Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi TMX z miasteczka Rzeszów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tmxs.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
80.00 km 50.00 km teren
04:50 h 16.55 km/h:
Podjazdy: m

Dziki Wschód

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 18.08.2012 | Komentarze 2

Dawno nie byłem na Wilczym. Ostatnio w w kwietniu ale to było nocą. Skoro brak możliwości dalszych wypadów to postanowiłem odwiedzić ten najwyższy pagór w okolicy (506mnp). W Babicy wbiłem się na górę, w okolicy gdzie kiedyś były piękne, leśne single żółtego i czarnego szlaku. Przeglądając moje wpisy z czerwca można odnieść wrażenie, że jaram się ciężkim sprzętem i w tym wpisie pozwolę sobie kontynuować tę tradycję, dziś będzie sprzęt do budowy dróg:

Poznajmy się, oto JOHN DEREE, niszczyciel szlaków © tmxs



I jego kumpel MR. HAMM © tmxs


Te dwa bydlęta są odpowiedzialne za zniszczenie naprawdę fajnych ścieżek między Wyżnem, Babicą a Pogorzałą - PIĘTNUJĘ :)! Teraz będzie tam asfalt wylany w imię postępu, urbanizacji i Unii Europejskiej. A tak poważnie to nie ma co płakać, trzeba szukać jakichś objazdów.

Dalsza jazda w kierunku Wilczego, żółtym szlakiem już bardzo przyjemna pomimo błota. Widoki na Kopalinę, pasmo Brzeżanki, Suchą Górę. Sielanka.

Podkarpacie a nie jakaś tam Szwajcaria © tmxs


Dość szybko dotarłem na szczyt, gdzie zrobiłem sobie krótki postój na żarcie, odpoczynek i smarowanie łańcucha. Było sporo błota więc trzeba było też wyczyścić golenie amora z syfu.

Po prostu Wilcze © tmxs


Po odpoczynku i nacieszeniu się widokami ruszyłem zielonym do Błażowej. Jeszcze jadąc żółtym szlakiem i widząc wszędzie błoto zastanawiałem się jak bardzo źle będzie wyglądał przejazd zielonym szlakiem przez rezerwat Wilcze. W końcu tamtejsze bajora wysychają bardzo rzadko. No i błoto było ale bez dramatu - bywało tam czasem o wiele gorzej. Po wyjeździe z lasu widokowy, szybki zjazd do Kąkolówki, sielanki część dalsza.

Droga do Kąkolówki © tmxs


Przez takie widoczki błogosławię każdy dzień jaki dany jest mi przeżyć na pięknym, dzikim Podkarpaciu :). Z Kąkolówki dalej zielonym - długi asfaltowy podjazd. Dalsza droga do Błażowej przez pola, a jak wiadomo - zjazdy do Błażowej z każdej strony to gwarancja super widoków. W Błażowej po zakupach w sklepie okazało się, że nie mam powietrza w tylnim kole. Nie wiem, która to już guma w tym roku, straciłem rachubę ale w tym tempie to do grudnia będzie z 10 dętek :). Szybka robota, oględziny dętki i opony - diagnoza: klasyczny snejk. Dzień wcześniej maiłem dobić powietrza ale zapomniałem :). Zjazdy do Błażowej są kamieniste i było parę lotów nad koleinami poprzecznymi więc pewnie dobiło :).
Z Bałażowej dalej jazda zielonym na Mokłuczkę. Byłem tu niedawno ale w nocy i podobało mi się. Miło jest i tym razem. Tak dotarłem do Borku i przez Hermanową, Przylasek i Budziwój wróciłem do Rzeszowa. Bardzo przyjemna jazda - jak jest pogoda to sierpień i wrzesień to chyba najlepsze miesiące do jazdy dla mnie.

