowo góra, pełno tu śladów grubych opon ale na tej ścianie nie ma nic. Może ją trzeba zrobić bez użycia hampli :D? Jeśli ktoś kiedyś to zjechał - proszę o zostawienie komentarza pod wpisem ;).
Po pokonaniu ściany da się jechać docieram w końcu na szczyt, który o tej porze roku jest zupełnie niewidokowy. Ostatnio zjeżdżałem stąd żółtym do Zawadki Rymanowskiej, dziś wybieram czerwony. Jest bardzo przyjemnie, kawałek się jedzie super singlem nad stromym urwiskiem.

Północne okno na Cergowej
Północne okno na Cergowej 

Południowe okno na Cergowej
Południowe okno na Cergowej

Generalnie nie jest to jakiś mega trudny szlak - jedna, krótka ścianka, jedna dłuższa stromizna, trochę kamieni i korzeni.Mimo wszystko można poszaleć, hample dostają po dupie. W dalszej części szlak niestety wiedzie zdezelowaną drogą zwózkową.

Cergowa po raz kolejny
Cergowa po raz kolejny

Zjazd mnie trochę zmęczył, jadę dalej asfaltem do Lubatowej. Późno-wiosenny klimat Beskidu Niskiego rozkłada mnie na łopatki. Jaka to frajda być tutaj zamiast kiszenia się w biurze hehe.

Beskid, Beskid
Beskid, Beskid 
Z Lubatowej trzymam się dalej czerwonego jeszcze kilka kilometrów, żeby potem zjechać na leśną drogę i zacząć długi, mozolny podjazd do szlaku zielonego. Widoczki w okolicy wzgórza Kopa (640 m.n.p.m) na południe:

W oddali to chyba Kamień nad Jaśliskami
W oddali to chyba Kamień nad Jaśliskami

Dojeżdżam do zielonego i jadę na wschód, bo oprócz Cergowej chciałem dziś zaliczyć dwie miejscowości uzdrowiskowe: Rymanów Zdrój i Iwonicz Zdrój. Zielony prowadzi do Rymanowa. Szlak jest widokowy i atrakcyjny zjazdowo. Widać z niego wzgórza Sucha Góra i Mogiła, przez które prowadzi szlak z Rymanowa do Iwonicza. Nie wiem jak wam Panowie ale mi ten widok kojarzy się tylko z jednym hehehe:

Sucha Góra (611 m.n.p.m) i Mogiła (606 m.n.p.m)
Sucha Góra (611 m.n.p.m) i Mogiła (606 m.n.p.m)

Podziwiając te 'krągłości' nie wiedziałem jeszcze ile wysiłku będzie mnie kosztować pokonanie ich :D. Zjazd do Rymanowa to bajka, najpierw przez łąki, potem fajny odcinek w lesie. Głowna ulica Zdroju z góry wygląda jak jakieś Las Palmas :D.

W dole Rymanów Zdrój
W dole Rymanów Zdrój

W Rymanowie kompletnie pustki. Widać, że miejscowość dopiero przygotowuje się dopiero do rozpoczęcia sezonu turystycznego. W tych okolicach raczej nie ma niedźwiedzi, więc mogłem dziś bez strachu wypchać plecak po brzegi aromatyczną kiełbasą, mimo wszystko postanawiam zaryzykować lokalnego fastfooda. Dobra decyzja - widać, że to 'kurort', a nie jakieś bieszczadzkie paździerze :D. W Bistro Pod Dębem dostaję dobrze usmażone frytki oraz zapiekanką na świeżej bułeczce i z pieca, a nie z jakiejś tam mikrofali.

Kulinarne podróże tmxa
Kulinarne podróże tmxa

Propsy dla lokalu! Po posiłku ruszam  do sklepu po płyny i loda. Naładowany grubymi kaloriami ruszam do Iwonicza. Szlak czerwony z Rymanowa na początku to długi podjazd po kamieniach, im wyżej tym bardziej zniszczony przez ciężki sprzęt. W pewnym momencie zjeżdżam wąską, kamienistą rynną. Rower tańczy na kamulach, a ja  nic nie widzę bo gałęzie walą mnie po pysku :D. Nie zjechałem tego do końca, bo nie odważyłem się skoczyć 1m dropa przy końcówce. Ostateczny zjazd do Iwonicza jest długi ale to lekko zdezelowana, szeroka leśna droga - także szału nie ma. Pewnie lepiej pokonać ten szlak w przeciwnym kierunku do mojego - łatwiejsze podjazdy i lepsze zjazdy. 