GPS Track:



Dane wyjazdu:
69.00 km 45.00 km teren
04:10 h 16.56 km/h:
Podjazdy: m

Podkapracki styl nie do podrobienia

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 5

Ze względu na pogodę ostatnie dni pod względem mtb wyglądały u mnie dość kiepsko. Dziś w końcu miało się coś poprawić, postanowiłem więc pojechać w kierunku Ropczyc, w nieznane mi tereny. Na mapie widziałem tam trochę bezimiennych pagórów. Na początek przez Bziankę terenem do Trzciany i od przekaźników GSM wjechałem na dotychczas niezdobyte terytorium w kierunku na Iwierzyce. Fajnie, widokowo:

Podkarpacki Styl 1 (zjazd do Iwierzyc) © tmxs


Sam zjazd do Iwierzyc mocno kamienisty ale dziś jakoś nie pędziłem. Postanowiłem sobie zrobić typową wycieczkę krajoznawczą. Od Iwierzyc trochę kombinowałem żeby jechać terenem, przy okazji okazało się, że jedna z dróg oznaczonych na mapie jako asfalt w rzeczywistości jest uroczym szuterkiem (miłe zaskoczenie):

Ta piękna droga była oznaczona na mapie jako asfaltowa :) © tmxs


Dalej jazda w kiernku Bystrzycy. Ciągle teren, kilometry dróg polnych i leśnych. Trwają żniwa, rosną buraki :), pasą się konie, krowy - lepsza strona Podkarpacia. Gdzież może być lepiej niż tu?

Podkarpacki Styl 2 (okolice Bystrzycy, widok w kierunku Wielkiego Lasu, Grochowicznej) © tmxs


Okolica ma spory potencjał na długie, lajtowe, terenowe jazy. Mam plan na następną bardzo długą wyrypę w te strony o bardzo atrakcyjnych parametrach tzn. ponad 100km i jakieś 70-80% terenem. Pojadę to kiedyś jak będzie bardziej sucho. Egoistycznie marzy mi się susza. W tamtym roku było od połowy września jakieś prawie 3 miesiące
praktycznie bez deszczu, jak 6 grudnia jechaliśmy na Strzałówkę i paliliśmy ognisko na wyznaczonym do tego miejscu to było tak sucho, że nie było czym gasić :).
Dręczony takimi myślami doleciałem aż w okolice wzgórza Kamieniec w okolicy Pstrągowej i zacząłem wracać do Rzeszowa przez Wielki Las. W Wielkim Lesie Panowie Leśnicy robią Wielką Wycinkę oraz edukują szkodników-turystów:

Nowe tablice w wielkim lesie © tmxs


Szukając nowej drogi do Niechobrza Górnego wjechałem w małą paryjkę. Do Rzeszowa wróciłem niebieskim szlakiem gm Boguchwała.

Dane wyjazdu:
43.00 km 28.00 km teren
02:40 h 16.12 km/h:
Podjazdy: m

Niedzielny

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Pogoda do bani więc trzeba wykorzystywać każdą okazję do jazdy. Dziś w lesie słocińskim żółtym szlakiem i w okolicy Magdalenki. Przyjemna jazda bo dawno nie odwiedzałem tych rejonów. Niestety w okolicy żółtego szlaku na Słocinie - przecinka, na razie skromna (choć i tak gałęzie leżą na ścieżkach) ale wygląda na to, że przygotowują się do czegoś większego, obym się mylił.

Na koniec jeszcze BigCol znowu jeździ po ścianach:



Dane wyjazdu:
43.00 km 35.00 km teren
02:44 h 15.73 km/h:
Podjazdy: m

Na odmulenie

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 11.08.2012 | Komentarze 0

Po środowej niezbyt udanej wycieczce szlakiem dynowskich wiat chciałem się trochę zrelaksować i uderzyć kilka dobrych zjazdów bo tego ostatnio było jak na lekarstwo. Było dobrze tylko pogoda do bani no i moment kiedy sprawdzając jakąś polną drogę wjechałem w pokrzywy i musiałem na młynku pedałować przez pole do najbliższej szutrówki.
Zastanawiałem się jaki by tu dziś wrzucić filmik, bo widziałem kilka fajnych nowości. Zdecydowałem, że wrzucę staroć, o której sobie ostatnio przypomniałem:



Swego czasu bardzo popularna produkcja. Może zajrzy tu ktoś kto ostatnie 2 lata spędził w lodówce i tego nie widział :). Filmik dedykuję tym co się ze mnie śmieją, że jeżdżę na platformach :).