Pijalnia wód w Iwoniczu Zdroju
Pijalnia wód w Iwoniczu Zdroju

Amfiteatr, a w lesie ruina skoczni narciarskiej
Amfiteatr, a w lesie ruina skoczni narciarskiej

Miałem z Iwonicza wracać terenem, przez okoliczne górki ale pogoda zrobiła się burzowa - chmury pociemniały, zaczęło silnie wiać, dlatego wróciłem do Dukli asfaltem przez Lubatową. Na miejscu zajrzałem jeszcze do wojskowego skansenu przy miejscowym muzeum, mają tam trochę fajnych zabawek :).

Katiusza
Katiusza

Armata przeciwlotnicza wz 1939
Armata przeciwlotnicza wz 1939

Czołg T34
Czołg T34

Armata polowa 100mm wz 1944
Armata polowa 100mm wz 1944

Niby tylko 40 km ale ponad 1200 metrów przewyższenia poczułem w nogach. Nasyciłem swój głód mtb przed weekendem, podczas którego niestety nawet nie dotknę roweru.

Video:




Dane wyjazdu:
30.45 km 15.00 km teren
02:02 h 14.98 km/h:
Podjazdy: m

Komary i pokrzywy

Wtorek, 10 czerwca 2014 · dodano: 10.06.2014 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
57.37 km 40.00 km teren
05:22 h 10.69 km/h:
Podjazdy:1507 m

Bie-Skid czyli kraina wiecznego mtb-melanżu

Sobota, 7 czerwca 2014 · dodano: 08.06.2014 | Komentarze 6

Takie krainy istnieją. Na Podkarpaciu są to głownie Bieszczady oraz Beskid Niski. W nieprzebranych, dzikich kniejach tych terenów kryją się prawdziwe skarby - doskonałej jakości single idealne do mtb. Dziś razem z Łukaszem oraz Sebą wybraliśmy się na poszukiwanie tych rarytasów. Wystartowaliśmy z parkingu pod cerkwią w Szczawnem. Większość drogi z Rzeszowa jechaliśmy we mgle, obawiałem się trochę o widoczność, na szczęście gdy dotarliśmy na miejsce zupełnie się rozpogodziło.

Wyrypa w przygotowaniu
Wyrypa w przygotowaniu

Niestety - na początek mały zgrzyt - Łukasz dołączył do szerokiego grona 'szczęśliwych inaczej' użytkowników hamulców marki Avid - przedni Elixir zapowietrzył się i Łukasz musiał jechać tylko na tylnim. W sumie i tak prawie hampli nie używa więc luz :). Rozpoczęliśmy dziś od Beskidu Niskiego, konkretnie od podjazdu żółto-czarnym szlakiem na Rzepedkę (708 m.n.p.m).

Droga na Rzepedkę (708 m.n.p.m)
Droga na Rzepedkę (708 m.n.p.m)

Początek podjazdu po betonowych płytach, potem na sam szczyt świeżutkim szuterkiem. Klimaty połoninowe i super widoki. Miejsce godne polecenia - łatwo dostępne, a okolica bardzo malownicza.

Widok na Bieszczady Zachodnie
Widok na Bieszczady Zachodnie

Będąc na szczycie Rzepedki, przejechaliśmy kilkaset metrów na zachód, na wierzchołek Szeroki Łan (688 m.n.p.m) - żeby zobaczyć panoramę Tokarni, wzgórza na którym miałem przyjemność jeździć w zeszłym roku. Trochę buszowania w okolicy zarośniętego stoku Karlików i ruszyliśmy w kierunku Wahalowskiego Wierchu.