Dane wyjazdu:
55.00 km 20.00 km teren
03:14 h 17.01 km/h:
Podjazdy: m

Wiaty bajkerom stawiają!

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 2

Takie cuda w gminie Dynów. Niestety o szlakach zapomnieli. No ale o tym w dalszej części wpisu.
Odkąd otwarli skejtpark to próby wyciągnięcia Pawła na rower przypominają negocjacje rządu USA z rządem Kim Dzong Una w Phenianie, tzn nie ma lekko. Tym bardziej byłem w szoku, że tym razem się udało. Mieliśmy pojeździć w okolicy Dynowa, zdobyć kilka okolicznych wzgórz: Kruszelnicę, Piaskową, Łubienkę, zobaczyć ruiny cerkwi w Kotowie. Po ustawce o dziwniej godzinie bo o 11 w miarę sprawnie dotarliśmy samochodem do Dynowa i ruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Kruszelnicy. Już na początku pierwszy szok - nowe, lśniące tabliczki z oznaczeniem ścieżki rowerowej? przecież to Dynów a nie Amsterdam. Do innych standardów przywykliśmy. Pniemy się pod górę a tam .... WIATA. Wiata widokowa, wydzielone miejsce na ognisko, ogrodzone, tablica z informacją jak to za pieniądze unijne gmina Dynów podnosi swoje walory turystyczne poprzez dbanie o szlaki.

Wiata! Na niej jesteś królem śiwata! - no właściwie to platforma widokowa, wiata jest z tyłu © tmxs


W oddali na wzgórzu widać kolejną taką platformę widokową, tyle, że w wersji exclusive bo zadaszoną. Jemy posiłek, podziwiamy okolice i myślimy, że skoro w Dynowie tak o szlaki dbają to jazda dalej niebieskim to będzie musiała być niezła przyjemność.

Dynów widziany z platformy widokowej © tmxs


Z wielkimi nadziejami ruszyliśmy dalej skręcamy za wiatą w lewo a tam koniec luksusu, zamiast tego POPELNIA! O szlak zadbali tylko do wiaty. Dalej jest dramat - krzaczory, koleiny pełne wody, żab i węży, błoto czyli wszytko co dobrze znamy ale trzeba przyznać, że na tym szlaku jest tych 'atrakcji' swoista kumulacja. To właściwie trudno nazwać jazdą, takie toczenie się, męka. Po paru km takiego kręcenie po łąkach i lasach jak zobaczyłem w oddali kawałek szutru to tak bardzo chciałem się na niego dostać, że strzeliłem jakiegoś życiowego nieogara i poleciałem OTB na kępce trawy. Walnąłem o ziemię dość mocno lewym barkiem i kilka minut się zbierałem. Na szczęście był ze mną Paweł, domorosły mistrz motywacji. Gdy on motywuje to kalecy odzyskują władzę w członkach, ślepi wzrok, głusi słuch a zwierzęta mówią ludzkim głosem :). Tak i teraz w tych ciężkich chwilach Paweł pomógł mi tak bardzo, że wstałem i kontynuowałem jazdę, choć lewa ręka służyła mi przez jakiś czas jedynie do podpierania o kierownicę. Na szczęście Paweł nie miał dziś GoPro :).
Po jakichś 2km szutru zaczął się leśny podjazd pod Kruszelnicę, górę na której jest chyba nieustanny sabat drwali z całego świata. Tak tam tną te drzewa gdzie popadnie, jeżdżą tym ciężkim sprzętem, tworzą dziesiątki nowych dróg, niszczą stare. Daliśmy radę może ze 2-3km brnąc w takie coś, odpuściliśmy niebieski szlak i przebiliśmy się do Przełęczy Kruszelnickiej do asfaltu. Dotarliśmy do miejscowości Żohatyn, gdzie podjęliśmy rozpaczliwą próbę powrotu na nieszczęsny niebieski szlak ale po krótkim błądzeniu i ocenie odnalezionego szlaku jako wysoce paździeżowatego spasowaliśmy. Morale mieliśmy bardzo niskie. Trochę trzeba aby nas złamać ale tym razem stało się - gratulacje dla niebieskiego szlaku!
Powrót do Dynowa po czarnym szlaku rowerowym, który wiedzie blisko rzeki San po lokalnych drogach asfaltowych i szutrowych. Powrót nawet dość przyjemny jeśli jazda fulem po asfalcie w ogóle może być przyjemna. W miejscowości Wybrzeże zrobiliśmy sobie dłuższy postój na bardzo przyjemnym miejscu biwakowym nad Sanem.