Seba na Szerokim Łanie (688 m.n.p.m)
Seba na Szerokim Łanie (688 m.n.p.m)

Tokarnia (778 m.n.p.m)
Tokarnia (778 m.n.p.m)

Niestety w okolicy Kamienia szlak jest fatalnie oznaczony. Straciliśmy tu masę czasu błądząc po paryjach. Ostatecznie udaje się dojechać do Głównego Szlaku Beskidzkiego, który niestety jest w tym miejscu zniszczony o wiele bardziej, niż gdy jechałem tu rok temu. Docieramy na Wahalowski, skąd rozciąga się wspaniała panorama pasma granicznego, po krótkim postoju ruszamy do Komańczy. Zjazd do Komańczy był bardzo przyjemny - zwłaszcza końcówka po korzeniach. Na dole, w barze, którego nazwy nie wspomnę zostajemy obsłużeni po bieszczadzku - czyli fatalnie. No bo co to za lokal, w którym potrafią sknocić tak proste danie jak frytki? :) Za karę Łukasz wyjada im cały zapas keczupu, który pewnie miał starczyć na cały rok i jedziemy dalej. Przekraczając rzekę Osławę opuszczamy Beskid Niski i wjeżdżamy w na teren Bieszczadów Zachodnich.

Most kolejkina Osławie
Most kolejkina Osławie

Od Duszatyna czuć, że jesteśmy w Bieszczadach - poziom trudności szlaków rośnie, turystów przybywa. Początek singla nad Jeziorka Duszatyńskie jest mocno techniczny po korzeniach i kamieniach. Można go objechać szutrem obok ale my walczymy bo ambitne z nas chłopaki, poza tym w cieniu chłodniej :). Resztę drogi do jeziorek już spokojnie podjeżdżamy. Jeziorka powstałe w wyniku osunięcia się ziemi z masywu Chryszczatej charakteryzują się specyficznym kolorem wody, działają jak magnes na turystów.

Jedno z Jeziorek Duszatyńskich
Jedno z Jeziorek Duszatyńskich

Od jeziorek zaczyna się stromy wypych na pierwszy wierzchołek pasma Wysokiego Działu - no ale co to za wycieczka w Bieszczady bez wypychu? Było ciężko ale im wyżej tym coraz więcej dało się jechać w siodle. Mimo wszystko trochę nam zeszło zanim wytarabaniliśmy się na Chryszczatą (997 m.n.p.m). Na szczycie znajduje się stara wieża geodezyjna, miejsce do odpoczynku oraz kompletny brak widoków :). Historia całego pasma jest dość ciekawa, w tym rejonie toczyły się ciężkie walki podczas obu wojen, a po drugiej wojnie kryły się tu sotnie UPA. 

Na szczycie Chryszczatej (997 m.n.p.m)
Na szczycie Chryszczatej (997 m.n.p.m)

Na zjazd wybraliśmy niebieski szlak w kierunku przełęczy pod Suliłą. Nie mogłem znaleźć żadnych informacji o tym odcinku tego szlaku, wiedziałem z blogu Petrosłava, że fragment Suliła-Sanok jest fatalny, więc trochę się obawiałem. Z drugiej strony zjazd z bieszczadzkich tysięczników to ZAWSZE jest gruba impreza, a Chryszczata to prawie tysięcznik (zwłaszcza jeśli doliczyć wieżę ;)) więc postanowiliśmy zaryzykować. Opłaciło się! Początek stromy .... jak Łukasz zjechał to na jednym hamplu - nie mam pojęcia :D, jak bym nie jechał za nim to bym nie uwierzył :D. Dalej trochę interwału, zwalonych drzew itp ale większość trasy do przełęczy to KILOMETRY genialnego krętego singla i cecha charakterystyczna wielu szlaków bieszczadzkich - długie, długie zjazdy. Do przełęczy dotarliśmy bardzo zadowoleni i rozpoczęliśmy zdobywanie Suliły (759 m.n.p.m), które okazało się w znaczącej części stromym wypychem. Najwyżej standardowo zajechał Seba.

Suliła (759 m.n.p.m)
Suliła (759 m.n.p.m)

Podczas mozolnego pięcia się w górę, gdy zaatakowały nas wszystkie muchy z Bieszczad i Beskidów, zastanawiałem się, po cholerę się tak męczymy, zamiast zjechać z przełęczy szutrem do Rzepedzi. Po 15 minutach odpowiedź na to pytanie przyszła sama - ZJAZD. Poza szlakiem, polną drogą przez Szeroki Wierch do położonego w dole asfaltu. Sceneria bardziej malownicza niż sławna 'tapeta z windowsa XP', wręcz bajkowa. Żadne słowa/zdjęcia/filmy tego nie oddadzą - to trzeba przeżyć samemu, w słoneczny letni dzień. Widoki miażdżyły. 