Wybrzeże, dobre miejsce na melanż © tmxs


W rzece była bardzo ciepła woda, sklep blisko, dobre miejsce na odpoczynek. Skorzystaliśmy też z okazji aby umyć rowery. W oddali widać było przekaźniki na
Patryji, wzgórzu z którym walczyłem końcem czerwca.

Patryja w oddali © tmxs


Z tego miejsca wygląda dość skromnie. Kolejne kilometry to podjazd pod Winną Górę, gdzie znajduje się oczywiście kolejna Dynowska wiata w bardzo widokowym miejscu, skąd widać już Patryję w całej okazałości. Trasa wiodła też w pobliżu zakoli Sanu:

Zakola Sanu © tmxs


To była jak dotąd najgorsza wycieczka w tym roku. Przedzieranie przez krzaki już po prostu mnie nudzi, oby takich jak najmniej.

Mapa tego nieszczęścia:



Dane wyjazdu:
46.00 km 32.00 km teren
03:05 h 14.92 km/h:
Podjazdy: m

Pył i kurz

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 9

Dziś była idealna pogoda do jazdy. Ciepło, nie za gorąco i SUCHO. Mega SUCHO. Błoto ma swój urok ale dla mnie idealna jazda jest jak się kurzy. Znowu miałem limitowany czas więc wycieczka po bliskiej okolicy celem wyciągnięcia maksymalnej frajdy z jazdy w terenie. Szukałem nowych ścieżek w lesie na Przedmieściu Czudeckim ale poza znanymi miejscówakmi nie znalazłem nic co chciałbym pojechać drugi raz. Pocieszyłem się więc wszystkim co ma do zaoferowania dla fula, stara dobra Grochowiczna. Niestety w rejonie ruin "willi Betusia" rozpoczęła się szalona wycinka drzew i droga była miejscami nie przyjezdna, a jeszcze 2 tygodnie temu bez przeszkód tu śmigałem. Teraz droga zawalona drzewem:

Wycinka drzew w polskim stylu © tmxs


Typowa polska wycinka - byle jak, byle gdzie tniemy co popadnie, byle się szybko się nachapać, a po nas już tylko ruina i koleina. Super. Skoro już jestem przy temacie kolein to zawsze zastanawiałem się jakim to czołgiem jeżdżą po tych lasach że zostają czasem nawet prawie pół metrowe doły. Dziś miałem okazję zobaczyć tego szkodnika:

Ryjak koleinowy © tmxs


Kiepskie foto wiem, ale to co zrobiłem z bliska wyszło jeszcze gorzej :). Co ciekawe stał samotnie, otwarty w środku lasu. Abstrahując od zniszczeń jakie to czyni na leśnych drogach to jazda czymś takim musi być dobrą zajawką :).

Tymczasem Anthill Films udostępnili kolejny fragment swojej super produkcji, tym razem Whistler i o tym jak wygląda scena mtb skupiona wokół tego najsłynniejszego bajkparku Ameryki Północnej. Polecam obejrzeć bo ten rozmach robi wrażenie. Raj dla bajkerów? W Polsce pewnie nie doczekamy się bajkparku na tak dużą skalę.



Dane wyjazdu:
37.00 km 30.00 km teren
02:20 h 15.86 km/h:
Podjazdy: m

MTB głupcze!

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 2

Tytułowy głupiec to oczywiście ja, gdyż śmiałem dopuścić do siebie myśl by dziś nie iść na rower. Ze względu na tzw. sprawy ważniejsze miałem na jazdę dziś jedynie kilka godzin i tak jakoś rano nie chciało mi się ruszać ale się przemogłem. Początek szedł mi bardzo ciężko ale potem już rewelacja. Trasa może krótka ale walnąłem kilka bardzo smakowitych terenowych kąsków w okolicy i wypad naładował mnie mega pozytywną energią. Dobry początek urlopu.