Przerwa w zjeździe na foty
Przerwa w zjeździe na foty

Żurawinka-Kuty
Żurawinka-Kuty

Po zjechaniu do Rzepedzi, pozostało nam kilka kilometrów asfaltem do parkingu. Wyszła z tego jak na razie najbardziej widokowa wyrypa roku. Konkretnie się dojechaliśmy, 1507 metrów przewyższenia i upał zrobiły swoje ale warto było.

Cerkiew w Szczawnem
Cerkiew w Szczawnem

Teraz parę słów o moich towarzyszach - Łukasz jechał bez jednego hampla (choć raczej mu to nie robiło różnicy, miał tylko więcej adrenaliny ;)), Seba od podjazdu na Chryszczatą jechał z obolałą nogą - mimo tego nie było żadnego narzekania i udało się zrealizować całą zaplanowaną trasę - dzięki za jazdę panowie!

WPIS U SEBY

Szybki edit pana Mariana:


Na zjeździe z Chryszczatej miałem brudny albo zaparowany obiektyw i niestety jutube bardzo pogorszył jakość. Teraz czekają  mnie dwa weekendy pod rząd bez MTB, mam nadzieje, że uda się coś fajnego pojechać na tygodniu.




Dane wyjazdu:
54.78 km 22.00 km teren
03:05 h 17.77 km/h:
Podjazdy: m

Pięćdziesiątka po robocie

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
32.96 km 15.00 km teren
02:10 h 15.21 km/h:
Podjazdy: m
Rower:

Okoliczne miejscówy

Wtorek, 3 czerwca 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 5

Jako, że w sobotnia jazda była wybitnie lajtowa, miałem okazję pobawić się różnymi uchwytami do kamery. Wiecznie brakuje mi czasu, żeby testować różne ustawiania, także, to było ciekawe doświadczenie i wartościowa lekcja. Nazbierało się tego tyle, że nawet skleciłem na prędce agro edit w stylu country, superprodukcję z rekordowym budżetem w wysokości 2 kawałków aromatycznej kiełbasy:


Na odmulenie po tym polecam naprawdę dobry edit: Kurt Sorge - Going Hoff. Widzę, że Sorge przerzucił się na 2pólkę na przedzie i teraz jego rower wygląda paździeżowo :).

Dane wyjazdu:
91.18 km 43.00 km teren
05:05 h 17.94 km/h:
Podjazdy:1153 m

AgroMTB

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 31.05.2014 | Komentarze 5

Jak zwykle ostatnio końcem tygodnia moje meteorologiczne "radary " monitorowały okolicę. Wnioski nie były najlepsze - Beskid Niski: błoto i deszcz, Góry Świętokrzyskie: błoto i deszcz, Bieszczady: mega błoto, deszcz, a na tygodniu w wyższych partiach nawet symbolicznie sypnęło śniegiem. Pozostało pogodzić się z losem i pojechać coś lokalnie i to z rana - żeby obrócić przed zapowiadanym na popołudnie deszczem. O 8:30 wyruszyliśmy z Pawłem na zachód aby dotrzeć na punkt widokowy - Krzyż 3 tysiąclecia w okolicy Ropczyc. Dość szybko śmignęliśmy terenem do Trzciany gdzie przecięliśmy trasę rzeszowskiego ultramaratonu.

Ultramaraton Rzeszowski
Ultramaraton Rzeszowski

Przypuszczalnie byliśmy tu przed pierwszymi zawodnikami. Dalej przed Iwierzycami zjazd ciekawym lasem do Olchowej i dalej szutrami, asfaltami do celu. Śladowe ilości błota, przyjemna temperatura, spoko jazda minęła dość szybko. Krzyż znajduje się na wzgórzu o wysokości 341 m.n.p.m i ma wysokość 51 metrów. 

Krzyż 3 tyśiąclecia
Krzyż 3 tyśiąclecia

Na taras widokowy na górze można wjechać windą, która jest czynna od maja do października od 17-19, także nie skorzystaliśmy. Pozostało nam jedynie podziwianie widoków ze stojącej obok, kilkunastometrowej platformy widokowej. Dziś widoczność była dość słaba także szału nie było, dobrze widać stąd pobliską górę Chełm.

Góra Chełm
Góra Chełm

Czarny szlak w kierunku Ropczyc
Czarny szlak w kierunku Ropczyc

Po odpoczynku ruszyliśmy w stronę Rzeszowa czarnym szlakiem - niestety w jednym miejscu krzaki były tak wielkie, że musieliśmy część planowanej trasy objechać asfaltem. W Wielkim Lesie Paweł pojechał w swoją stronę, a ja przez Zgłobień, Nosówkę i Kielanówkę wróciłem do Rzeszowa. 15 minut po wejściu do mieszkania zaczął padać deszcz także dziś na farcie :).
Przyjemna lajtowa wycieczka w stylu agro - czyli głownie polnymi drogami przez tereny rolnicze. Mimo wszystko natrzaskaliśmy trochę tych polnych kilometrów a Strava wyliczyła ponad 1100 metrów przewyższenia. W nadchodzącym tygodniu trzymam kciuki za suszę :).


Dane wyjazdu:
17.75 km 9.00 km teren
01:02 h 17.18 km/h:
Podjazdy: m

Burza terrorystka

Środa, 28 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 2

PRO:

FEST series - Aggy's reunion highlight video from fest series on Vimeo.



Dane wyjazdu:
15.10 km 7.00 km teren
00:45 h 20.13 km/h:
Podjazdy: m

Popołudniowy Słoneczny Stok

Poniedziałek, 26 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 0

Garett Buehler w reklamówce Knolly, od 1:28 zaczynają się ściany. Uroczy ten rowerek:

CHILCOTIN Garett from Knolly Bikes on Vimeo.



Dane wyjazdu:
66.43 km 25.00 km teren
06:00 h 11.07 km/h:
Podjazdy:1245 m

Klimat końca świata znowu mnie dojechał

Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 3

Miałem się dziś wybrać na wycieczkę po okolicy Leska z kumplem, który ostatnio tam pomieszkuje. Niestety, koledze coś wypadło, więc wyszło na to, że jadę sam. Dramatu nie było - czas lubię sam powalczyć. Na konkretnych wyrypach nie ma to jak dobra ekipa ale ciągła jazda w grupie usypia zmysły niezbędne do przemierzania podkarpackiej dziczy :). Około 9 ruszyłem z parkingu na przeciwko Tesco zielonym szlakiem w  stronę szczytu Gruszka (583 m.n.p.m). Zaczęło się od stromizny, której nie podjechał bym nawet, gdybym wstrzyknął sobie całe EPO z lodówki Lensa. Dalej, aż do najwyższego punktu wzniesienia nie było lepiej: droga ścinkowa i błoto. Nie polecam tego szlaku ani w górę ani w dół. Ze szczytu Gruszki jechałem dalej szlakiem papieskim, który wiedzie na Chryszczatą ale moim celem dziś był leżący po drodze Choceń. Chwila zjazdu z Gruszki, oczywiście też drogą ścinkową i wyjechałem na pierwszą dziś polankę z widokami.

Pierwsza widokowa polanka
Pierwsza widokowa polanka

Takich widokowych miejsc na tym szlaku było wiele - np punkt widokowy na górze Miarki. Niestety im bliżej Chocenia tym coraz więcej było paryji oraz błota. 

Góra Miarki
Góra Miarki

Gruszka od południa
Gruszka od południa

Moja paryjo-odporność była wystawiana na coraz większą próbę. Na szczęście pokrzywy były tylko do kolan. Sądząc po śladach w błocie, przede mną szlak przemierzał jakiś zwierz o olbrzymich kopytach. Jak dotarłem do polnej drogi na Choceniu (620 m.n.p.m) to poczułem ulgę. To najlepsze miejsce widokowe dzisiaj - dobrze widać stąd zarówno pasmo Gór Słonnych jak i Bieszczady.