Dziś w kąciku filmowym trochę dobrego enduro, Polak na norweskich szlakach:



Dane wyjazdu:
62.00 km 25.00 km teren
03:14 h 19.18 km/h:
Podjazdy: m

Mokłuczka

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 02.08.2012 | Komentarze 1

Miałem jechać na ognisko na Grochowicznej ale nie dałem rady się zebrać na ustaloną godzinę, stwierdziłem więc, że pojade gdzies sam. Tytułowa Mokłuczka to taki przysiółek Błażowej. Wybrałem się tam bo okoliczne tereny dobrze wyglądały na mapie. Do Błażowej jechałem standardowo. W Budziwoju liczyłem, że ominę nowy asfalt ale droga, którą wypatrzyłem na mapie okazała się prywatna. Na Przylasku było tyle samochodów, że nawet nie zaglądałem na źródełko. Zrobiłem krótki postój na przystanku PKS i wtedy przypuszczalnie (bo jechał z prędkością światła;)) minął mnie bikestatsowicz Wilczek.

Dalej ruszyłem czarnym szlakiem na Błażową ale odpuściłem najsmakowitsze zjazdy tej trasy (jechałem tam w zeszłym tygodniu) i zjechałem najkrótszą drogą do Błażowej, bo chciałem być w Mokłuczce zanim się ściemni.

Bizon Volvo na robocie © tmxs


W Błażowej koło szkoły zacząłem podjazd zniszczonym asfaltem koło cmentarz do zielonego szlaku. Podjazd był całkiem spory, szybko zaczęło się ściemniać. Księżyc świecił pełną mocą, niestety nie jest zbyt fotogeniczny.

Pełnia © tmxs



Dojechałem do zielonego szlaku i potem zacząłem zjeżdżać do Mokłuczki już na światłach bo było ciemno. W Mokłuczce wskoczyłem na polną drogę, która mnie miała doprowadzić do Borku. Trochę lipa, że byłem tam w nocy bo sądząc po światłach w dolinach to musi to być trasa bardzo widokowa. Do Borku nie dotarłem, zjechałem wcześniej do Błażowej Dolnej, bo droga zaczęła się pogarszać, na horyzoncie było widać krzaki, nie byłem pewny jak to wygląda dalej, a nie miałem ochoty na nocne przedzieranie się przez młodnik. Na pewno wrócę tam kiedyś w dzień. Zjazd był fajny, przypomniał mi nocne zjazdy w Beskidzie Niskim z widokiem na rozświetloną Duklę :).

Terenem powróciłem do Hermanowej. Taka jazda lasem w nocy przez parę km podjazdu samotnie to średnia zajawka, wręcz NUDA. Na nocne jednak najlepiej ustawiać się z ekipą. Z Przylaska zjechałem obok leśniczówki z widokiem na rozświetlony Rzeszów i przez Budziwój wróciłem do domu.

GPS track:



Dane wyjazdu:
36.00 km 25.00 km teren
02:03 h 17.56 km/h:
Podjazdy: m

Terenem

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0

Przejażdżka terenem po najbliższej okolicy z nowym znajomy z forum. Pozytywnie :).
Trailer nadchodzącej superprodukcji Freeride Entertainment i Red Bulla:



Zapowiada się najbardziej hardkorowy film w historii mtb.

Dane wyjazdu:
79.00 km 41.00 km teren
05:36 h 14.11 km/h:
Podjazdy: m

Brzeżanka

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0

Tytułem wstępu nie napiszę dziś nic :). Trasą której opis pominę dojechałem do Babicy gdzie wskoczyłem na czarny szlak, który miał mnie zaprowadzić na Brzeżankę, wzniesienie w okolicy Strzyżowa. Na początek wspinaczka torem DH - fajne traski ale skąd w środku lasu tyle śmieci? Cieszyłem się na myśl o jeździe czarnym szlakiem w okolicy Wyżnego. Jechałem tam w tamtym roku i był tam fajny leśny singiel. Niestety zawiodłem się - las jest rozkopany, robią tam asfalt.