Widok z Chocenia
Widok z Chocenia

Miałem w planach odnaleźć pozostałości po wsi na stoku góry ale przemierzanie paryi kosztowało mnie sporo czasu i sił. Zrobiłem się głodny, a nie miałem dziś przy sobie ani grama kiełbasy! Kierując się głodem zjechałem do Mchawy, gdzie zjadłem naprawdę konkretny posiłek.

Mniam, mniam
Mniam, mniam

Doświadczenia z lokalami gastronomicznymi w okolicach Soliny miałem raczej niemiłe ale dziś zostałem godnie obsłużony. Wszystko było świeże i smaczne. Pstrąg z niewielkim dodatkiem paprykowego sosu, co nie każdemu trafi w gusta ale ja byłem zadowolony. Polecam lokal.
Kolejna część trasy to asfalt do Zachoczewia i dalej szuter przez tereny nieistniejącej wsi Żernica Wyżna. Szuter wiódł przez malowniczą dolinę, klimatem przypominającą beskidzki Jasiel. Urokliwe miejsce, warte odwiedzenia mimo tego, że na każdym kroku straszą.

Uwaga na pszczoły!
Uwaga na pszczoły!

Uwaga na niedźwiedzie!
Uwaga na niedźwiedzie!

Jest hardkorowo ... :)
Dolinka jest długa i dziś była prawie całkowicie bezludna, kilka osób kręciło się jedynie w okolicy odremontowanej cerkwi.

Cerkiew w Żernicy Wyżnej
Cerkiew w Żernicy Wyżnej 

Chciałem stąd dojechać do Bereźnicy Wyżnej - niestety, piękny szuter którym jechałem nagle skończył się w szczerym polu. Na mapie była droga, w praktyce niestety nie. Straciłem tu masę czasu błądząc i szukając przejazdu. Ostatecznie znalazłem jakąś drogę ścinkową, wiodącą w rejonach miejscach oznaczonego jako 'ostoja niedźwiedzia'. Świadomość tego, że w lesie przez który się samotnie jedzie czai się misio działa na wyobraźnię hehe. Na szczęście udało się w jednym kawałku dotrzeć do Bereźnicy. Niestety skończyła mi się woda w bukłaku, w moim przypadku to oznacza dramat. Podjechałem w górę wsi, do miejsca gdzie na mapie zaznaczony był sklep - ale okazało się, że został zlikwidowany. Rozmowa z miejscowymi:
- Gdzie jest najbliższy sklep?
- W Berezce, 7 kilometrów stąd
- W górę czy w dół?
- W dół

Uff.... chociaż tyle. Witamy we wschodnim Podkarpaciu! Miałem stąd jechać na Wierch, na punkt widokowy ale wiedziałem, że bez wody to będę tam chłeptał z kałuży, więc jadę asfaltem do Berezki gdzie uzupełniam płyny. Chciałem stąd kontynuować jazdę wg planu czyli jezioro Myczkowieckie oraz Czulnia, niestety ze wschodu nadchodziły ciemne chmury, zaczęło kropić i grzmieć. Jadę asfaltem w stronę Leska, starając się wrócić na szlak ale pogoda nadal niepewna, dojeżdżam więc aż do samego miasta.
San w okolicy Leska
San w okolicy Leska

Po chwili się rozpogadza, więc jadę jeszcze obejrzeć Kamień Leski nieopodal. Widziałem zdjęcia tego miejsca wcześniej ale nie oddają one ogromu tych skał, dziś nawet ktoś się po nich wspinał.

Kamień Leski
Kamień Leski

Miejsce obfituje w różne, fajne sekcje techniczne, więc bawię się tu przez chwilę. Na parking wracam szlakiem obok źródełek.

Chwila zawachania
Chwila zawachania

Z parkingu zabieram kumpla i jedziemy na Rzeszów. Szkoda jeziora Myczkowieckiego i Czulni ale jest powód by tu jeszcze wrócić. Sporo atrakcji w tym Lesku. Chociaż przejechałem jedynie połowę planowanej trasy to nie mogę uznać tego czasu za stracony.


Dane wyjazdu:
28.43 km 12.00 km teren
01:44 h 16.40 km/h:
Podjazdy: m

Test nowego uchwytu do kamery

Czwartek, 22 maja 2014 · dodano: 22.05.2014 | Komentarze 0