Fragment żółtego i czarnego szlaku w okolicy Babicy, Wyżnego © tmxs


Na tym niestety nie koniec. W całym okolicznym lesie trwa jakaś amatorska wycinka drzew - wygląda to jakby Janusz ze śwagrem dopadli się do piły i na hura cięli co popadnie. Fajna mini-ścianka na szlaku jest w tej chwili nie do zjechania bo na dole goście urządzili sobie składzik gałęzi. Ścięte drzewa leżą w poprzek szlaku wielu miejscach, wszystko rozjeżdżone przez traktory, panuje ogólny syf i rozpiździej - prędko tam nie wrócę.
Na zjeździe do Połomi zgubiłem czarny szlak ale chyba nie dam tam się dojechać do głównej drogi nie przejeżdżając przez teren prywatny. Próbowałem ale wszędzie posesje, w końcu pogadałem jednym panem co akurat był na zewnątrz i pozwolił mi przejechać przez podwórko. Jakoś dziwnie te szlaki w tej okolicy poznaczyli - żółty w Wyżnym nieopodal też wiedzie przez środek czyjejś parceli i też nie da się tego objechać.
W Połomi zajechałem na postój do sklepu. Parafia pod wezwaniem św. Mikołaja ale prezentów nie mieli. Dalej cisnąłem na Kopaline długim terenowym podjazdem. Z Koplainy zjazd przez błotnisty las i już miałem Brzeżanke jak na dłoni.

Brzeżanka © tmxs


Zjechałem do Godowej jakąś hardkorwoą szutrówką (nawet dropy były) i zacząłem jazdę pod górę. Na początku szlak wiedzie centralnie przez pola - na szczęście wykoszone, potem trochę przez krzaki. Gdy zaczyna być pod górę przeradza się w jeden z najpiękniejszych singli jakie w życiu widziałem :). Singiel jest wąziutki, wręcz dziewiczy, ciężkim sprzętem nie skażony :).

Czarny szlak na Brzeżankę - na początku © tmxs


Są korzenie, są kamienie, ciągnie się to dość długo - kąt nachylenia wydaje się być idealny do perfekcyjnego zjazdu :). Mam olbrzymią ochotę to kiedyś zjechać bo niestety tym razem pokonywałem to cudo pod górę. Po jakimś czasie singiel połączył się na chwilę z błotnistą drogą dla ciężkiego sprzętu, a później odbija w górę do lasu. Akurat o tym docinku chciałbym jak najszybciej zapomnieć - nawet wspomnienie o nim boli. Szlak wiedzie tu centralnie przez krzaki i to krzaki rosnące na ścianie. Pod coś tak stromego jeszcze z rowerem nie wychodziłem nawet w Bieszczadach. Musiałem wzbudzać bezgraniczne politowanie wspinając się tam z rowerem bo nawet bąki przestały mnie kąsać.
Jak dotarłem na górę czułem się ujechany w trupa. Dodatkowo kończyła mi się woda co w moim przypadku oznacza życiowy dramat :). Sucha góra kusiła swoją bliskością ale miałem dość walki z dżunglą żebym tam pchał się samemu, może jak bym jechał z kimś kto by mi powtarzał "MUSISZ, MUSISZ ...." to bym się na to rzucił :), a tak to szybko odrzuciłem taki pomysł. Nawet nie miałem ochoty szukać widokowych miejscówek, jedynie parę fotek na tamtejszym miejscu biwakowym i zjechałem zielonym szlakiem do Strzyżowa.

Widok z Brzeżanki © tmxs


Tam na rynku pochłonąłem masę płynów i węglowodanów. Podjechałem terenem pod stok, potem na żółty szlak i zjazd obok Pasieki "Jar". Z Przedmieścia Czudeckiego podjechałem czarnym szlakiem (tym samym :)) na Grochowiczną i moją ulubioną trasą wróciłem do domu. Nie wiem czy to przez wspinaczkę czy przez temperaturę ale czułem się kompletnie dojechany.

Trasa z grubsza: